Skradzione jutro. Jak zrozumieć i leczyć kobiety wykorzystywane seksualnie w dzieciństwie. Steven Levenkron
doświadcza dziecko, jego usilne starania, aby ktoś go wysłuchał i mu uwierzył, obarczanie się winą, poczucie wstydu.
June niepewnie weszła do gabinetu. Była nieśmiałą, atrakcyjną 27-letnią blondynką ostrzyżoną niemal jak chłopiec, dość wysoką, ale o bardzo delikatnej budowie ciała. Jej ogromne, niebieskie, szeroko rozstawione oczy wyrażały strach i zdziwienie. Robiła wrażenie zdenerwowanej, nie mogła się zdecydować, czy usiąść na krześle, czy na kanapie. Kiedy tak stała, powiedziałem żartobliwie: „Krzesło obrotowe jest dla mnie, wszystkie inne miejsca są dla ciebie”. Wybrała środek kanapy, tuż za małym stolikiem, na którym leżało opakowanie chusteczek higienicznych. Przepraszająco wyjaśniła: „Chociaż tego po mnie nie widać, mam anoreksję. Przytyłam ostatnio 7 kilogramów, ale bywało, że ważyłam jedynie 45 kilogramów”. Spytałem ją, czy oprócz anoreksji miała inne problemy. Moje pytanie ją zdziwiło. Zapytałem, czy cierpiała na depresję, niepokój, lęk, bezsenność, czy któreś z jej zachowań może negatywnie wpływać na jej zdrowie.
– No, cóż… odczuwam niepokój i depresję, choć naprawdę nie mam pojęcia dlaczego.
Mówiła niepewnie i nieśmiało; opowiadała o swojej obsesji dotyczącej jedzenia, którą można by określić jako łagodną anoreksję. Ustaliliśmy, że ponownie się spotkamy.
Na kolejnej sesji June wyglądała tak, jakby przygotowała się na to, co miała za chwilę powiedzieć.
– Jestem pewna, że się mną znudzisz, że przestaniesz mnie lubić, że mnie wykorzystasz seksualnie, a w końcu wyrzucisz mnie z terapii.
– Dlaczego miałbym to zrobić?
– Bo tak to już jest w moim życiu.
– Przyszłaś tutaj, mając nadzieję, że to właśnie cię spotka? Czy wręcz przeciwnie: masz nadzieję, że coś takiego cię nie spotka?
Wyglądała na zmęczoną. Podparła podbródek prawą dłonią, wspierając łokieć na udzie. Zgarbiła się i utkwiła wzrok w podłodze.
– Mam nadzieję, że nie. Ale często mi się to zdarza, zwłaszcza z facetami.
– Co masz na myśli, kiedy mówisz: „tak to już jest w moim życiu”?
– Mam na myśli, że ludzie – mężczyźni – tak mnie traktują.
– Pozwalasz im na to? Masz pecha, ciągle trafiasz na nieodpowiednich mężczyzn? A może wybierasz mężczyzn, którzy cię źle traktują?
June zapatrzyła się przez chwilę w przestrzeń.
– Nie wydaje mi się, że to pech. Po prostu nie mam pojęcia, jak mężczyzna będzie się zachowywać, gdy zacznie się ze mną spotykać. Na początku wszyscy są mili, ale po jakimś czasie to się zmienia – i po prostu traktują mnie źle.
– Zmieniają się, bo w końcu przestają udawać? Jeśli tak jest w istocie, to musimy się zastanowić, dlaczego mężczyźni, których spotykasz, przechodzą taką metamorfozę.
– Myślisz, że mam czujniki, którymi odbieram sygnały od agresywnych mężczyzn?
– Możliwe. Niewykluczone, że znajdujesz i odsłaniasz tę część ich osobowości, która sprawia, że po pewnym czasie zaczynają cię źle traktować.
Jej oczy wypełniły się łzami.
– Może jedno i drugie.
– Dlaczego miałabyś wybierać czy prowokować takie zachowania?
– Robię to z przyzwyczajenia – powiedziała, mając wciąż łzy w oczach.
– Jak to się stało, że przyzwyczaiłaś się do takich związków z mężczyznami?
– Lata praktyki…
– Czy zaczęło się to już w dzieciństwie?
Skinęła głową.
– Kto cię w to wprowadził?
– Mój brat, Judd.
– Możesz mi o nim opowiedzieć?
– Mój brat był dziwakiem. Był ponury i nieobliczalny. Nie miał przyjaciół. Po szkole przychodził do domu, najczęściej czekał na mój powrót i rzucał się na mnie albo atakował mnie w taki czy inny sposób.
– Kim był dla ciebie?
– W pewnym sensie był podobny do innych nieokrzesanych, tyranizujących młodsze siostry starszych braci. Ale też różnił się od nich bardzo. Czasem wiązał mnie i bił. Czasem nieoczekiwanie nagradzał mnie za dobre stopnie, kupował mi zabawki. Moi rodzice nigdy nie interesowali się moimi stopniami. Zawsze dostawałam dobre stopnie. Pewnego dnia kazał mi zdjąć majtki. Nie chciałam. Powiedział, że będzie fajna zabawa. Wciąż nie chciałam, ale nalegał. Kiedy mnie dotknął, spytałam, co robi. Odpowiedział, że jak będzie mnie tam dotykać, to poczuję się dobrze. Pocałował mnie w policzek, a potem w usta – szybko i krótko. Była w tym mieszanka sympatii, aprobaty i seksualności. Kiedy tak mnie dotykał, poczułam dziwne mrowienie. Nie wiedziałam, co zrobić. Pozwoliłam, żeby nadal to robił. Zapytał: „Widzisz, jakie to przyjemne?”. Czułam zakłopotanie. To było złe, a zarazem przyjemne… Kiedy skończył się bawić moim ciałem, poczułam się winna. Wtedy zadzwonił telefon. To była mama. Powiedziała, że za godzinę wróci z pracy. Chciała się upewnić, że wszystko w porządku. Brat ją uspokoił i odwiesił słuchawkę. Tak się zaczęło. Miałam wtedy 5 lat, a on 14. W miarę upływu czasu „eksperymentował” coraz chętniej, a ja odczuwałam coraz większą winę. Ciągnęło się to latami, do moich 12. urodzin. Zdarzało się, że brat spuszczał mi lanie, tak jakby nasz „romans” i seks nigdy się nie zdarzyły.
– Czy kiedykolwiek opowiedziałaś matce o tym, co się działo?
– Próbowałam, ale nie chciała mnie słuchać. Nawet nie patrzyła mi w oczy. Tak, jakbym dla niej nie istniała. Martwiła się tylko o mojego brata, poświęcała mu całą uwagę, jemu i jego problemom.
Być może rodzice June bronili się przed zobaczeniem prawdy o wykorzystaniu. Zaprzeczali temu, bo martwiło ich dziwaczne zachowanie syna. June skarżyła się na brata, ale matka nie traktowała tego poważnie. June nie miała żadnych szans na to, by ktokolwiek wziął ją w obronę. A ponieważ nie widziała końca tej sytuacji, przystosowała się do niej, „przyzwyczaiła się”. Skłonił ją do tego fakt, że matka odmówiła jej ochrony.
Po jakimś czasie pieszczoty brata zaczęły sprawiać June przyjemność seksualną. To spowodowało, że poczuła się współwinna. Przemoc seksualna połączona ze stymulacją sprawiły, że podniecenie zrosło się z poczuciem winy. Dziewczynce trudno było odróżnić jedno od drugiego. Nabrała przekonania, że będzie wykorzystywana do końca życia i że jej reakcje na to będą zawsze takie same.
Bezpośrednią przyczyną zgłoszenia się na terapię były zaburzenia osobowości i problemy emocjonalne, z którymi borykała się June, a które były rezultatem wykorzystania seksualnego w dzieciństwie. Początkowo przyznała się tylko do anoreksji. Zażenowanie nie pozwoliło jej ujawnić prawdziwego powodu przyjścia, chociaż wkrótce się z tym uporała. Odczuwała ogromny wstyd z powodu swojego zachowania w dzieciństwie. Wstydem napawały ją także krzywdzące ją związki z sadystycznymi mężczyznami. Podczas jednej z sesji terapeutycznych zrelacjonowała to w następujący sposób.
– Porządni faceci po prostu mnie nie interesują. Zdaję sobie sprawę, że byliby dla mnie dobrzy, ale w ogóle mnie nie podniecają, nie stymulują seksualnie. Podobają mi się faceci, którzy źle mnie traktują, którzy mają na mnie ogromną ochotę i uwielbiają seks, dużo seksu. Po jakimś czasie nabieram do nich odrazy. Jestem zła na siebie, bo rzucam jednego tylko po to, żeby zadawać się z kolejnym. Obecnie nie mam kontaktu z bratem. To odludek, egoista i nikczemnik. Moja matka wciąż się martwi tylko o niego. Mam sukcesy w pracy, więc matka myśli, że o mnie