Edukacja i gospodarka w kontekście procesów globalizacji. Kojs Wojciech
Gospodarka, oświata i życie społeczne zaczęły silnie oddziaływać wzajemnie. Tak rodziło się powszechne przekonanie o znaczeniu oświaty – zarówno dla gospodarki, jak i dla ludzi. Towarzyszyło temu powoływanie – obok szkół powszechnych – różnych form oświaty, którą dzisiaj nazwalibyśmy zawodową.
Właśnie oświata bezpośrednio związana z gospodarką określała standardy przygotowania zawodowego. Przedsiębiorcy wykazywali zainteresowanie jakością nauczania-uczenia się. Tworząc szkoły przyzakładowe czy dbając o inne, często finansowali ich funkcjonowanie. W szkołach ceniony był tradycyjny model relacji mistrz – uczniowie (chociaż relacje te przecież bywały nierzadko toksyczne). Ważnym elementem edukacji było kształtowanie etosu zawodowego. Dobrze wykształceni pracownicy – zarówno personel kierowniczy, jak i personel innych szczebli – byli cenieni, a jedną z przyczyn pozostawał jeszcze do pierwszych dekad ubiegłego wieku niedobór wykwalifikowanych kadr w różnych obszarach gospodarki. Należy przypomnieć, że wraz z rozwojem szeroko pojmowanej gospodarki już od paru stuleci zaczęto organizować szkoły zawodowe stopnia średniego, a ponadto z uniwersytetów wyodrębniły się uczelnie o charakterze zawodowym albo tworzono takie uczelnie od podstaw (Lewowicki, 1985, 2012b). Proces ten z powodu zaborów przebiegał w naszym kraju z opóźnieniem, które starano się zlikwidować po odzyskaniu niepodległości.
Sumując, należy dostrzec nasilające się związki między gospodarką i oświatą, przy czym rozwijająca się gospodarka była impulsem do rozwoju oświaty i oświatę zawodową wspierała. W praktyce edukacyjnej duże znaczenie miały bezpośrednie relacje nauczycieli/mistrzów z uczniami. Ważnym składnikiem były sprawy etosu zawodowego. Wykształcenie dawało szanse awansu społecznego i osiągnięcie liczącego się statusu zawodowego. Uzyskane przygotowanie z reguły stanowiło dobrą podstawę wieloletniej pracy – ewentualnie uzupełnionej jakąś formą doskonalenia. Relacje między edukacją i pracą (rynkiem pracy) zależały zazwyczaj od ogólnej sytuacji gospodarczej – załamania gospodarki, kryzysy burzyły te relacje, natomiast w okresach dobrej sytuacji gospodarczej wysokie kwalifikacje dawały szanse pracy i awansu, pracownicy dobrze wykształceni zazwyczaj byli w cenie. Trudno jednak uznać, że istniał jakiś system czy obowiązywały zasady regulujące relacje między edukacją i rynkiem pracy.
Kilka dziesięcioleci po drugiej wojnie światowej przyniosło doświadczenia – jak ją określano – planowej gospodarki i podobnej edukacji. Scentralizowany system zarządzania państwem narzucał obszary czy kierunki działalności gospodarczej, określał normy i limity, plany produkcji, a także plany dystrybucji. Podstawowe sektory gospodarki – stosunkowo szybko odbudowywanej po zniszczeniach wojennych – były w dużej mierze odtworzeniem struktur wcześniejszych, przy czym priorytetowe stało się uprzemysłowienie kraju. Dominował przemysł wydobywczy i ciężki. Wielkie zakłady przemysłowe były energo- i kapitałochłonne, ich budowa oparta była na wykorzystaniu techniki i technologii importowanej od wschodnich sąsiadów; zakłady te zużywały duże ilości surowców – zarówno pozyskiwanych w kraju, jak i sprowadzanych z zagranicy. Poza przemysłem ciężkim i wydobywczym rozwijano energetykę, odtworzono przemysł lekki, znaczące miejsce zajmował (dyskretnie kamuflowany) przemysł zbrojeniowy. Tradycyjnie ważną rolę odgrywało rolnictwo, a z czasem także przetwórstwo płodów rolnych i owoców.
To ogólne przypomnienie obrazu odtwarzanego i tworzonego przemysłu jest o tyle istotne, że tak planowana gospodarka wyznaczała potrzeby kadrowe. W początkowych latach powojennych brakowało wysoko kwalifikowanej kadry. Z różnych, dobrze znanych powodów (również z powodu wspomnianych braków kadrowych) przyjechało do Polski stosunkowo wielu specjalistów z ZSRR. Podstawowym źródłem wykwalifikowanych pracowników powinny stać się – i tak było – szkoły zawodowe i uczelnie polskie. Zgodnie z założeniami centralnego planowania wyznaczono kierunki nauczania w zawodowych szkołach ponadpodstawowych i średnich szkołach zawodowych oraz kierunki kształcenia w uczelniach wyższych. Wyznaczone były także limity osób kształconych. Usiłowano tak planować strumienie kształconej młodzieży, żeby absolwenci szkół różnych kierunków i szczebli kształcenia zasilali kadrowo poszczególne gałęzie gospodarki, z czasem również sektor usług (por. np. Kluczyński, 1970a, b).
Pomimo reglamentacji edukacyjnych dróg już w latach 70. ubiegłego wieku w niektórych gałęziach gospodarki nastąpiło nasycenie kadrami. Stosunkowo długo utrzymywał się wysoki procent młodzieży uczącej się w szkołach zawodowych (trafiało do nich około 80% absolwentów szkół podstawowych). Około 20% absolwentów szkół podstawowych kończyło średnie szkoły ogólnokształcące. Z tej grupy pochodziła większość studentów (Edukacja narodowym priorytetem, 1989). Nasycenie (relatywne) kadrami tylko częściowo stwarzało szanse rozwoju gospodarki oraz rozwoju i satysfakcji pracowników. Z biegiem lat gospodarka stawała się coraz bardziej przestarzała, rzeczywiste potrzeby kadrowe nie wymagały zatrudnienia wszystkich absolwentów szkół. Obowiązek pracy, przyjęte regulacje prawne niezakładające możliwości bezrobocia sprawiały, że zatrudniano więcej osób niż wymagały warunki pracy i plany produkcji. Dawało to bezpieczeństwo socjalne wszystkim zatrudnionym, co – rzecz jasna – jest godne podkreślenia i co wielu ceni do dzisiaj. Jednocześnie powodowało to często niską efektywność, a także frustrację pracowników, których kwalifikacje były słabo wykorzystywane. W tym modelu gospodarki planowej i zarządzania edukacją oraz zasobami ludzkimi gospodarka funkcjonowała, jak pokazały doświadczenia minionych lat, coraz gorzej, a ludzie wykazywali coraz większe niezadowolenie. Marnował się duży kapitał społeczny, zanikał etos zawodowy. Instytucje edukacyjne – szkoły i uczelnie – kształciły zaplanowane liczby studentów i promowały absolwentów, marniejąca gospodarka przyjmowała ich do pracy. Trwał zaplanowany układ zamknięty, który przynosił coraz bardziej wątpliwe efekty. Po okresie „małej stabilizacji” i krótkiego czasu względnego rozwoju i nadziei opartych na kredytach zagranicznych w latach 70. następowały kolejne kryzysy (których różne źródła są już dobrze znane). Planowa gospodarka (szerzej – życie społeczno-gospodarcze centralnie regulowane) załamała się. Do przełomu ustrojowego utrzymywane było planowanie liczby osób kształconych z uwzględnieniem przybliżonych szacunków potrzeb różnych dziedzin gospodarki.
Relacje gospodarka – edukacja miały czytelny wyraz nie tylko w ujęciu ilościowym, o czym głównie była mowa wyżej. Czas centralnego planowania przynosił także zmiany jakościowe. Warto przytoczyć niektóre przykłady.
W początkowych dekadach tamtego okresu tworzono warunki możliwie dobrego przygotowania do pracy zawodowej. Starano się o zapewnienie odpowiednio (jak na tamte lata) wyposażonych warsztatów przyszkolnych, kształtowano więzi z zakładami produkcyjnymi, w których młodzież odbywała praktyki i uczyła się zawodu. W przypadku wielu szkół ponadpodstawowych dawało to szanse uzyskania kwalifikacji wystarczających do sprostania wymaganiom stawianym pracownikom lub niewiele od nich odbiegających. Relatywnie proste stanowiska pracy nie stwarzały nadmiernych problemów młodym pracownikom. W uczelniach wyższych – początkowo jeszcze niezbyt licznych – kadra nauczająca (mimo wielu trudności i wojennych strat) była w stanie przygotowywać młodzież do ówczesnych wymagań, standardów wykształcenia inżynierów, lekarzy i innych specjalistów.
Wraz z upływem czasu i trwającym powiązaniem ze standardami przyjętymi czy narzuconymi w państwach RWPG przestarzałe (szczególnie w porównaniu z gospodarką wysoko rozwiniętych państw zachodnich) stawały się i technika, i technologie. Starzał się park maszynowy, niewielkiej zmianie ulegały standardy produkcji, coraz mniej było dobrych wzorów nowoczesnego gospodarowania. Starzeniu i zniszczeniu ulegały warsztaty szkolne, niektóre stawały się raczej muzeami niż miejscem poznawania stanowisk pracy. Pomimo wyjątków ogólny obraz gospodarki i szkolnictwa zawodowego stawał się coraz smutniejszy. Zakładany w latach 70. trend na uwspółcześnienie, rozwój gospodarki i edukacji nie powiódł się. Wkrótce okazało się, że ani rywalizacja z Zachodem,