Bizancjum ok. 500-1024. Отсутствует
i ich sztabów w prowincjach równie dobrze mogły mieć charakter tymczasowy, zaś niezależne władze cywilne funkcjonowały jeszcze w VIII wieku. W wiekach VI i VII wciąż istniały dość podobne układy administracyjne, ale stale się zmieniały i należy je badać jako jedną całość.
Co więcej, jak w rozdziale 4 wskazuje Andrew Louth, w połowie VII wieku pod okiem cesarza nadal toczyły się spory doktrynalne między duchownymi, a pod koniec tego stulecia zwołano sobór w Konstantynopolu. Dunaj, trudny do przekroczenia w swoim dolnym biegu, w dalszym ciągu stanowił barierę (jeśli nie formalną granicę) dopóty, dopóki na początku lat 80. VII wieku wieku Bułgarzy nie osiedlili się na południe od rzeki. Natomiast w 698 roku Arabowie zajęli Kartaginę, czyli centrum administracyjne cesarstwa i strategiczny klucz do środkowych terenów śródziemnomorskich. Mniej więcej do tego czasu mężowie stanu cesarstwa mogli jeszcze sądzić, że niezwykły pochód Arabów zostanie w końcu odparty lub straci na sile.
Wydaje się zatem rozsądne połączyć wiek VII z VI i uznać je za okres, kiedy imperium chrześcijańskie po raz pierwszy zademonstrowało swoją umiejętność przetrwania zmiennych kolei losu, triumfów militarnych i nagłych zwrotów sytuacji. Geniusz Justyniana, oprócz przywoływania przez jego propagandę poczucia ciągłości cesarstwa, przejawiał się w zapewnieniu warunków dla nieustannej zmiany.
Część II: Bizancjum wczesnośredniowieczne, ok. 700 – ok. 1204
Każda granica wytyczana w warunkach ciągłych zmian jest arbitralna, a w związku z tym w kilku rozdziałach części II powracamy do wydarzeń VII wieku, stanowiących tło problemów, z jakimi musieli zmierzyć się cesarze, kiedy na wschodnich terenach cesarstwa nieprzerwanie trwała wojna. Armie, gotowe do walki i potencjalnie samowystarczalne, musiały stacjonować na Wyżynie Anatolijskiej, zaś cesarz musiał uprzedzać skutki dezercji dowódców do Arabów. O równowagę między utrzymywaniem skuteczności militarnej a gwarantowaniem wiarygodności dbano w bizantyjskiej myśli politycznej i strategii już za czasów Justyniana. Problem ten zyskał jednak nowy wymiar w świetle nieustannego zagrożenia ze strony Arabów. Jak wskazuje Walter Kaegi, cesarze mieli ogromne szczęście, że podobne napięcia towarzyszyły dowódcom muzułmańskim i utrudniały im przeprowadzenie wielkich inwazji. Około 700 roku muzułmanie zacieśniali swoją hegemonię nad Armenią po tym, jak przez krótki okres cesarstwo przywróciło tam swoje wpływy. W 705 roku Justynian II (685–695, 705–711) odbił odziedziczony przez siebie tron w Konstantynopolu, nie pomogła mu w tym jednak „rzymska” armia, lecz Bułgarzy, którzy osiedlili się w byłej prowincji Mezja. Szczególne relacje cesarza z barbarzyńcami jako siłą militarną alternatywną wobec jego własnej stały się cechą charakterystyczną średniowiecznego cesarstwa.
To głęboko zakorzenione poczucie zagrożenia szczegółowo opisuje Marie-France Auzépy, pokazując, jak Leon III (717–741) i Konstantyn V (741–775) przekształcili receptę na przetrwanie państwa, której autorem był Justynian I Wielki. Reformując armię i identyfikując ją ściśle ze swoim własnym reżimem, cesarze izauryjscy zminimalizowali ryzyko zamachów stanu i zabezpieczyli władzę państwową, aczkolwiek byli świadomi, że Rzymian żyjących w prowincjach stać było na utrzymanie tylko ograniczonych środków obronnych. Zapewnili oni także środki finansowe w postaci srebrnych monet o niskim nominale, aby lepiej wykorzystywano dochody z podatków. Szeroką władzę autokratora i jego przedstawicieli ograniczała troska o sprawiedliwość, która umożliwiała stronom poszkodowanym dochodzenie swoich praw w cesarskich sądach, ale gwarantowała również bezlitosne karanie tych, którym dowiedziono winę. Systematycznie dbano też o dobro duchowe poddanych cesarza, w tym celu zakładano na przykład liczne nowe biskupstwa. Co więcej, „idole”, którym przypisywano wywoływanie boskiego gniewu – a w konsekwencji ściąganie katastrof na cesarstwo – były potępiane i niszczone. Auzépy umieszcza ikonoklazm w szerszym kontekście kryzysu, a rozdział jej autorstwa, jako całość, ilustruje zdolność odnowy ładu imperialnego.
Owoce tej odnowy dojrzewały przez dziesiątki lat po ostatecznym odrzuceniu ikonoklazmu przez władcę w 843 roku, zaś kalifowie z dynastii Abbasydów nie dokonywali lub nie finansowali już intensywnych najazdów na Azję Mniejszą. Potrzeba oczyszczenia skażonych idoli nie była już nagląca, a w niektórych kręgach kościelnych żarliwie czczono obrazy, które miały zapewniać dostęp do Boga. W swoim rozdziale Shaun Tougher opisuje stanowisko duchownych po przywróceniu kultu ikon. Patriarchowie wciąż bywali dymisjonowani, jak na przykład Focjusz (858–867, 877–886) w 867 roku. Duchowni i mnisi bronili kultu ikon, niektórzy z nich zasłużyli sobie nawet na status „wyznawców”, czyli ludzi prześladowanych za prawdziwą wiarę, którzy jednak nie stracili przez to życia. Jednym z takich duchownych był Teofanes Wyznawca, autor kroniki, która stanowi jedno z głównych źródeł na temat historii VIII i początku IX wieku. Obchody na cześć przywrócenia kultu ikon świętowano corocznie podczas Święta Ortodoksji.
Stopniowe powiększanie się zasobów materialnych i demograficznych dostępnych cesarzowi od połowy IX wieku było zatem ograniczane przez ducha bojowego i ogólną reputację duchownych jako strażników ortodoksji. Granice „przestrzeni” cesarza symbolizowało to, jakie środki wybrał (a jakich nie) na swojej drodze do liturgii w kościele Hagia Sophia82. Być może nie był to przypadek, że jedna z pierwszych – i zwycięskich – wschodnich ekspedycji Bazylego I (867–886) wymierzona była w dualistów, paulicjanów, tak jak gdyby najazdami na heretyków chciał pokazać swoje przywiązanie do ortodoksyjnych poglądów. Ekspedycje Bazylego przeciwko muzułmanom z Melitene i Tarsu nie odniosły już jednak tak dużego sukcesu, zaś okazywanie przez niego własnej pobożności i zdolności dowódczych przynajmniej częściowo miało skrywać jego niskie pochodzenie i splamiony krwią tron. Bizantyjskie siły obronne nie były w stanie zapobiec rabunkom dokonywanym przez muzułmańskie hordy, które od lat 20. IX wieku miały schronienie na pobliskiej Krecie, służącej im również jako potencjalny ośrodek handlu niewolnikami. Jednak ich zdolność do utrzymywania się z najazdów wskazuje, że zdobywali całkiem pokaźne łupy. Współgra to z innymi wskazówkami gospodarczej witalności, na przykład z kodeksem dla urzędników nadzorujących handel i działalność rzemieślniczą w stolicy – chodzi o Księgę eparcha, wydaną lub wznowioną za czasów Leona VI (886–912).
Niemniej bizantyjskie siły zbrojne były rozciągnięte na całej linii obrony przed najazdami muzułmanów na lądzie. Chrystianizacja Bułgarów na Bałkanach od około 865 roku skonsolidowała ich i uczyniła je groźniejszymi pod względem militarnym niż kiedykolwiek, mimo iż przyjęcie chrztu z rąk bizantyjskich księży nominalnie uczyniło ich „duchowymi synami” Bizantyjczyków i hipotetycznie ludem podległym Bizancjum83. Gdy muzułmańscy najeźdźcy na lądzie i piraci grabili bogactwa i dziesiątkowali wojska bizantyjskie, cesarstwo było zmuszone prowadzić szeroko zakrojone kampanie na dwóch frontach jednocześnie. Natomiast gdy po śmierci Symeona V Wielkiego, władcy Bułgarii, w 927 roku zmalały obawy Bizantyjczyków względem ich zachodniego sąsiada, ich ataki na wschodniego sąsiada miały ograniczony zasięg, których celem było w zasadzie usunięcie przeszkód. Przeważała swego rodzaju równowaga, czemu sprzyjało też podejście cesarza, który nie chciał dawać swoim generałom armii złożonych z pełnoetatowych żołnierzy mających doświadczenie w ofensywnych działaniach wojennych.
Taka armia łatwo mogłaby zwrócić się przeciwko cesarzowi i rzeczywiście doszło do tego, gdy szaleńcze ataki emira Aleppo, Sajfa ad-Dauli, stały się nie do zniesienia. W ciągu kilku lat po kodyfikacji militarnych udziałów żołnierzy temowych84, zwiększeniu liczby pełnoetatowych żołnierzy i zmianie taktyki na ofensywną Bizancjum odzyskało Kretę, a jej zdobywca, Nikeforos II Fokas (963–969),
82
Dagron (2003), s. 95–114.
83
Dölger (1940); por. niżej.
84
Haldon (1979), s. 45–65.