Tajemnice walizki generała Sierowa. Iwan Sierow

Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow


Скачать книгу
tonem dowódcy: „Dlaczego tak powoli się wycofujecie?”. Rumun wyjął mapę i począł wskazywać, o której godzinie wyruszyli, gdzie mają biwakować i kiedy dotrą do celu.

      Udałem niezadowolenie. „Zbyt wolno! Natychmiast wydajcie rozkaz: »Na koń!« i ruszajcie kłusem, inaczej nasze wojska wasz dościgną. Lepiej, by do tego nie doszło, bo mogą zdarzyć się przykre nieporozumienia.

      Zasalutowałem i odszedłem na pobocze, oczekując wykonania polecenia. Rumun coś władczo wykrzyknął, szwadrony się ożywiły. Wskoczył na siodło, zasalutował i kawalerzyści szybko ruszyli do przodu.

      Mój kierowca i adiutant przez całą drogę się śmiali, jak zręcznie wybrnąłem z sytuacji.

      Moskwy oczywiście o tym zdarzeniu nie powiadamiałem. Po co? Niezłą burę bym otrzymał.

      Kiedy wieczorem wróciłem do Kiszyniowa, czekała na mnie przykra wiadomość – książę Dołgoruki się zastrzelił.

      Spytałem, jak do tego doszło. Odpowiedzieli, że kiedy założono zamki w celach, postanowiono umieścić w nich zatrzymanych, również księcia.

      Strażnik zaprowadził szlachcica do ogólnej celi w podziemiu i powiedział do niego: „Wszyscy, ojczulku, muszą się tu pomieścić”. Na to książę włożył dłoń za pazuchę i rozległ się strzał. Kiedy przybył lekarz, książę już nie żył. W ręku trzymał pistolet Walther nr 1, malutki jak zabaweczka.

      Długo rozmyślałem, jak powiadomić Moskwę o tym zdarzeniu. Późnym wieczorem, a raczej już w nocy napisałem krótki telegram, podając istotę sprawy.

      Następnego dnia, mimo zamiaru objazdu Besarabii, cały czas siedziałem na miejscu, spodziewając się telefonu z Moskwy. Około godziny 2 po południu przez aparat wysokiej częstotliwości połączono się ze mną i – wbrew oczekiwaniom, że rozmówcą będzie ludowy komisarz spraw wewnętrznych – telefonistka zawiadomiła, iż wywołuje mnie „duża błyskawiczna”, co oznaczało Stalina.

      W słuchawce rozległo się znane mi przygłuszone: „Słucham”. Mówię: „Sierow się melduje, towarzyszu Stalin”.

      Wódz, bez przywitania: „Słuchajcie, co tam zaszło z księciem Dołgorukim?”. Starając się zachować spokój, odpowiedziałem normalnym tonem: „Widocznie nie przeszukano go należycie przy zatrzymaniu”.

      Stalin, podniesionym głosem: „To ja stąd mogę powiedzieć »widocznie«, a wy powinniście wiedzieć na pewno”. Milczałem. Dodał więc z wyrzutem: „Jedynego naszego księcia nie potrafiliście uchronić” – i odłożył słuchawkę.

      Można sobie wyobrazić mój nastrój po takiej rozmowie. Byłem przygnębiony przez cały dzień. Powiedziałem o niej tylko Sazykinowi, uprzedzając, by trzymał język za zębami.

      Po chwili mówi do mnie: „A przecież, kiedy rozmawialiście z nim kilka godzin sam na sam, mógł i was zastrzelić z tego rewolweru”. Zgodziłem się z nim, ale po takiej wymianie zdań ze Stalinem żadne przypuszczenia nie robiły na mnie wrażenia.

      Wieczorem Chruszczow zwołał członków Politbiura, zapraszając też Żukowa, na naradę w sprawie organizacji rządu mołdawskiego, dyslokacji naszych wojsk oraz na temat kilku innych zagadnień.

      Miałem niezłe starcie z Chruszczowem z powodu miasteczka wojskowego, zajmowanego poprzednio przez pułk policyjny, w którym rozmieściłem – przez analogię – pułk wojsk wewnętrznych. Miasteczko porządne, koszary czyste. Nikita Siergiejewicz domagał się przekazania całości regularnemu wojsku, na co odparłem, że pułk NKWD to też wojsko.

      Chruszczow się wściekł, pozostali członkowie Politbiura patrzyli na mnie ze zdumieniem – przecież u nas nie jest przyjęte, by nie zgadzać się czy przeciwstawiać sekretarzowi KC, w dodatku Nikita Siergiejewicz jest poza tym członkiem Politbiura KC WKP(b).

      Zapadło nieprzyjemne milczenie. Powiedziałem głośno, niby do siebie: „Zamelduję Moskwie – jak zadecyduje, tak postąpię”. Wszyscy milczeli.

      Podszedł do mnie Żukow, objął za ramiona i mówi: „Nie gorączkuj się, a Chruszczow też ochłonie”. Odpowiedziałem, że pułk NKWD w Besarabii jest potrzebny, ponieważ nie wiemy, jak zachowają się rumuńscy Mołdawianie pod naszymi rządami. Żukow się zgodził, po czym wypowiedział tę myśl na głos.

      Wtedy właśnie się przekonałem, że jest człowiekiem rozsądnym, mającym własne zdanie i niebojącym się je wypowiadać. Nie potakuje, by dogodzić innym. Po tym, zdawałoby się, mało znaczącym wydarzeniu zacząłem traktować Gieorgija Konstantinowicza z jeszcze większym szacunkiem.

      W Mołdawii spędziliśmy około dwóch miesięcy, ponieważ powierzono nam organizowanie instytucji Republiki Mołdawskiej, to znaczy Rady Komisarzy Ludowych, KC partii, odpowiednich komisariatów i urzędów.

Serov10_fmt.jpeg

      Ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ukraińskiej SRR, komisarz BP III rangi. 1940 r.

      Obraza generała Schulza

      Po powrocie na Ukrainę musiałem wiele uwagi poświęcać terytoriom zachodnim, z powodu mających tam miejsce znacznych a nieprzyjemnych wydarzeń, jak na przykład działalność nacjonalistów ukraińskich, którzy bezczelnieli z każdym dniem, oraz polskiego podziemia, a raczej jego pozostałości. Zdarzało się też rozwiązywać konflikty między sowieckimi pogranicznikami a Niemcami, którzy stali się teraz naszymi „sąsiadami”58.

      W sierpniu 1940 roku ukazało się postanowienie Rady Komisarzy Ludowych ZSRR o demarkacji granicy za zachodzie. Do składu specjalnej komisji państwowej włączono i mnie59.

      Granicę należało bardzo dokładnie wytyczyć i wyraźnie oznakować, jako że umownie przebiegała od południa po rzece San, poprzez Przemyśl, a potem po lądzie do Rawy Ruskiej i dalej na północ. Stolicą Generalnego Gubernatorstwa został Kraków.

      Na pierwszym spotkaniu w Przemyślu rozmawialiśmy w wagonie hitlerowskiego generała na stacji kolejowej po stronie niemieckiej. San dzieli Przemyśl na dwie połowy. Odpowiednio – jedna jest nasza, druga Niemców.

      W komisji niemieckiej żadnego wojskowego nie dostrzegłem – sami gestapowcy różnej rangi. Sowieckiej przewodniczył Iwan Iwanowicz Maslennikow*, zastępca ludowego komisarza spraw wewnętrznych (sprawy wojskowe). Obecny był także przedstawiciel naszego MSZ, który pilnował, byśmy nie odeszli od zasad protokołu dyplomatycznego i nie nagadali Niemcom impertynencji.

      Od pierwszej chwili zirytowała mnie niepomierna buta i aroganckie zachowanie Niemców, zarówno w czasie spotkania z nami, jak i po naszym odejściu, o czym powiadomił mnie nasz człowiek. Miał przyjaciela, naszego oficera łącznikowego przy Niemcach, który pierwszy przychodził do wagonu i ostatni wychodził. Znał język niemiecki, lecz miał nakazane, by nie dawał tego po sobie poznać.

      Linię demarkacyjną wytyczyliśmy stosunkowo łatwo i szybko, ponieważ Niemcy zgadzali się z nami prawie we wszystkim. Dziwiło mnie to, ale przyczyny takiego ich zachowania nie rozumiałem. Dodam, że nasze obiekcje odnotowywali niezwykle starannie.

      Kilka razy wdawałem się w polemikę z generałem Schulzem, który uciekał się do pouczania mnie, jak należy rozwiązywać taką czy inną sprawę. Powiedziałem, że nie potrzebuję mentora, co go rozeźliło do tego stopnia, że zaczął grzmocić pięścią w stół. Ostentacyjnie wstałem i wyszedłem nacieszyć się widokiem gwiaździstego nieba.

      Po jakimś czasie wróciłem uśmiechnięty, pytając, czy możemy kontynuować normalne rozmowy. Niemiec spojrzał z wściekłością. Po zakończeniu posiedzenia nasz dyplomata przekazał mi, że Niemca


Скачать книгу

<p>58</p>

Po przyłączeniu wschodnich połaci Polski znaczna liczba działaczy OUN zeszła do podziemia. Na początku 1941 r. nielegalne organizacje ukraińskie, nie wliczając w to polskich, liczyły ponad 1000 osób. (N.I. Władmircew, A.I. Kokurin, NKWD-MWD SSSR w borbie z banditizmom i woorużionnym nacjonalisticzeskim podpoljem na Zapadnoj Ukrainie, Zapadnoj Biełorussii i Pribałtikie [1939–1956], Objedinionnaja riedakcija MWD Rossii, Moskwa 2008, s. 33). NKWD aktywnie walczyło z podziemiem, stosując represje także wobec rodzin. W toku realizacji postanowienia KC WKP(b) oraz Rady Komisarzy Ludowych nr 1299–525ss „O wyeliminowaniu organizacji kontrrewolucyjnych w zachodnich obwodach USSR” w maju 1941 r. aresztowano i zesłano na osiedlenie do oddalonych terytoriów ZSRR na lat 20, z konfiskacją całego majątku, 11 093 osoby. (A.E. Gurianow, Massztaby dieportacji nasielenija w głub SSSR w maje–ijunie 1941 g., w: Istoriczeskije sborniki „Memoriała”, t. 1 Riepressii protiw Polakow i polskich grażdan, Moskwa 1997, s. 137–175).

Oprócz tego NKWD aktywnie działało przeciwko członkom OUN za granicą, przede wszystkim na okupowanym przez hitlerowców terytorium Polski. W notatce z dnia 3 grudnia 1940 r. Sierow podaje szczegóły operacji przerzutu na te tereny swego agenta „Ukraińca”, który wcześniej przeniknął do szeregów OUN i nawiązał bezpośrednie kontakty z jej kierownictwem. Po miesiącu „Ukrainiec” wrócił z zadaniem wywiadowczym od OUN. Podstawowym jednak jego celem było sprowokowanie rozłamu w krakowskiej organizacji OUN (Organy gosudarstwiennoj biezopasnosti w Wielikoj Otiecziestwiennoj wojnie, t. 1 „Nakanunie”, ks. 1, Kniga i biznes, Moskwa 1995, s. 283–287).

<p>59</p>

Pakt Ribbentrop-Mołotow składał się z dwóch części – protokołu właściwego o nieagresji oraz tajnego protokołu dodatkowego. Jego paragraf 2 stanowił: „W wypadku przekształcenia terytorialno-politycznego obszarów należących do państwa polskiego strefy interesów Niemiec i ZSRR będą rozgraniczone w przybliżeniu przez linię Narew–Wisła–San.

Kwestia, czy w interesie obu stron będzie pożądane utrzymanie państwa polskiego, zostanie definitywnie rozwiązana dopiero w toku dalszego rozwoju wypadków politycznych.

W każdym razie oba rządy rozwiążą tę kwestię w drodze przyjacielskiego porozumienia”.

Zgodnie z tym punktem przeprowadzono demarkację granicy między przyłączonymi do Niemiec i ZSRR częściami Polski.