Skradzione jutro. Jak zrozumieć i leczyć kobiety wykorzystywane seksualnie w dzieciństwie. Steven Levenkron
dala od konfliktów, w ogóle próbuję trzymać się z dala od ludzi, boję się, że mi coś zrobią.
– Obawiasz się, że cię skrzywdzą, tak jak to zrobił brat?
– Niezupełnie. Nie wyobrażam sobie wcale, że mnie krzywdzą. Czuję, że mogą to zrobić, dlatego się odsuwam.
Zaproponowałem Deirdre przeprowadzenie sesji rodzinnej, w której miałby wziąć udział Davy. Odrzuciła propozycję sesji z całą rodziną, ale zgodziła się na spotkanie z bratem. W przeciwieństwie do innych sprawców, brat nie zaprzeczał temu, co się stało. Pragnął przeprosić siostrę i zrobić dla niej coś, co by pomogło jej w życiu i poprawiło jej samopoczucie. Zaraz po przywitaniu się ze mną powiedział siostrze, że to, co zrobił, było złe.
Wykorzystywał ją z powodu własnych lęków związanych z męskością. Wyjawił, że przez 3 lata był wykorzystywany przez Harry’ego, starszego kolegę. Wszystko zaczęło się, kiedy Davy miał 7 lat. Tamten chłopak zmuszał go do stosunków analnych. Powiedział mu: „Odtąd jesteś babą”, a każdy akt seksualny komentował: „Widzisz, to właśnie spotyka baby”. Mając 12 lat, Davy postanowił zaprzeczyć stwierdzeniom sprawcy molestowania i aby się przekonać, że „jest mężczyzną”, zaczął molestować Deirdre. Po wysłuchaniu tej historii Deirdre przestała czuć złość do brata.
Davy opowiedział jeszcze jedną historię. Kiedy służył w marynarce wojennej, seksualną propozycję złożył mu pewien podoficer. Gdy Davy mówił o tym, ton jego głosu uległ zmianie. Z trudem przyznał się, że wypchnął tamtego mężczyznę z pierwszego piętra. Wyrzucono go za to z marynarki. Tej samej nocy Davy krążył po mieście, szukając facetów do bójki. Kiedy Deirdre usłyszała o agresywnym zachowaniu brata, rozzłościła się. Zasugerowała, żeby na kolejną sesję przyszła cała rodzina.
– Po co nam tu cała rodzina? – Davy po raz pierwszy wyraził niezadowolenie.
– Przykro mi, że byłeś wykorzystywany przez Harry’ego, ale powiedziałeś o tym w taki sposób, jakby to usprawiedliwiało wszystko, co mi zrobiłeś. – Ton głosu Deirdre zmienił się diametralnie. – To wymówka, a nie przeprosiny. Mówisz z dumą o wyrzuceniu podoficera przez okno, o szukaniu bójki z facetami. Nie jesteś ofiarą, jesteś oprawcą. To tak, jakbyś sam był Harrym. Chcę, żeby przyszła tu cała rodzina. – Deirdre w końcu pozwoliła sobie na złość.
– Nie jestem przygotowany do konfrontacji z matką i ojcem.
– W takim razie odbędziemy to spotkanie bez ciebie.
– Przyszedłem tutaj, żeby cię przeprosić, a ty tak mnie traktujesz.
– Krzywdziłeś mnie przez lata, a teraz po jednym spotkaniu chcesz oczyścić sumienie i otrzymać przebaczenie za całe moje cierpienie i nieszczęście?
– Nigdy się tak nie odzywałaś.
– Bo się za bardzo ciebie bałam. Wszystkiego się bałam… Ciągle się boję, koniec kropka.
– Przyszedłem tutaj, aby wszystko naprawić.
– No to przyjdź tu jeszcze raz.
– To bez sensu.
– Chwalisz się, że jesteś dobrym katolikiem. Wiesz, co to jest pokuta? – krzyczała Deirdre, wytrzeszczając oczy.
Zaraz po tym na jej twarzy pojawiło się zdziwienie. Była zaskoczona tonem swojego głosu i tym, co powiedziała. Miała łzy w oczach i wyglądała tak, jakby chciała odwołać swoje słowa. Brat, widząc jej łzy, zmiękł, kiwnął z ubolewaniem głową i powiedział: „Muszę to wszystko przemyśleć”. Po czym wyszedł.
Deirdre wciąż cicho płakała.
– Powiedziałam za dużo – skomentowała.
– Przypuszczam, że długo to nosiłaś w sobie.
Spojrzała na mnie, wytarła nos, wzięła długi oddech i westchnęła: „Taak”.
Davy nie pojawił się na spotkaniu z rodziną, ale rodzice przyszli. Deirdre opowiedziała im swoją historię: „Wiele lat temu zdarzyło się coś niedobrego między Davym a mną. Davy zachowywał się tak, jakby był moim chłopakiem. To znaczy robił ze mną rzeczy, które chłopcy robią ze swoimi dziewczynami. Miałam wtedy 5 lat. Byłam zbyt młoda, aby być jego dziewczyną. Nie podobało mi się to, co ze mną robił, ale za bardzo się bałam, aby komukolwiek o tym powiedzieć. Czułam się taka bezbronna”. Łzy spływały jej po policzkach. Kiedy to sobie uświadomiła, zmieniła ton głosu: „W jakiś sposób Davy sprawiał, że o wszystko obwiniałam siebie. To ja robiłam coś złego, byłam zła. Później przestałam go interesować. Miał 17 lat, a ja 12, kiedy to się skończyło. Czułam się głupia, brzydka i brudna. Nadal tak się czuję”.
Oboje rodzice Deirdre pracowali. Ojciec, instalator urządzeń grzewczych, zbliżał się do emerytury. Matka prowadziła dom, a poza tym poświęcała kilka godzin dziennie na robienie wypieków dla sklepu z delikatesami. Oboje mieli średnie wykształcenie. Byli bardzo religijni. Zrozumieli dokładnie, co córka chciała im powiedzieć. Ojca ogarnęła złość. Mimo to bardzo się starał panować nad sobą.
– On nie jest już członkiem naszej rodziny. Nie ma więcej wstępu do naszego domu! – postanowił.
Deirdre zdziwiła kategoryczna postawa ojca.
– Chyba musimy o tym najpierw porozmawiać. Davy powinien uczestniczyć z nami w tych sesjach – odpowiedziała.
– Nie chcę go więcej widzieć! To, co zrobił, jest złe, a nawet nie pofatygował się tutaj, żeby się do wszystkiego przyznać, jak przystało na mężczyznę.
– Był tu w zeszłym tygodniu i w pewien sposób się przyznał – powiedziała niejednoznacznie Deirdre.
– Założę się, że znalazł wiele wymówek, jak zwykle, kiedy ma kłopoty.
To stwierdzenie ojca zdziwiło Deirdre. Zawsze patrzyła na brata z perspektywy zastraszonej młodszej siostry.
– To dlatego nie miałaś kolegów ani koleżanek? Przecież jesteś taką ładną dziewczyną. Nie potrafiłem tego zrozumieć. Ubierałaś się skromnie. Nie chcę zranić twoich uczuć. Zrozum mnie, wydaje mi się, że nie ubierałaś się źle, tylko że nie miało to dla ciebie zbyt wielkiego znaczenia.
Deirdre płakała, zaszokowana faktem, że ojciec zauważył wszystkie te szczegóły, o których nigdy przedtem nie wspominał.
– Dlaczego go nie powstrzymałeś? – wykrzyknęła.
– Twoja mama i ja nie mieliśmy o tym najmniejszego pojęcia.
Ale teraz to już koniec. Wyrzucamy go!
– Za późno. To się skończyło 7 lat temu.
Ojciec był wyraźnie rozwścieczony. Wydawało się, że chciał odzyskać utraconą władzę.
– Nie mogę pozwolić na coś takiego w mojej rodzinie. To grzech i zło. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Deirdre wciąż jeszcze szukała kogoś, kto byłyby gotów zainteresować się nią i tym, co przeszła, z czym się nadal borykała.
– Ta rodzina w niczym mi nie pomaga. Brat najpierw mnie przeprasza, a potem się usprawiedliwia i broni, nawet przechwala. Jeśli chodzi o ciebie – powiedziała w stronę ojca – to bardziej cię obchodzi bycie głową rodziny. A ty – zrobiła gest w stronę matki – w ogóle nie masz nic do powiedzenia. To jasne, że was nic nie obchodzę. Nikt mi tu nie pomoże.
Ojciec Deirdre zmieszał się. Wyglądał na zdziwionego i zranionego równocześnie.
– Kochanie, ja tylko chciałem ukarać twego brata za to, co ci zrobił.
– Nie zależy mi na tym, żeby go ukarano. Potrzebuję wsparcia, zrozumienia. Ale widać, że nie