Skradzione jutro. Jak zrozumieć i leczyć kobiety wykorzystywane seksualnie w dzieciństwie. Steven Levenkron

Skradzione jutro. Jak zrozumieć i leczyć kobiety wykorzystywane seksualnie w dzieciństwie - Steven Levenkron


Скачать книгу
Możesz roztoczyć opiekę nad twoim prawdziwym ja, nad osobą, która zasługuje na opiekę, a nie na krzywdzenie. Możemy wspólnie popracować nad twoją asertywnością.

      – Nie wiem… Nie jestem pewna, kim jest moje prawdziwe ja i jak je zidentyfikować.

      – Zdaję sobie sprawę z tego, że czeka cię bardzo trudne zadanie. Musimy pomyśleć o tych zmianach jako o długoterminowych celach naszej terapii. To nie stanie się od razu.

      Kilka miesięcy później June miała poważne wątpliwości dotyczące tego, kim naprawdę jest. Staczała wewnętrzną walkę, próbując odnaleźć swoje prawdziwe ja.

      – Staram się wmówić sobie, że się zmieniłam. Ale nikt tego nie widzi. Nikt nie może powiedzieć, kim jestem. Kiedy cierpiałam na anoreksję, ludzie mówili mi: „Chcesz na siebie zwrócić uwagę” albo „Jakaś ty uparta”. Nikt nie rozumiał, że nie miałam wyboru. Myśl, że przybiorę na wadze, napawała mnie strachem. Teraz ludzie myślą, że jestem dziwką albo głupią babą, albo nieudacznicą. Nie wiem, czy nie mają racji. Czy naprawdę taka jestem?

      – Jeśli „dziwka” to według ciebie ktoś, kto wykorzystuje seks, aby osiągnąć jakieś nieseksualne cele, moja odpowiedź brzmi: „nie”. Pamiętaj, że „dziwka” i „kurwa” to określenia pejoratywne. Używa się ich do potępienia kobiet, które obrażają innych swą rozwiązłością i niewiernością. Czy odnajdujesz siebie w tych opisach?

      – Jesteś dla mnie zbyt wspaniałomyślny. W relacjach z mężczyznami brak mi rozwagi. To nie ja ustalam granice, jak mam być traktowana.

      – Wiem, że upłynie dużo czasu, zanim będziesz w stanie nawiązywać zdrowe związki z mężczyznami. Zanim to nastąpi, chciałbym, abyś myślała, że zasługujesz na coś lepszego. Zasługujesz na dobre traktowanie, zasługujesz na porządnego faceta, który nie ma skłonności sadystycznych.

      – Miło to usłyszeć. Jeśli powtórzysz to wystarczająco wiele razy, może kiedyś w to uwierzę – uśmiechnęła się.

      – Umowa stoi.

      Terapia trwała 7 lat. Na początku June obawiała się i terapii, i terapeuty. Bała się, że może ponownie stać się ofiarą mężczyzny. Bardziej bała się tego, że sama ściągnie na siebie nieszczęście, mniej tego, że takie zachowanie zostanie zainicjowane przez terapeutę. Gdy zaczęła czuć się pewniej, zaproponowałem jej, aby nie traktowała mnie jako osoby z autorytetem, tylko jako sprzymierzeńca, który chce jej pomóc. W stosownym czasie zachęciłem ją do widywania się z mężczyznami i zapewniłem, że wspólnie przyjrzymy się, czy nie powiela starych wzorców, czy nie przyciąga do siebie nieodpowiednich mężczyzn.

      Odbyliśmy wiele rozmów na temat zachowania się ludzi, kiedy „starają się o względy”. A także na temat tego, jak można się zorientować, kiedy mężczyzna przestaje się zalecać, a zaczyna pokazywać swe prawdziwe oblicze. Sygnały ostrzegawcze, przed którymi przestrzegałem June, to:

       kontrolujący sposób zachowania wobec jej przyjaciół, sposobu ubierania się, makijażu itp.,

       zaborczość i zazdrość,

       próby odizolowania jej od bliskich osób,

       zbyt wczesne planowanie wspólnej przyszłości,

       napady agresji lub inne sygnały mówiące o skłonnościach do stosowania przemocy.

      W pracy 30-letnią June cechowała dojrzałość. Natomiast jeśli chodzi o randki, była ona wyjątkowo naiwna.

      Historia June daje bezpośredni wgląd w to, czym dla małej dziewczynki jest ciągnące się latami wykorzystywanie przez starszego brata. Większość ofiar wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie nie ma takiej jasności umysłu, aby umieć zrelacjonować swe przeżycia innym czy nawet samym sobie. Następne rozdziały pokażą, że najczęściej ofiary posługują się mechanizmami obronnymi, które podczas konfliktów emocjonalnych blokują świadomość.

      Dopiero po upływie jakiegoś czasu June zaczęła wyrażać złość na brata. Stawała się bardziej asertywna. Winą za molestowanie obarczyła brata. W końcu przestała się winić za prowokowanie molestowania. Niezmiernie ważnym punktem terapii było nauczenie June, aby obarczała winą tych, którzy ją skrzywdzili. Wywołało to pozytywne zmiany w jej samoocenie. Rosnące stopniowo poczucie własnej wartości przyczyniło się do poprawy jej relacji z mężczyznami, przyjaciółmi, rodziną i pracodawcami. Pod wpływem terapii June stawała się coraz mniej bojaźliwa. Czasem nawet kwestionowała moje terapeutyczne interpretacje. Przestawała reagować na brata i krzywdzących ją w przeszłości mężczyzn w sposób, w jaki robiła to dotychczas.

      Pod koniec terapii June poznała porządnego mężczyznę. Stosunki z rodzicami uległy ociepleniu. W końcu przestali zaprzeczać zachowaniu syna, który nie okazał skruchy. Matka wzięła na siebie odpowiedzialność za to, że nie zapewniła córce ochrony i zdystansowała się od dorosłego syna. June mogła w końcu wyraźnie odczuć, jak bardzo rodzice jej współczują z powodu cierpienia, które musiała znosić od maleńkości.

      Deirdre, podobnie jak June, była wykorzystywana przez starszego brata, Davy’ego. Ale jej brat nie był nigdy życzliwy, nie obsypywał jej pochwałami. Deirdre została po raz pierwszy wykorzystana, kiedy miała 5 lat. Jej brat był agresywny i nie okazywał „wdzięczności”. Pragnąc aprobaty brata, godziła się na jego żądania, nawet jeśli cierpiała, czuła się wykorzystana, poniżona. Złe samopoczucie i kompleks niższości spowodowały, że Deirdre stała się nieśmiała, zamknięta w sobie. Davy umacniał to zachowanie, mówiąc jej wiele razy, że jest brzydka. Przekonał ją, że nie ma żadnych szans, by zainteresować sobą innych chłopaków. Wykorzystywanie ciągnęło się do czasu, kiedy dziewczynka skończyła 12 lat.

      Deirdre była tak bardzo zdominowana przez brata, że wierzyła mu bezgranicznie. Nosiła mało rzucające się w oczy ubrania. Włosy czesała w sposób, który nie służył jej urodzie. Sprawiała wrażenie osoby mało atrakcyjnej. Przepowiednie Davy’ego się sprawdziły, nawet dziewczęta wykluczyły ją ze swojej grupy. Była przekonana, że nie ma nic interesującego do powiedzenia. Będąc nastolatką, stała się wręcz niewidzialna. Nie czyniła żadnych starań, aby zaprzyjaźnić się z dziewczętami, utrzymywała chłodne, platoniczne kontakty z chłopcami. Matka zwróciła na to uwagę i zasugerowała Deirdre, że jeśli czuje „powołanie”, może pomyśleć o wstąpieniu do zakonu; kariera zakonnicy miała pozytywne konotacje w tej religijnej, irlandzkiej rodzinie katolików, w której było już kilka zakonnic.

      Mając 15 lat, Deirdre zaczęła cierpieć na anoreksję. Początkowo rodzina zignorowała powagę sytuacji. Po roku posłała ją jednak do lekarza, a 4 lata później na terapię. Wówczas skierowałem Deirdre na leczenie szpitalne. Kiedy jako dwudziestolatka rozpoczynała terapię, była wciąż tak samo nieśmiała jak kiedyś. Dopiero na 12. sesji zaczęła rozmawiać o bracie i tym, co jej zrobił. Relacjonowała to w taki sposób, jakby założyła, że wysłuchuję jej opowieści tylko przez uprzejmość. Miała miękki, ledwie słyszalny głos. Jej mowa pozbawiona była jakiegokolwiek wyrazu. Deirdre sprawiała wrażenie, jakby chciała przeprosić za to, że zabiera mi czas. Z początku moim jedynym zadaniem było wytrwałe i uważne przysłuchiwanie się wszystkiemu, co miała do powiedzenia. Po 3 miesiącach pobytu w szpitalu osiągnęła taką wagę ciała, że została wypisana do domu. Po czym kontynuowała terapię ze mną.

      Wyzwaniem dla psychoterapeuty jest nie ulec impulsowi, skłaniającemu go do wyjaśnienia pacjentce, dlaczego zachowuje się w poniżający i krzywdzący dla siebie sposób. Często rodzi się (przesadna) nadzieja, że pacjentka natychmiast po rozpoczęciu terapii dokona oczekiwanych zmian, dając w ten sposób terapeucie powód do dumy. Terapeuta musi powoli i przez dłuższy czas przekonywać pacjentkę, że kontakty z ludźmi wcale nie


Скачать книгу