Tajemnice walizki generała Sierowa. Iwan Sierow

Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow


Скачать книгу
się w cywilne ciuchy i walczyło w miasteczkach i osiedlach. Miejscowa ludność kałmucka ich nie wydawała.

      Wkrótce otrzymałem polecenie powrotu do Moskwy.

      Niebawem wyszło postanowienie GKO o wysiedleniu wszystkich Kałmuków do oddalonych regionów ZSRR za ich antysowiecką działalność na tyłach Armii Czerwonej. Zadanie to powierzono mnie191.

      Zebrałem w komitecie obwodowym całe kierownictwo partyjne i otworzyłem dyskusję na temat jak najlepszej realizacji powierzonego zadania. Dyskusja przebiegała spokojnie. Kałmucy rozumieli swoją winę za niewłaściwe prowadzenie pracy patriotyczno-wychowawczej wśród swoich rodaków, co w końcu doprowadziło do antysowieckich zachowań.

      Komitet rozesłał odpowiednie instrukcje do instancji powiatowych oraz gminnych, by przygotować ludność do ewakuacji, i muszę powiedzieć, że sam proces wywózki przebiegł bez specjalnych zakłóceń.

      W kilku przypadkach nie obeszło się bez wzajemnych pretensji – z jednej kolumny samochodowej z Kałmukami wyrzucono na pobocze dziecko. Kiedy podjechaliśmy, półtoraroczny maluch już nie żył.

      Z innego wozu wyleciała Kałmuczka. Złamała nogę. Coś krzyczała w swoim języku. Przesadziliśmy ją do innego pojazdu.

      Po wykonaniu zadania wróciłem do stolicy.

      Operacja „Soczewica”

      Na Kaukazie północnym Sierow przebywał wielokrotnie, co dokładnie opisał w rozdziale piątym. Na jesieni 1942 roku miał możliwość przekonać się o istnieniu ekstremistycznego antysowieckiego podziemia w Czeczeno-Inguszetii. Jak potrafią walczyć bojownicy czeczeńscy, wiemy z najnowszej historii.

      Statystyka podaje, że w okresie od stycznia 1941 do stycznia 1944 roku w regionie tym zlikwidowano 55 band. NKWD naliczyło ponad 150 oddziałów zbrojnych, ogółem do trzech tysięcy osób. W Czeczenii utworzono nawet Rząd Tymczasowy. Podczas pierwszego przyjazdu Sierowa, kiedy Niemcy podeszli do bram Kaukazu, za broń chwycili powstańcy we wszystkich regionach górskich. Nawiązywali bezpośrednie kontakty ze zrzucanymi na spadochronach niemieckimi agentami. Na tyłach Armii Czerwonej powstawało realne zagrożenie.

      Jak wiadomo, do Groznego z jego zasobami ropy naftowej faszyści jednak nie dotarli. Front się cofnął. Tymczasowego rządu wszakże Stalin Czeczenom nie wybaczył.

      Mimo że powołani do Armii Czerwonej Czeczeni oraz Inguszowie dzielnie walczyli w jej szeregach, a dziesięciu z nich zostało Bohaterami Związku Sowieckiego, wódz ponownie wylał swój gniew na cały naród.

      W dniu 31 stycznia 1944 roku GKO ZSRR przyjmuje supertajne postanowienie nr 5073 o likwidacji Czeczeno-Inguskiej ASSR i przesiedleniu całej ludności do Azji Środkowej za „wspomaganie faszystów”.

      Operacją o kryptonimie „Soczewica” w dniach od 23 lutego do 3 marca kierował osobiście Ławrientij Beria przy udziale prawie wszystkich swoich zastępców, w tym Sierowa.

      Nie bardzo wiadomo, dlaczego opisując te wydarzenia, ich autor nie wymienia nazwiska Berii – może z powodów politycznych.

      Kiedy przylecieliśmy do Groznego, między Krugłowem, Kobułowem, Apołłonowem i mną podzielono regiony, za które każdy z nas miał odpowiadać – dokonać ewidencji Czeczenów, przygotować plany wywózki itd. Dodatkowo powierzono mi kierownictwo ogólne192.

      Na naradzie z kierownictwem i generałami dokładnie opowiedziałem, od czego należy zaczynać i na czym zakończyć. Słuchano mnie uważnie. Z zadawanych jednak na końcu pytań wynikało, że w ogóle nie wyobrażają sobie, w jaki sposób można tego samego dnia rozpocząć akcję i ją zakończyć.

      Po instruktażu wysłałem ich w teren dla działań praktycznych. Potem zadzwoniłem do Iwanowa, sekretarza komitetu obwodowego Czeczeno-Inguszetii, i umówiłem się na zebranie aktywu z udziałem sekretarzy, Mołłajewa, przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych tego obwodu autonomicznego, i jego zastępców.

      Na naradzie poinformowaliśmy z Iwanowem o decyzji GKO i rządu sowieckiego o wysiedleniu oraz oskarżeniach pod adresem Czeczenów i Inguszy.

      Przytoczyłem szereg przykładów zdradzieckiego zachowania Czeczenów i Inguszy oraz powiedziałem im o oddziale bandytów w górach pod Groznym, którym kierowali oficerowie faszystowscy. Opowiedziałem o zrzutach niemieckiej broni i przygotowaniach do wbicia noża w plecy Armii Czerwonej w stosownym momencie.

      Kierownictwo komitetu i rady komisarzy, jak się okazało, wiedziało o podłym zachowaniu swych braci, a Mołłajew nawet dorzucił do mojego wystąpienia kilka innych faktów zdrady. Uzgodniliśmy, że treść obrad pozostanie tajemnicą, i rozeszliśmy się.

      Przygotowania trwały kilka dni, po czym wezwałem zastępców komisarzy ludowych w innych regionach ZSRR, by sprawdzili stan gotowości do operacji. Wyszło na jaw, jak wrogo są ustosunkowani do władzy sowieckiej niektórzy Czeczeni i Ingusze – otwarcie czekali na Niemców i grozili pracownikom NKWD oraz Rosjanom w ogóle, że „wkrótce się z nimi rozprawią”.

      Oczywiście nie dotyczyło to wszystkich Czeczenów i Inguszy, ponieważ wielu z nich pracowało w przemyśle wydobycia ropy naftowej oraz innych przedsiębiorstwach i zarabiało bardzo przyzwoicie.

      Po sprawdzeniu stanu przygotowań – liczby wagonów na stacjach załadowczych, obecności wojsk ochrony oraz personelu nadzorującego wysyłkę – dałem sygnał do rozpoczęcia operacji.

      Machina ruszyła. Wysiedlanym pozwalano na zabieranie rzeczy osobistych, żywności itd.

      Stwierdzić należy, że tego akurat dnia przesiedleńcy demonstrowali niezwykłą wręcz wrogość – na ulicach słyszałem i widziałem, jak Rosjanie z kolei grozili im pięściami, złorzecząc: „No i co, dranie? Chcieliście nas wykończyć?”.

      Do wieczora wszystko zostało zakończone, pociągi odjechały. Zwołaliśmy naradę, na której podsumowano, że wysiedlono 475 tysięcy osób. Zameldowałem do Moskwy o realizacji postanowienia Głównego Komitetu Obrony193.

      W czasie wysiedlania w kilku wypadkach dochodziło do strzelaniny i zadawania ran kłutych enkawudzistom i oficerom194.

      Następnego dnia nadszedł telegram od przewodniczącego Mołłajewa, który napisał z drogi do nowego miejsca zamieszkania, że decyzja GKO była słuszna, i pogratulował mi jej wykonania.

      Czystka Krymu

      Po Wajnachach, czyli Czeczenach i Inguszach, nadeszła kolej innych narodów kaukaskich oskarżonych przez Stalina o kolaborację z okupantem niemieckim.

      Już w lutym 1944 roku Beria wraz z Sierowem i Kobułowem przyjeżdżają do Nalczyku, gdzie szykują deportację Bałkarców. W zapiskach Sierowa wzmianki o tym nie znajdziemy, ale w dniach 8–9 marca wywieziono ponad 37 tysięcy osób.

      O „czystce” Krymu natomiast pisze bardzo szczegółowo. Nie ukrywa, że to z jego inicjatywy w ślad za Tatarami usunięto z półwyspu Bułgarów, Ormian i Greków.

      Pierwszy etap operacji przeprowadzono od 18 do 20 maja 1944 roku – do Azji Środkowej wywieziono całą ludność tatarskokrymską, ponad 191 tys. osób.

      Miejscowi cierpieli pod niemiecką okupacją dwa i pół roku. Nic dziwnego więc, że niektórzy poszli służyć zaborcy.

      Z Tatarów krymskich uformowano dziewięć batalionów, jak również uzbrojone oddziały samoobrony, które aktywnie uczestniczyły w operacjach karnych przeciwko sowieckim partyzantom.

      Tragedia


Скачать книгу

<p>191</p>

Operacja „Ułusy” bazowała na decyzji nie GKO, lecz Rady Komisarzy Ludowych nr 1432-425 z dnia 28 grudnia 1943 r. „O wysiedleniu Kałmuków zamieszkujących Kałmucką ASSR do regionu ałtajskiego i krasnojarskiego, obwodów omskiego i nowosybirskiego”.

<p>192</p>

Całe terytorium Czeczenii podzielono na cztery regiony operacyjne, za które odpowiadał każdy z zastępców komisarza ludowego. Sprowadzono bezprecedensowe siły zbrojne – 19 tys. żołnierzy NKWD i NKGB oraz pod pozorem „ćwiczeń w warunkach górskich” dodatkowo ściągnięto z całego Związku wojska NKWD o ogólnej liczebności do 100 tys. żołnierzy i oficerów.

<p>193</p>

29 lutego 1944 r. Beria meldował Stalinowi o deportowaniu w toku operacji 387 229 Czeczenów i 91 250 Inguszy.

<p>194</p>

W czasie wywózki aresztowano 2016 osób stawiających opór i skonfiskowano 20 072 sztuki broni palnej.