Piketty i co dalej?. Отсутствует
pozostałe artykuły składające się na część drugą skupiają się na znajdowaniu luk i błędów w tym, w jaki sposób Piketty posługuje się koncepcją „kapitału”. Po pierwsze, argumentacja wyłożona w K21 w dużej mierze opiera się na przekonaniu, że XX wiek stanowił wyjątek – że jeśli chodzi o dynamikę kształtowania się nierówności majątkowych, wiek XXI będzie znacznie bardziej podobny do stuleci XIX i XVIII. Daina Ramey Berry (rozdział szósty) krytykuje obraz tych wcześniejszych stuleci kreślony w książce Piketty’ego. W jej postrzeganiu historii niewolnictwo było znacznie istotniejszą instytucją w kontekście „akumulacji pierwotnej” i budowania majątków niż chciałby tego Piketty i to zarówno jeśli chodzi o szeroki stopień bezpośredniego wykorzystywania niewolników, jak i o to, w jaki sposób potencjalna konkurencja ze strony poganiaczy niewolników oraz ich zakutych w kajdany robotników negatywnie wpłynęła na pozycję przetargową robotników będących ludźmi wolnymi. Jeżeli czynniki, na które powołuje się Berry, są słuszne, utrzymanie drugiej epoki pozłacanej w XXI wieku, odznaczającym się przecież wolnością i swobodą klasy pracującej, może okazać się znacznie trudniejsze niż ustanowienie pierwszej epoki pozłacanej w wiekach XVIII i XIX. Tylko czy tak faktycznie jest? Branko Milanovic powiedziałby pewnie, że ograniczanie migracji ludzi między państwami to forma zniewolenia klasy robotniczej, która będzie odgrywać tym większą rolę, im większa będzie przepaść między Północą a Południem.
Po drugie, argumentacja zawarta w K21 w dużej mierze opiera się na przekonaniu, że jedyną naprawdę prawdziwą formą majątku są generowane przez politykę państwową renty, przepływy amortyzacyjne z długu, aktywa rzeczowe (ziemia, budynki, maszyny) oraz kontrola nad organizacjami wykorzystującymi tego rodzaju aktywa rzeczowe. Piketty jest zdania, że wysokie płace to bardziej czynnik potencjalny i przejściowy, efekt korzystnej zależności między podażą a popytem, a nie prawdziwe i stabilne źródło zamożności. W związku z tym Piketty zakłada, że wynagrodzenia nie są czynnikiem kształtującym poziom nierówności. Eric Nielsen (rozdział siódmy) odrzuca ten pogląd i wskazuje olbrzymie potencjalne szkody, jakie można by wyrządzić argumentom Piketty’ego, gdyby tylko uznać, że w XXI wieku kapitał ludzki może być takim samym źródłem zamożności, jak inne formy kapitału.
Po trzecie, Mike Spence i Laura Tyson (rozdział ósmy) utrzymują, że choć w przeszłości ziemia i kapitał przemysłowy stanowiły istotne czynniki w akumulacji majątku i jego dystrybucji, to nie będzie tak w przyszłości, ponieważ już dzisiaj tak nie jest. Ich zdaniem argumentację zawartą w K21 należałoby zespolić z koncepcjami podobnymi do tych, jakie w książce Drugi wiek maszyny przedstawiają Brynjolfsson i McAfee. W ten sposób powstałyby pewne ramy dla debaty nad nierównościami – debaty, którą powinniśmy prowadzić, aby lepiej zrozumieć, jaka rysuje nam się przyszłość.
Rozdział dziewiąty stanowi intelektualny łącznik między analizą „kapitału” a naszymi badaniami nad różnymi aspektami nierówności. David Weil – który w chwili pisania tego tekstu jest kierownikiem Wydziału ds. Wynagrodzeń amerykańskiego Departamentu Pracy – podkreśla znaczenie zjawiska „spękania rynku pracy”. Stary model, w którego ramach duże organizacje zatrudniały pracowników o różnym poziomie przygotowania i wykształcenia do wykonywania wszelkiego rodzaju pracy, ustąpił miejsca modelowi nowemu, w którym coraz więcej zadań zleca się w ramach outsourcingu, czyli kupuje od innych przedsiębiorstw, położonych gdzie indziej. Robotnicy, którzy byli kiedyś pracownikami etatowymi, z czym wiązały się teoretyczne i praktyczne przywileje wynikające z przynależności do biznesowego świata korporacyjnego rozumianego jako wspólnota społeczna, teraz czują się z tej wspólnoty wyłączeni. Stąd bierze się wyścig na dno – czynnik, który w XIX wieku nie występował, a w XXI wieku sprzyja wzrostowi nierówności i to bez względu na oddziaływanie innych czynników ekonomicznych.
Przyjrzawszy się znaczeniu „kapitału” oraz funkcji, jakie musi on pełnić w kontekście argumentacji przedstawionej w K21, w części trzeciej zgrupowaliśmy autorów, którzy analizują różne aspekty nierówności, jakie mogą wynikać z nierównej dystrybucji kapitału. Branko Milanovic (rozdział dziesiąty) pisze, że zależności między własnością kapitału i kontrolą nad nim a realnymi nierównościami w codziennym życiu w bardzo dużej mierze zależą od tego, w jaki sposób system polityczny kieruje swoimi instytucjami polityczno-gospodarczymi. Christoph Lakner (rozdział jedenasty) krytycznie odnosi się do faktu, że Piketty w swojej książce przedstawia komparatywny obraz nierówności w obrębie państw narodowych, tym samym ignorując kwestię najbardziej oczywistą – że od samego początku rewolucji przemysłowej głównym czynnikiem kształtującym nierówności w skali globalnej były nierówności pomiędzy państwami narodowymi. Gareth Jones (rozdział dwunasty) krytykuje brak odniesień w K21 do „przestrzeni”. Jego zdaniem dla Piketty’ego przestrzeń geograficzna to jedynie „miejsce gromadzenia danych”, a nie kontekst nierówności i wykorzystywania, który można by uwzględnić jako jeden z czynników w analizie. Zdaniem Jonesa wpływ czynnika geograficznego na szerzenie się nierówności w skali globalnej to element, którego w K21 całkowicie zabrakło. Emmanuel Saez (rozdział trzynasty) podkreśla, jak bardzo mało ciągle wiemy o samym zjawisku nierówności. Zwraca uwagę, że jeśli chcemy wiedzieć, w jakiej znajdujemy się sytuacji i na czym nam zależy, powinniśmy jak najpilniej dokonać dezagregacji rachunków dochodu narodowego i uwzględnić w nich wskaźniki dystrybucji dochodu. Jego zdaniem powinniśmy też przeznaczyć większe zasoby na pomiary nierówności majątkowych oraz zgłębianie wpływu regulacji i podatków na kształtowanie się nierówności.
Mariacristina De Nardi, Giulio Fella i Fang Young (rozdział czternasty) stwierdzają, że wysoki współczynnik kapitału do rocznego dochodu i duży udział kapitału w dochodzie nie znajdują bezpośredniego, prostego przełożenia typu jeden do jednego na wzrost nierówności. Autorzy zajmują się zatem analizowaniem związanych z tym zależności oraz przyczyn występowania rozbieżności. Heather Boushey (rozdział piętnasty) przygląda się potencjalnym skutkom feministyczno-ekonomicznym zjawiska, które moglibyśmy nazwać „dziedzicokracją”. Historia uczy, że relacje między płciami bywały szczególnie trudne i napięte (nawet jeśli wyjść z założenia, że kobiety miały wówczas dużą władzę społeczną), gdy czyjś status w dużej mierze zależał od tego, kim byli jego rodzice i teściowie.
Mark Zandi (rozdział szesnasty) i Salvatore Morelli (rozdział siedemnasty) prowadzą nas w innym kierunku. Podejmują się oni bardzo ważnego zadania, a mianowicie usiłują oszacować, jak w warunkach rosnących nierówności zmienia się stabilność gospodarki rozpatrywana na poziomie zarządzania cyklami koniunkturalnymi i sprzyjania wzrostowi gospodarczemu. Dochodzą do wniosków, które odbiegają trochę od starej akademickiej normy, wyrażającej się w stwierdzeniu: „konieczne jest przeprowadzenie dalszych badań”. Obaj dostrzegają poważne zagrożenia, na które można się jednak przygotować i których skutki można zmniejszyć.
W części czwartej zebraliśmy innego rodzaju krytykę wobec argumentacji Piketty’ego. Przedstawione tam cztery artykuły obierają perspektywę instytucjonalno-intelektualno-historyczną. Marshall Steinbaum (rozdział osiemnasty) argumentuje, że nastanie po drugiej wojnie światowej epoki socjaldemokratycznej, odznaczającej się względnie niedużymi nierównościami, było skutkiem ludobójczej polityki oraz militarnych katastrof toczących świat w pierwszej połowie tego stulecia. Steinbaum podkreśla też, że wspomniane konflikty zbrojne odegrały istotną rolę w dyskredytacji epoki pozłacanej sprzed pierwszej wojny światowej oraz charakterystycznego dla tych czasów nierównego kapitalistycznego ładu polityczno-gospodarczego. David Grewal (rozdział dziewiętnasty) uważa, że nastanie pierwszej – jak i drugiej – epoki pozłacanej to w dużej mierze „wkalkulowany” efekt zmiany filozoficzno-prawnej, do jakiej doszło w XVII i XVIII wieku. Zmiana ta polegała na odejściu