Jego portret. Opowieść o Jonaszu Kofcie. Piotr Derlatka
Ryszard.
Młody Stimm zgłosił się na ochotnika do 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, „matką” tego oddziału była Wanda Wasilewska, pomysłodawczyni i inicjatorka jego powstania. Decyzją Stalina dowódcą został generał Zygmunt Berling. Najprawdopodobniej Ryszard dołączył do armii w miejscu jej powstania, w Sielcach nad Oką. Został dowódcą 1 Samodzielnego Batalionu Sanitarnego. Miał wtedy osiemnaście lat. Jedyna jego zachowana fotografia pochodzi z 1938 roku i przedstawia postać ufnie wpatrującą się w obiektyw aparatu. Syn Eugenii i Maksymiliana wyglądem bardziej przypominał dziewczynę aniżeli chłopca. Na fotografii uśmiecha się nieśmiało. „Pamiętam go doskonale, tego średniego wzrostu ciemnego blondyna o morelowym kolorze skóry, z ledwo wyrośniętym zarostem i szaroniebieskimi oczami. Był inteligentny, szybki i ambitny; zgłosił się na ochotnika do pracy. Zdyscyplinowany, starał się wypełniać swoje obowiązki na wszystkich poziomach. Te same wartości zachował, walcząc”39 – wspominał go Artur Pechner, porucznik i dowódca służby sanitarnej 1 pułku.
Najprawdopodobniej wstąpienie Ryszarda do wojska uratowało życie Eugenii i Janowi. „Teoretycznie dywizje pod dowództwem pułkownika Zygmunta Berlinga miały składać się z ochotników, rzeczywistość była jednak taka, że dla przeważającej części rekrutowanych zgłoszenie się do wojska oznaczało po prostu ratowanie siebie i swoich bliskich od śmierci głodowej”40 – pisał Nikołaj Iwanow. Niewykluczone, że Ryszard, który doświadczył głodu i skrajnej biedy, zgłosił się do wojska dlatego, że władze sowieckie nadały polskim żołnierzom te same przywileje, co żołnierzom Armii Czerwonej. Iwanow twierdzi nawet, że wstąpienie do wojska mogło uchronić niektórych przed śmiercią głodową. Kilka tygodni po tym, jak Ryszard opuścił matkę i brata, wysłał do nich z Moskwy list, a w nim „zaświadczenie o swoim dowództwie, które dawało nam prawo do żądania pomocy radzieckiej administracji dla rodzin oficerów”41 – wspomina Jan, brat Ryszarda. Zapewne dzięki temu zaświadczeniu Eugenia i Jan mogli liczyć na zapomogę czy jedzenie. Może właśnie to uratowało ich przed śmiercią.
1 września Ryszard został skierowany do Wiaźmy, miasta w obwodzie smoleńskim. Stamtąd pomaszerował na Białoruś, do obwodu mohylewskiego, w pobliże położonej nad rzeką Miereją wsi Lenino. Bitwa rozpoczęła się 12 października. Młody Stimm – zdaje się, że jak większość żołnierzy – był kompletnie nieprzygotowany do walki. Odbył tylko krótkie szkolenie sanitarne, był niedoświadczonym młodym chłopakiem, jeszcze dzieckiem. „Stimm osobiście załatwił sobie pracę sanitariusza, umieszczał opatrunki na groźnych ranach pod ciągłym obstrzałem, ewakuował ciężko rannych i tych, którzy jeszcze mogli chodzić. Pewnego razu został ciężko ranny, czego świadkami byli jego towarzysze. Odtąd sam potrzebował opieki. Musiał być ewakuowany, ale nie chciał się na to zgodzić, nie chciał być noszony na noszach. Sam robił sobie opatrunki na ranę i nakazał sanitariuszom skupić się na bardziej potrzebujących. Był oszołomiony, zataczając się, próbował kontynuować swoją misję, ale rana była zbyt uciążliwa i bolesna; w końcu musiał się ewakuować. Pocisk snajpera trafił go w brzuch. Umarł pomimo natychmiastowej operacji w szpitalu polowym 1 Pułku. Odszedł na swoim posterunku, pomagając żołnierzom, którzy zawdzięczają mu życie”42 – tak opisywał śmierć Ryszarda Samuel Szulzycer, naoczny świadek tego wydarzenia.
Eugenia dowiedziała się o śmierci syna miesiąc później. Do Nowotroicka w Kirgizji, gdzie mieszkała z trzynastoletnim wówczas Janem, dotarł list zawiadamiający o tym, co się stało: „Z przykrością informujemy, że twój syn, odważny żołnierz Arnold STIMM zmarł od ran, które otrzymał na polu bitwy, a pochowany jest 200 metrów na południe od wsi Słobódka w grobie położonym niedaleko stodoły, po prawej stronie drogi”43. „Wtedy powiedziała mi, że wyła jak wilk, nie płakałam, wyłam, mówiła”44. Według portalu Wirtualne Muzeum Kresy-Syberia zginął 13 października 1943 roku, a więc w drugim dniu bitwy. Jego mogiła w Lenino-Słobódce ma numer 37. Symboliczny grób Ryszarda na cmentarzu żydowskim przy ulicy Okopowej w Warszawie jest położony w sektorze 12a, rząd 7, numer 6.
„Po wojnie zbudowano w Lenino prowizoryczny cmentarz i pomnik – pisał Jan Stimm. – Następnie władze sowieckie usunęły cmentarz. Moja matka wielokrotnie prosiła władze sowieckie o wydanie wizy, by mogła pokłonić się przed grobem swojego syna, ale odpowiedź za każdym razem była taka sama – niet”45.
Jan Stimm
Urodził się 20 stycznia 1930 roku w Warszawie, na pewno więc doskonale pamiętał wybuch II wojny światowej i rodzinne rozterki, a potem tułaczkę: zesłanie na Syberię, drogę do Kirgistanu i wreszcie – do Polski. Ze strony Instytutu Pamięci Narodowej dowiaduję się, że Jan Stimm uczył się w Legionowie, w Dwuletniej Szkole Oficerskiej Centrum Wyszkolenia Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, ale szkoły tej nie ukończył ze względu na stan zdrowia. Zwolnił się na własną prośbę. Ukończył technikum dentystyczne. Wiadomo jednak, że w kwietniu 1951 roku, w wieku dwudziestu jeden lat, rozpoczął pracę w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Śródmieściu w Warszawie, jako młodszy referent. Jeszcze w tym samym roku awansował, został przeniesiony do Wydziału V (Społeczno-Politycznego), gdzie zajmował się obsługą organizacji młodzieżowych. Pracował w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego do stycznia 1955 roku, najdłużej – w wydziale V, gdzie zajmował się również obsługą duchowieństwa, a następnie w wydziale III – Śledczym (jego zadaniem było między innymi organizowanie rozpraw pokazowych w celach profilaktycznych i wychowawczych).
Rodzinne pożegnanie, 1965, od lewej: Henryk Mintz (lub Tadeusz Mintz), Eugenia Stimm i jej wnuczka – Katarzyna Stimm
W 1952 roku poślubił Krystynę, z którą miał dwie córki, Katarzynę i Marię Ryszardę. Zgodnie z opowieściami rodzinnymi marzył o tym, by wydostać się z Polski i osiedlić się na Zachodzie, a w załatwieniu formalności pomogła mu matka, Eugenia Stimm. W jaki sposób? Nie wiadomo. Może w otrzymaniu paszportów dla całej rodziny pomógł również Henryk Mintz? Jan i jego żona zastanawiali się nad krajem, do którego chcieliby emigrować – brali pod uwagę Niemcy bądź Francję, jednak do Niemiec nie chciała wyjeżdżać żona, która podczas wojny przebywała w obozie w Stutthofie. Padło na Francję – na Lyon, gdzie mieszkała daleka kuzynka Eugenii, Bronisława Hackier, która zaoferowała pomoc.
Krystyna i Jan Stimmowie, 1950
„Miałam niespełna sześć lat, moja siostra – dwanaście. Poszliśmy z rodzicami do Ogrodu Saskiego, żeby się pożegnać z całą rodziną. Pamiętam, że była tam babcia Eugenia, wujek Henryk… Myślałyśmy z siostrą, że jedziemy na wakacje” – mówi Katarzyna Stimm. Był 1965 rok. Ich początki we Francji okazały się bardzo trudne – Jan chwytał się dorywczych prac, jego żona sprzątała. Dopiero z czasem Stimm znalazł stałą pracę jako pomoc dentystyczna. Wówczas zaprosił do Lyonu ojca, Maksymiliana. Miał nadzieję na odnowienie kontaktów. „Pamiętam, że dziadek dał mi pięć dolarów. I już nigdy go nie zobaczyłam” – mówi Katarzyna Stimm. W 1970 roku rodzina otrzymała francuskie obywatelstwo. Wówczas Jan założył firmę, laboratorium dentystyczne. Zmarł w maju 2007 roku.