Jego portret. Opowieść o Jonaszu Kofcie. Piotr Derlatka
Nowosieleckiej, blisko Czerniakowskiej).
Eugenia Stimm z synem Jankiem, 1949
Do końca życia nosiła żałobę po Ryszardzie. „Był ikoną Gieni, jej największą stratą, jej świętym. Gienia nigdy nie pogodziła się z jego śmiercią, wiele o nim opowiadała, o «ukochanym Rysieńku», także mnie, małemu dziecku, które z trudem było w stanie zrozumieć, o co i o kogo chodzi – mówi Piotr Kofta. – Dopiero po latach dowiedziałem się, co to była za zbrodnia i masakra puszczenie tych chłopców jako «rozpoznanie bojem», jako mięso armatnie pod niemiecką artylerię. Gienia miała zdjęcie Ryszarda, miała monografię o bitwie pod Lenino, którą zawsze mi pokazywała. Wiem, że w połowie lat sześćdziesiątych pojechała do ZSRR odwiedzić grób Ryszarda – wcale nie było to takie proste do załatwienia, Mietek, który pracował wówczas w Moskwie, musiał uruchomić jakieś swoje nieoficjalne kontakty”27.
Eugenia długo starała się o ten wyjazd. Kiedy ojciec Jonasza przebywał służbowo w Moskwie, pisała do niego:
Bardzo Ci dziękuję za zajęcie się sprawą wyjazdu na grób mego niezapomnianego Rysieńka. Do ZBoWiD-u [Związku Bojowników o Wolność i Demokrację] dzwoniłam, odpowiedziano mi, że oni takich spraw nie załatwiają, raczej TPPR [Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej]. U tych się jeszcze nie dowiadywałam. Życie moje jest tak szczelnie wypełnione pracą i trochę osobistemi sprawami, że chociaż wstydzę się sama przed sobą, jeszcze w TPPR nie informowałam się28.
„Jak na te wszystkie koszmary, które przeszła, była bardzo pogodna. Lubiła się śmiać, rozśmieszać nas. Bardzo lubiłam jej opowieść o jednym z licznych przed wojną krewnych, który uciekł przed «zwykłym» pogromem do Ameryki. – Miał głowę wielką jak kocioł, nigdy nie mógł znaleźć dla siebie kapelusza, no więc w Ameryce sam zaczął robić dla siebie kapelusze. Zaczął od kilku, potem się to rozrosło, bo tych, co mieli duże głowy, było sporo, i co powiesz? Po dziesięciu latach cała Ameryka zaczęła nosić kapelusze Teddy Head! Taki był zdolny. Mówiliśmy na niego «Engliksztil Dżon Dupas» – zaśmiewała się ciotka, a my razem z nią”29 – wspominała Krystyna Kofta.
Katarzyna Stimm: „Moja ukochana babcia… Prawdziwa żydowska mama. Wysyłała nam książki, pisała do nas. Jeżeli lubię muzykę, to tylko dzięki niej, nauczyła mnie słuchać muzyki”30.
Moją ulubioną rodzinną opowieścią, która przetrwała dzięki Eugenii, jest ta, którą opowiedziała mi Jaga Kofta: „Zamożna kuzynka babci Gieni była starą panną. Pewnego razu w Warszawie pojawił się kupiec o nazwisku Szpicer i zaczął się do niej zalecać. Rodzice szybciutko wydali ją za mąż. Dwa tygodnie po ślubie kupiec wyjechał do Rzeszowa, gdzie rzekomo miał posiadłość – z zamiarem przygotowania domu na przybycie żony. Minął tydzień, potem drugi i trzeci, a po panie Szpicerze nie ma śladu. Kuzynka postanowiła więc pojechać do Rzeszowa, żeby na miejscu sprawdzić, co się dzieje. Udawszy się pod właściwy adres, weszła do domu. Patrzy, a tu podłogę myje jakaś gojka. Zdjęła kapelusz, zrzuciła palto, usiadła i mówi do służącej: «Da mi herbaty!». «A pani kim jest?» – pyta kobieta. «Jak to kto? Ja jestem pani Szpicerowa», na co służąca: «To ciekawe, bo moja pani Szpicerowa wyszła właśnie z dziećmi na spacer»”31.
Eugenia Stimm, 1949
Wyobrażam sobie Eugenię jako nieco ekscentryczną ciotkobabkę. Jedyna w rodzinie znała jidysz, chadzała czasem do synagogi Nożyków. „Babcia Gienia pasowała do stereotypu sprytnej Żydówki. Nauczyła mnie grać w karty, w wojnę. Mówiła: «Oszukuj, oszukuj, inaczej przegrasz!». Była emerytowaną dentystką, ale zwykła mawiać, że do dentystów nie wolno chodzić, bo robią specjalnie dziury w zębach po to, żeby potem je leczyć”32 – wspomina Wawrzyniec Kofta. „W kawalerce Gieni zawsze fascynował mnie telewizor – mogła to być wisła, a może record 4 albo rafena, w każdym razie produkcja z końca lat pięćdziesiątych – w szafce zamykanej na drzwiczki, wielkie pudło z małym czarno-białym ekranikiem, rozgrzewające się przez długie minuty”33 – opowiada Piotr Kofta. „Pewnego dnia zobaczyła w telewizji półnagą parę, mężczyznę i kobietę. Zadzwoniła do telewizji z pretensjami – pisał w swoich wspomnieniach jej syn Jan. – A kiedy nikt nie chciał jej słuchać, udała się do gmachu Telewizji Polskiej i wygrażała swoją laską, mówiąc, co o nich myśli”34.
„Eugenia, którą nazywaliśmy babcią Gienią, wspaniale gotowała – pamięta Jaga Kofta. – Do rodzinnych legend przeszedł faszerowany karp czy kurczak na słodko z dużą ilością pieprzu. Potrafiła zrobić wspaniałe danie niemal z niczego. Mimo podeszłego wieku i chorób nie znosiła bezczynności. Rysowała, malowała pejzaże i martwe natury, kopiowała, oczywiście z różnym skutkiem, obrazy Wyspiańskiego, wyszywała, haftowała… Do dzisiaj mam wyszywaną i podarowaną przez nią poduszkę. Bardzo ją cieszyło, że może dać nam coś od siebie. W rodzinie nazywano babcię Gienię «łyżką wazową», bo lubiła zajrzeć do każdego garnka. To przezwisko było zarówno dosłowne, jak i metaforyczne – interesowało ją, co się dzieje u poszczególnych członków rodziny, i zawsze była gotowa ruszyć z pomocą. Stała się przez to dla nas prawdziwą skarbnicą wiedzy. Dowiedzieliśmy się od niej sporo o dziejach Kaftalów, Mintzów i Stimmów. Miała umiejętność inteligentnego puentowania, a jej opowieści były najczęściej komiczne. Mimo tragicznych doświadczeń zachowała niesamowitą radość życia. Ciepła, pogodna gaduła, typowa jidisze mame – rodzina była dla niej najważniejsza. Często pomagała mi w opiece nad Piotrkiem. Bardzo dbała też o Jonasza”35.
Eugenia leży na cmentarzu przy Okopowej: sektor 12a, rząd 7, numer 6. Nazwisko rodowe: Mintz. Zmarła 7 sierpnia 1984 roku, miała dziewięćdziesiąt dwa lata.
Ryszard Arnold Stimm
syn Eugenii
Ryszard był starszym synem Eugenii i Maksymiliana, urodził się 11 lipca 1925 roku, choć data jego urodzenia jest sporna – ze strony Wirtualne Muzeum Kresy-Syberia dowiadujemy się, że starszy syn Eugenii urodził się 11 sierpnia 1924 roku36. Kiedy wybuchła wojna, razem z matką i dziewięcioletnim bratem znalazł się w Związku Radzieckim, a potem na zesłaniu na Syberii i w Kirgistanie. Na jesieni 1941 roku, w następstwie umowy zawartej przez władze sowieckie z generałem Sikorskim, Stalin zaakceptował amnestię polskich więźniów w Związku Radzieckim i utworzenie Wojska Polskiego. Wszyscy młodzi mężczyźni, którzy chcieli walczyć z Niemcami, rejestrowali się jako ochotnicy. Także Ryszard. Jak pisał jego brat Jan, „Nic nie mogło go powstrzymać, nawet matka, która błagała go, by zaniechał tego pomysłu”37. Młody Stimm uzyskał pozwolenie NKWD na poruszanie się po kraju i wyruszył w podróż. Chciał wstąpić do armii generała Andersa, nie został jednak przyjęty – zdaniem brata odmówiono mu, ponieważ był za młody. Ostatecznie wstąpił do Wojska Polskiego w maju 1943 roku. Być może sfałszował dane i podał się za starszego, niż był w rzeczywistości. Powołani do wojska Żydzi