Jego portret. Opowieść o Jonaszu Kofcie. Piotr Derlatka
do Treblinki. Tolla, Karuś i inni zginęli w komorze gazowej 21 sierpnia 1942 roku.
Mieczysław Kaftal
ojciec Jonasza
Ojciec Jonasza Kofty, Mieczysław, był typem zbieracza. Archiwizował wszystko: zdjęcia, notatki, rachunki, bilety, wycinki prasowe, a nawet ulotki dołączone do leków. Przywiązywał się do dokumentów i dbał o nie, jakby przeczuwał, że kiedyś mogą się przydać; że opowiedzą – w zastępstwie za niego – o nim i o jego rodzinie. Nie wszystko, rzecz jasna, się zachowało. Wojenna tułaczka, a potem liczne przeprowadzki spowodowały, że archiwum uległo rozproszeniu.
W rodzinnych pamiątkach ojciec Jonasza przechowywał wiele ciekawych materiałów, na przykład jedyne przedwojenne rodzinne zdjęcie. Niestety nieopisane. Przyglądam się fotografii i próbuję odgadnąć, kim byli widoczni na niej ludzie. Niewątpliwie zdjęcie przedstawia rodzinę Mieczysława. Są tu na pewno Kaftalowie. Może również Mintzowie? Z pomocą przychodzi najpierw Anna Przybyszewska-Drozd z Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie, a potem Katarzyna Stimm, córka Jana, która rozwiewa wszystkie wątpliwości. Chłopiec siedzący po prawej stronie to sam Mieczysław, jego podobieństwo do dorosłego ojca Jonasza, którego znam tylko z innych fotografii, jest bardzo duże. Na zdjęciu może mieć pięć lub sześć lat, a zatem rodzinne spotkanie, podczas którego zrobiono to zdjęcie, odbyło się około 1920 roku. Kim jest dziecko siedzące po lewej stronie? To Tadeusz Mintz, syn Adama. A pozostali? Kobieta siedząca z prawej strony to matka Mietka, Franciszka. Mężczyzna siedzący po jej prawej, choć wygląda na dużo starszego, to Leopold Kaftal, mąż Franciszki, ojciec Mieczysława, dziadek Jonasza i Mirka. Za małżeństwem stoi Jakub Mintz, brat Franciszki, Eugenii, Henryka i Adama. Po prawej stronie małego Mieczysława siedzi jego ciotka Eugenia. Młody mężczyzna pośrodku z zamyślonym, melancholijnym wyrazem twarzy to Henryk Mintz – miał wtedy jakieś siedemnaście, może osiemnaście lat. Po jego prawej stronie siedzi Oskar Mintz, ojciec, z żoną Haną. Za nią stoi Adam Mintz z żoną Melanią. Z jedenastu osób na zdjęciu wojnę przeżyje pięć.
Ojciec Jonasza urodził się w 1914 roku, w akcie urodzenia zapisano dwie daty: 18 lutego (według „starego porządku”, czyli kalendarza juliańskiego) i 3 marca (według „nowego porządku” – kalendarza gregoriańskiego)76. Był pierworodnym synem Leopolda i Franciszki – fakt, że rodzice nadali mu polskie imię, świadczy na pewno o dość wysokim stopniu zasymilowania rodziny (polskie imiona nadawano dzieciom w rodzinach zasymilowanych już od zaborów), choć wiadomo, że Mieczysław był obrzezany.
Zaproszenie na jubileusz 65-lecia istnienia Gimnazjum i Liceum im. Księcia Józefa Poniatowskiego, 1983
Początkowo Mietek pobierał nauki w domu. Do szkoły posłano go dopiero w wieku dziewięciu lat. Chodził, podobnie jak wuj Henryk, do znanej w Warszawie Handlówki (kończyli ją między innymi Marian Fuks, Władysław Szlengel i Ludwik Sempoliński). W 1926 roku, na sto pięćdziesiątą rocznicę powstania Stanów Zjednoczonych, w hołdzie narodowi amerykańskiemu polscy uczniowie podpisywali się w specjalnych księgach pamiątkowych. Zebrano 5,5 miliona podpisów. W jednej z ksiąg Szkoły Zgromadzenia Kupców m. Warszawy znajduję podpis „M. Kaftal”. Najprawdopodobniej jest to autograf Mietka, ojca Jonasza. Szkoła, do której chodził, powstała w 1900 roku z inicjatywy filantropa Stanisława Rotwanda. Mieściła się przy Prostej 14 (róg Waliców). Uczniowie nosili granatowe ubrania, białe koszule i czapki rondelki. Handlówka była płatna – nie wiem, jak dużo płacili Kaftalowie za naukę syna (w 1934 roku opłata ta wynosiła siedemdziesiąt złotych za kwartał), ale to właśnie z powodu czesnego Mieczysław musiał się przenieść do innej placówki. „Do gimnazjum tego uczęszczałem przez pięć lat, ustępując z powodu trudności finansowych”77 – napisał w życiorysie.
We wrześniu 1928 roku czternastoletni Mietek został przyjęty do gimnazjum państwowego im. Księcia Józefa Poniatowskiego w Warszawie. Dziś jego tradycje kontynuuje V Liceum Ogólnokształcące, zwane potocznie Poniatówką. Szkoła została założona w 1918 roku, początkowo jako placówka wojskowa, ale od 1922 roku istniało tam gimnazjum, do którego uczęszczał między innymi Jerzy Jurandot. Rodzice Mietka wybrali je najprawdopodobniej dlatego, że znajdowało się przy sąsiedniej ulicy Złotej.
Ojciec Jonasza ukończył tę szkołę. Z fotografii na świadectwie dojrzałości nieśmiało spogląda w obiektyw przedwojenny amant: w garniturze, włosy ułożone na brylantynę z przedziałkiem po lewej stronie. Na dokumencie wydanym 31 maja 1932 roku widnieją następujące oceny: język polski – dobrze, język łaciński – dostatecznie, historia wraz z nauką o Polsce współczesnej – dobrze, matematyka – dostatecznie, język francuski – dostatecznie, fizyka z chemią – dostatecznie, propedeutyka filozofii – dobrze, ćwiczenia cielesne – dobrze i higiena – dobrze. Był więc przeciętnym uczniem. Na uwagę zasługuje jednak obecna na świadectwie ocena z religii – jedyna bardzo dobra. Czy Mietek mógł chodzić na religię, będąc – oficjalnie – wyznania mojżeszowego?78. „Sporo dzieci zaczynało razem ze swoimi polskimi kolegami chodzić na lekcje religii katolickiej. Niektórych – szczególnie młodszych – usuwano z tych lekcji po pewnym czasie, tłumacząc, że są Żydami. Choć w pamięci zapisało się to jako przejaw antysemityzmu, można jednak tłumaczyć to również troską, by dziecko wychowywane było w takiej wierze, jaką wybrali dla niego rodzice. Niektórzy księża godzili się, by żydowskie dziecko uczestniczyło w lekcjach religii, jednak na ogół po uzgodnieniu z rodzicami”79 – wyjaśnia Landau-Czajka.
Mieczysław został przyjęty na Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. To ironia losu, że ten kierunek studiów z jednej strony wybierało wielu Żydów, z drugiej zaś – Polaków o nacjonalistycznym nastawieniu. Trafił na studia w okresie, kiedy dochodziło do wielu starć i incydentów na tle antysemickim. Wystąpienia antyżydowskie na uniwersytecie miały miejsce już rok wcześniej i było o nich głośno – na Krakowskim Przedmieściu doszło do bójek. W listopadzie 1932 roku, czyli zaraz po tym, jak Mieczysław rozpoczął naukę, w przeddzień rocznicy śmierci Stanisława Wacławskiego80, na zajęcia pierwszego roku prawa wtargnęli bojówkarze Obozu Wielkiej Polski i pobili wielu żydowskich studentów. Dwie osoby odwieziono do szpitala w stanie bardzo ciężkim. Jeszcze tego samego dnia rozpoczął się wiec antyżydowski na Grójeckiej przy Domu Akademickim. Wzięło w nim udział około półtora tysiąca studentów. Skala antysemityzmu była więc ogromna i Mieczysław musiał odczuwać wrogość na własnej skórze, tym bardziej że jesienią 1932 roku antysemicka nagonka dotknęła przede wszystkim pierwszorocznych studentów Wydziału Prawa. Już w listopadzie na wykładach dla nich zostało wprowadzone getto ławkowe. Nie wiem, jakie emocje targały Mietkiem w tym czasie, pewne jest natomiast, że musiał się poddać rozporządzeniom i raczej nie zdołał się uchronić przed antysemickimi zaczepkami kolegów; zdradzały go nazwisko, wygląd, informacja o wyznaniu mojżeszowym w papierach.
Kiedy Kaftal rozpoczął studia, szkolnictwo wyższe przechodziło reformę i drastycznie podniesiono opłaty za czesne. Już w październiku odbył się nielegalny wiec antyopłatowy. Demonstranci zostali rozgromieni z użyciem policyjnych pałek. Bardzo prawdopodobne, że Mietek wziął udział w tym zgromadzeniu – demonstrowali studenci różnych wyznań i narodowości, także narodowcy – uważali, że wzrost opłaty za studia spowoduje zwiększenie liczby żydowskich studentów. Kolejne antyżydowskie zajścia były spowodowane wydarzeniami, które miały miejsce w listopadzie 1932 roku we Lwowie. Zmarł student Jan Grotkowski, pobity przez żydowskich rzezimieszków. Wywołało to falę antysemickich zajść w całym kraju. Grotkowskiego kreowano na chrześcijańskiego