Bandyci i celebryci. Jarosław Sokołowski

Bandyci i celebryci - Jarosław Sokołowski


Скачать книгу
wyroku na swoich kompanów.

      Rozdział 3. Gwiazdy w cyrku

      GWIAZDY W CYRKU

      W 1994 roku na terenie ośrodka sportowego Wisła przy ulicy Górczewskiej w Warszawie stanął cyrkowy namiot w biało-niebieskie pasy.

      – Cyrk przyjechał! – cieszyły się dzieci z okolicznych bloków.

      Cyrk – owszem – był, ale nie taki, jakiego oczekiwała dzieciarnia.

      Na terenie wolskich basenów ruszyła z impetem wielka dyskoteka Colosseum, która od początku działała nielegalnie. Jednak jej właściciele niezwykle skutecznie lekceważyli prawo, unikając zamknięcia tancbudy. Miejscy urzędnicy wydawali się bezradni wobec forteli właścicieli Colosseum i ich prawników.

      – Właściwie od razu trzeba było to zamknąć – Jarosław Sokołowski nie ma wątpliwości. – Ale wiesz, jak to jest, komuś się posoliło, komuś się dało w łapę i się otworzyło. A później zaczęli to sprawdzać i dopiero wtedy stwierdzili, że trzeba zamknąć. Ale każdy chuj na to kładł i szły pisma, odwołania. Były takie kruczki prawne, że przez trzy lata nie mogli nic z tym zrobić. A dyskoteka hulała i wszyscy dobrze się bawili.

      – Colosseum ruszyło w 1994 roku, a ja wyszedłem z więzienia wiosną 1995 roku – wspomina „Masa”. – Pojechałem tam z chłopakami i od razu zaczęliśmy dymić. Tam był niezły pierdolnik, ciągłe awantury.

      Dyskoteka należała wówczas do Andreasa Edlingera i Roberta Eckerta. Obaj po latach znaleźli się w raporcie Antoniego Macierewicza na temat WSI.

      Znajomości w służbach na niewiele im się zdały w konfrontacji z „Masą” i jego ludźmi. W końcu nie wytrzymali presji i z ich strony padła propozycja.

      – Doskocz do nas, Jarek, będziemy to we trzech prowadzili. Ale tu już będzie spokój? – upewniali się.

      – No dobra, niech tak będzie – zgodził się łaskawie Sokołowski.

      – Chłopaki od Edka Misztala stali tam na bramce – wspomina były gangster. – Mieliśmy z nimi dobre relacje. No to się wyciszyliśmy, ale jeździliśmy tam stale. Traktowaliśmy to jako swoje biuro. Przy okazji lubiliśmy się napić i pobawić. Nie było tam bez nas dyskoteki.

      Jednak nie tylko zabawą żyli gangsterzy, trzeba też było zarobić na rozrywki. To właśnie w czasie spotkania w Colosseum ustalono sposób podziału zysków z przestępstw w mafii pruszkowskiej.

      – Starzy poinformowali mnie o nowym sposobie dzielenia się pieniędzmi – opowiada „Masa”. – Polegało to na tym, że grupa, na przykład ściągając haracz, połowę pieniędzy musiała przekazać mnie lub innej osobie zajmującej równorzędną pozycję ze mną. Z czego ja zatrzymywałem połowę dla siebie, a drugą połowę przekazywałem starym. Tak samo robili inni kapitanowie grup. O zasadach podziału pieniędzy poinformowałem na spotkaniu w Colosseum osoby, które mi podlegały.

      Tymczasem mijały kolejne miesiące wojny urzędników z gangsterami. Nie dawały sobie z nimi rady nie tylko władze dzielnicy Wola, ale i wojewoda. Mimo sądowych wyroków właściciele Colosseum nie zamierzali opuścić terenu przy Górczewskiej. Bezradność władz w tej sprawie była zadziwiająca.

      – Właśnie złożyliśmy do wolskiego urzędu dzielnicy dokumenty, które wystarczą do legalizacji dyskoteki – powiedział w rok po jej otwarciu rzecznik Colosseum Paweł Rabiej podczas konferencji prasowej w listopadzie 1995 roku. Chodziło m.in. o dokumenty z sanepidu, straży pożarnej i policji, których od roku bezskutecznie domagał się urząd dzielnicy.

      Rabiej, dziś wpływowy polityk Nowoczesnej i przez moment kandydat na prezydenta Warszawy, trafił do Colosseum z mediów. W tym czasie pracowałem w „Expressie Wieczornym”, z którym luźno współpracował też Rabiej. Był wtedy początkującym studentem polonistyki UW, poznającym dopiero dziennikarskie abecadło. Pewną sławę przyniosły mu dwie książki poświęcone Mieczysławowi Wachowskiemu, które napisał wspólnie z Ingą Rosińską, także studentką. Wiele osób zadawało sobie wówczas pytania, kto stoi za tą publikacją oraz w jaki sposób nikomu nieznanym 20-latkom udało się dotrzeć do ważnych polityków i skłonić ich do dość szczerych wynurzeń. Wyglądało na to, że kariera Pawła Rabieja nabierze tempa. Tym bardziej że w 1993 roku włączył się w kampanię wyborczą Porozumienia Centrum – pierwszej partii braci Kaczyńskich.

      Jednak wkrótce porzucił politykę i związał się bliżej z Eckertem oraz Edlingerem, którzy współpracowali z osławioną fundacją Pro Civili. Edlinger rzekomo miał być przedstawicielem mafii włoskiej na Polskę. Tak przynajmniej twierdzi Wojciech Sumliński w swojej książce Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego.

      – Jaki tam z niego przedstawiciel włoskiej mafii – śmieje się „Masa”. – Miał znajomych we Włoszech wśród gangsterów, i tyle. Ja też miałem, ale to nie znaczy, że byłem rezydentem mafii sycylijskiej w Polsce.

      Jest jednak bezspornym faktem, iż przy Edlingerze kręciły się w Colosseum dość tajemnicze osoby, ale raczej o rosyjsko brzmiących nazwiskach.

      Jeden z Rosjan pojawiających się regularnie w namiocie przy Górczewskiej zasłynął aferą związaną z organizowaniem pierwszego w Polsce koncertu zespołu U2.

      – Facet zebrał 800 tysięcy dolarów i zwiał z nimi – twierdzi Jarosław Sokołowski.

      Występ U2 odbył się jednak 12 sierpnia 1997 roku na warszawskim Służewcu. Gdy muzycy grali „New Year’s Day”, na telebimach pojawiły się wizualizacje ze zdjęciami manifestacji Solidarności.

      Niestety, po koncercie Bono z kolegami nie trafili na afterparty do Colosseum. Tu zwykle bawili się gangsterzy, a niekiedy ludzie ze służb specjalnych, nie tylko polskich. Chociaż i światowych gwiazd nie brakowało w tym obskurnym namiocie, o czym wspomnę niebawem.

      Co Rabiej robił w tym szemranym towarzystwie, tego nie wiem.

      Gdy w listopadzie 2017 roku zapytałem „Masę”, czy pamięta z Colosseum Pawła Rabieja, początkowo zaprzeczył, ale po chwili dodał:

      – Wielu różnych leszczy tam się kręciło, a ja byłem za dużym megalomanem, aby zwracać na nich uwagę.

      Chyba jednak przypomniał sobie Rabieja, bo dwa dni po naszej rozmowie na pierwszej stronie „Super Expressu” zobaczyłem tytuł „Jarosław Sokołowski »Masa« wyznaje: Rabiej był moim chłopcem na posyłki”.

      W dniu publikacji artykułu w „Super Expressie” rozmawialiśmy z „Masą” w jednej z warszawskich restauracji. Co chwila telefonowali dziennikarze, pytając świadka koronnego o jego związki z politykiem Nowoczesnej. Nic dziwnego, Rabiej miał być bowiem kandydatem na prezydenta Warszawy wspieranym także przez Platformę Obywatelską. Kilkanaście dni później polityk wycofał się z tych planów. Na jego decyzję zapewne miała wpływ przeszłość związana z dyskoteką Colosseum i słynnym swego czasu gangsterem.

      Raz jeszcze zapytałem Sokołowskiego, jak to było z Rabiejem.

      – Robert Eckert miał go za pomagiera. Rabiej był gościem, który załatwiał kwity z mecenasem O. Biegał do urzędów z pismami, żeby nie zamknęli nam dyskoteki. Mimo młodego wieku miał znajomości i był obrotny. Ale i tak był za mały, żebym z nim rozmawiał w tamtym czasie – dodaje Sokołowski. – Gdy piliśmy w loży, on mógł najwyżej stać przy barze i czekać na nasze polecenia. To był chłopak na posyłki.

      Właściciele dyskoteki stosowali rozmaite wybiegi, aby powstrzymać eksmisję. Kilka razy użyli manewru z rzekomym zamknięciem Colosseum. Dyskoteka nie działała przez dwa tygodnie, po czym jej szefowie oznajmiali, że jednak się rozmyślili. W tym czasie nieznacznie modernizowali namiot, zapewniając też, że odstraszą przychodzących tam masowo dresiarzy. Jednak nie odstraszyli. Więc zabawa w kotka i myszkę z urzędnikami trwała nadal.

      „Działania


Скачать книгу