Piketty i co dalej?. Отсутствует
medycznych na Północy. Ich ciała i wyroby ich rąk, stanowiące kapitał ludzki, wspomagały rozwój gospodarczy na poziomie lokalnym, krajowym i globalnym. Ci ludzie nie otrzymywali wynagrodzenia za swoją pracę, a władze miast czerpały zyski z ich pracy i oszczędzały dzięki niej ogromne kwoty. Piketty nie wykorzystał ważnej okazji włączenia się do dyskusji na temat majątku wypracowywanego przez kapitał niewolniczy. Wątek ten przewija się w licznych współczesnych debatach, między innymi w rozważaniach historyków, takich jak sir Hilary Beckles czy Bary Frances Berry, a także stypendysta McArthura i dziennikarz Ta-Nehisi Coates, którego nagrodzony esej rozpoczyna się już w erze poniewolniczej187. Piketty zdaje się również nie zwracać uwagi na znaczenie kapitału niewolniczego jako czynnika składowego kapitału w postaci nieruchomości. Podając kilka krótkich przykładów, podejmuje zaledwie tylko powierzchowny wysiłek uwzględnienia problemu niewolnictwa. Stosowne wydaje się więc zakończyć te rozważania słowem przestrogi sformułowanym przez Du Bois: „Zagadkę Sfinksa można odłożyć na później, można na razie udzielić wymijającej odpowiedzi, ale kiedyś trzeba jej będzie stawić w pełni czoło”188.
Rozdział 7
Kapitał ludzki i bogactwo przed i po publikacji Kapitału w XXI wieku
Ekonomista Eric Nielsen bierze na cel jedno z głównych założeń w książce Piketty’ego, zgodnie z którym to, co ekonomiści nazywają „kapitałem ludzkim”, tak naprawdę kapitałem nie jest i nie odgrywa roli w narastaniu nierówności czy spadku mobilności społecznej. Nielsen przekonuje, że kapitał ludzki należy klasyfikować jako kapitał w obliczeniach Piketty’ego, w których bierze on pod uwagę maszyny, fabryki i grunty rolne. Nielsen podkreśla też, że w obrębie ekonomii powinna wytworzyć się tradycja prowadzenia badań nad kapitałem ludzkim, ponieważ to warunek konieczny poznania przyczyn narastania nierówności dotychczas i w przyszłości. Ten postulat Piketty wyraźnie odrzuca. Nielsen podsumowuje dość obszerne opracowania, które ukazały się ostatnio na ten temat. Analizuje zmiany znaczenia kapitału ludzkiego w czasie ze szczególnym uwzględnieniem międzypokoleniowego transferu majątków oraz mobilności społecznej. Na koniec stwierdza, że właściwe ujęcie kapitału ludzkiego doprowadziłoby do sformułowania zupełnie innych wniosków politycznych niż te wyciągane przez Piketty’ego.
Kapitał w XXI wieku Thomasa Piketty’ego zawiera nowe, rzetelnie zebrane dane, przydatne w analizowaniu kwestii dystrybucji dochodu narodowego między kapitał a pracę, stopnia nierówności w posiadaniu kapitału oraz kwestii nasilania się nierówności między dochodami z pracy a dochodami z kapitału. Na podstawie tych niesamowitych i fascynujących danych historycznych Piketty tworzy model analityczny, zgodnie z którym kapitalizm – w pewnych określonych warunkach – może prowadzić do skrajnej koncentracji w rękach niewielkiej grupy ludzi, którzy będą przekazywać ten kapitał z pokolenia na pokolenie. W książce znajduje się sugestia, że gospodarki rozwinięte – takie jak francuska czy amerykańska – mogą zmierzać w kierunku ekstremalnie nieegalitarnej przyszłości, w kierunku społeczeństwa zdominowanego przez posiadaczy majątków dziedziczonych.
Nie ulega wątpliwości, że w zamożnych krajach rozwiniętych doszło do istotnego wzrostu nierówności dochodowych, jednak przyczyna występowania tego zjawiska pozostaje do dziś kwestią otwartą. Nierówności dochodowe mogą rosnąć na skutek jakiejś kombinacji wzrostu nierówności w dochodach z pracy, wzrostu nierówności w dochodach z kapitału, wzrostu udziału dochodów z kapitału w dochodzie narodowym (jako że posiadanie kapitału samo w sobie jest przedmiotem nierówności), a także wzrostu kowariancji między dochodem z kapitału a dochodem z pracy. W całej swojej książce Piketty kładzie nacisk na czynniki kapitałowe, za to jego teoria dotycząca dochodów z pracy jest dość spekulacyjna i mocno nieortodoksyjna. Piketty w szczególności zdecydowanie odrzuca teorię kapitału ludzkiego – dominujący paradygmat używany przez ekonomistów badających zagadnienie dochodu z pracy oraz nierówności dochodowych na poziomie jednostki.
W minionych kilku dziesięcioleciach doszło również do gwałtownego wzrostu nierówności w obrębie dochodów z pracy. Abstrahując od samej góry rozkładu dochodów, dochód z pracy stanowi podstawowe źródło dochodów zdecydowanej większości gospodarstw domowych. Główny nurt mikroekonomii najczęściej wyjaśnia mechanizmy powstawania nierówności dochodowych z wykorzystaniem teorii kapitału ludzkiego, zgodnie z którą o różnicach w dochodach różnych ludzi decydują popyt i podaż na różne kompetencje. Teoria kapitału ludzkiego głosi, że zasób w postaci trwałych umiejętności i cech danej osoby można przyrównać do aktywów kapitałowych. W takim ujęciu zarobki człowieka należy rozumieć jako swego rodzaju zwrot z kapitału ludzkiego, a dzięki temu kapitał ludzki wyjaśnia różnice w zarobkach i jednocześnie staje się nośnikiem bogactwa, dokładnie tak samo jak tradycyjny kapitał. Kapitał ludzki okazał się niezwykle przydatną koncepcją w poznawaniu szerokiego wyboru zjawisk ekonomicznych, w tym dochodów z pracy i nierówności w tym obszarze, decyzji w kwestii edukacji, dobierania się ludzi w pary, płodności, inwestowania w dzieci przez ich rodziców czy też międzypokoleniowych korelacji sukcesów ekonomicznych.
Piketty stwierdza w swojej książce wprost, że kapitał ludzki nie odgrywa żadnej roli w wyjaśnianiu problemu nierówności. Zdefiniował „kapitał” i „bogactwo” tak samo, upatrując w nim wartości rynkowej dóbr podlegających obrotowi. Ta definicja z góry wyklucza kapitał ludzki jako źródło bogactwa, ponieważ w społeczeństwie niedopuszczającym niewolnictwa nie może być mowy o pełnoprawnym nabywaniu lub zbywaniu kapitału ludzkiego. W tym rozdziale będę przekonywał, że pominięcie kapitału ludzkiego jest poważną wadą przedstawionych w książce danych oraz sformułowanej na ich podstawie teorii. Kapitał ludzki jest ważnym źródłem bogactwa dla każdego kolejnego z pokolenia i odgrywa istotną rolę w przenoszeniu przywilejów ekonomicznych z pokolenia na pokolenie. Tym samym K21 zawiera jedynie częściowe, choć nadal nowatorskie i ważne ujęcie problemu nierówności oraz ich kształtowania się w czasie.
Koncentrując się wyłącznie na kapitale przekazywanym z rodziców na dzieci Piketty popełnia dwa błędy. Po pierwsze, przyjmuje zbyt dużo założeń dotyczących motywacji, którą kierują się zamożni spadkodawcy, a po drugie pomija istotną część bogactwa przekazywanego z rodziców na dzieci w formie kapitału ludzkiego. Co więcej, teksty naukowe poświęcone zagadnieniu mobilności międzypokoleniowej, choć nie do końca zgodne, to jednak nie potwierdzają obaw Piketty’ego, że wysokie nierówności dochodowe i majątkowe przełożą się na mniejszą mobilność i mniejszy dostęp do równych szans. Twierdzę również, że te „szanse” oraz „mobilność” nie zostały u Piketty’ego dobrze zdefiniowane, podobnie zresztą jak w całej ekonomii. Przyszłe badania nad mobilnością powinny uwzględniać szeroką wiedzę na temat technologii produkcji kapitału ludzkiego u dzieci – tylko wtedy będziemy mogli prowadzić sensowną rozmowę na ten temat.
W dalszej części rozdziału najpierw omówię szczegółowo różnice i podobieństwa między kapitałem ludzkim a kapitałem rzeczowym, wprowadzając nas w ten sposób do jego drugiej części, w której rozprawiam się z decyzją Piketty’ego o pominięciu kapitału ludzkiego w obliczeniach bogactwa. Trzecia część poświęcona będzie zależnościom między kapitałem ludzkim, dziedziczeniem majątku rodziców i mobilnością międzypokoleniową, jako że dziedziczenie dynastyczne to w K21 najważniejszy czynnik sprzyjający koncentracji bogactwa. Następnie zajmę się niektórymi „niekonkurencyjnymi” wyjaśnieniami nierówności dochodów z pracy, które formułuje Piketty. Bez względu na to, czy jego tezy w tej kwestii są słuszne, czy nie, twierdzę, że ekonomii jako takiej wyszłoby na dobre, gdyby dokonała rozróżnienia odmiennych rodzajów kapitału ludzkiego i źródeł dochodów z pracy, ponieważ
187
H. Beckles,
188
W.E.B. Du Bois,