Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II. Отсутствует

Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II - Отсутствует


Скачать книгу
sztuki i zbieraczy różnych dziedzin, muzealników i konserwatorów było stosunkowo niewielkie, powiązane towarzysko i zawodowo, a nawet topograficznie w kwartale ulic między Wierzbową, Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, Świętokrzyską i Mazowiecką. W tej grupie wielką rolę odgrywali żydowscy kunsthendlerzy oraz liczni wśród plutokracji i inteligencji wolnych zawodów żydowscy kolekcjonerzy.

      Przekonują o tym ówczesne katalogi wystaw, inwentarze muzealne, wzmianki spotykane we wspomnieniach, aż po publikacje Andrzeja Ryszkiewicza i fundamentalną monografię Sławomira Bołdoka o historii warszawskich antykwariatów artystycznych543. Dwaj starsi bracia Gutnajerowie są w tej historii do września 1939 r. jednymi z najważniejszych aktorów.

      Zaczynali w zdominowanym przez żydowskich kupców rejonie handlu starociami na ul. Bagno i odchodzącym od niej odcinku Świętokrzyskiej po Marszałkowską. Sąsiadował on z tzw. Pociejowem, czyli targiem tandetą, i stanowił jej pierwsze sito selekcyjne. Tam też na przełomie XIX i XX w. trójka Gutnajerów ćwiczyła oko i zdobyła zawodowe przygotowanie, pomagając wcześnie owdowiałej matce Fajdze w prowadzonej przez nią antykwami. Choć jej lokal był mało reprezentacyjny, tych, którzy do niego trafili, zadziwiały wiszące na ścianach płótna cenionych polskich malarzy544.

      Także pierwszy antykwariat Abego Gutnajera, założony przed 1914 r., „był to sklepik przy ul. Wielkiej czy Zielnej tuż przy Świętokrzyskiej, zachowujący dużo jeszcze śladów tradycji pociejowskiej” – wspominał znany bibliofil Jan Michalski545. Już jednak w 1916 r. pismo „Świat” donosiło, że przeniesiony na Świętokrzyską 35 „Salon Abe Gutnajera prowadzony jest z dużym znawstwem. Warto jest zwiedzić i obejrzeć jego nabytki. P[an] Gutnajer specjalnie kolekcjonuje dzieła polskich mistrzów”546. Rok później gazeta informowała o odbywającej się tam wystawie obrazów Wojciecha Kossaka i Juliana Fałata, a obok nich pojedynczych prac Jana Matejki, Leona Wyczółkowskiego, Jacka Malczewskiego, Józefa Mehoffera i innych malarskich sław tamtej epoki547. Ale już od 1920 r. aż do wybuchu wojny Abe prezentował malarstwo i najcenniejsze wyroby rzemiosła artystycznego w eleganckim salonie zajmującym pierwsze piętro kamienicy przy ul. Mazowieckiej 16, na której drugim piętrze zamieszkał wraz z rodziną. Ten jakościowy skok poświadcza najlepiej dalszy ciąg wspomnienia Michalskiego: „Gdy po upływie wielu lat byłem przy ulicy Mazowieckiej na wystawie pięknych obrazów Chełmońskiego, Gierymskich, Malczewskiego i innych malarzy ze zbioru zakupionego przez A. Gutnajera po Milewskim, gdy chodziłem po pięknie udekorowanych dywanami salach, nie przychodziło mi na myśl, że jestem świadkiem niezwykłego rozkwitu firmy. Dopiero zjawienie się okazałej mamy Gutnajerowej i rozmowa z tą dobrą znajomą wyjaśniły mi sprawę”548. Mowa zapewne o jednej z dwu wystaw otwartych w 1924 r., na których znalazło się ponad sto płócien spośród nabytych przez Abego w Wiedniu z legendarnej kolekcji Ignacego hrabiego Korwin-Milewskiego. Były wśród nich Autoportret Jana Matejki, mało znane wcześniej w kraju obrazy Maksymiliana i Aleksandra Gierymskich, płótna Aleksandra Orłowskiego, Artura Grottgera, Juliusza Kossaka i innych, obok kilkunastu obrazów Józefa Chełmońskiego z paryskiego zbioru Fourniera. Dla uprzytomnienia klasy prezentowanych prac wystarczy powiedzieć, że znaczną część tych dzieł zakupiło później od Gutnajera warszawskie Muzeum Narodowe i po dzień dzisiejszy uchodzą one za wybitne prace ich autorów.

      Abe Gutnajer specjalizował się w malarstwie tradycyjnym, przede wszystkim polskim, choć wystawiał też dziewiętnastowiecznych Rosjan, a bywało, że i starych mistrzów, nie mówiąc o bogatej ofercie sztuki zdobniczej. Dla przedmiotów pośledniejszych, obliczonych na mniej wytrawną i zamożną klientelę, otworzył w połowie lat dwudziestych niemal vis-à-vis swego Salonu Antykwarnię na Mazowieckiej 11. Wiedział świetnie, że zawsze najlepiej sprzedaje się uznana sztuka rodzima, toteż poza rosnącymi wraz z renomą kontaktami w kraju rozwijał poszukiwania dzieł polskich twórców wśród kunsthendlerów i kolekcjonerów za granicą. Uczestniczył między innymi aktywnie w zorganizowanej przez rząd sowiecki w 1929 r. berlińskiej licytacji, na której sprzedawano obiekty z carskich zbiorów i z upaństwowionych przez bolszewików kolekcji prywatnych.

      Ważniejszym wystawom Salonu Abego towarzyszyły staranne katalogi, organizował także aukcje i gościnne wystawy poza Warszawą: w Katowicach i Łodzi549. Był profesjonalistą dbałym o zaufanie klientów, którymi były muzea, urzędy, plutokracja i zasobna inteligencja wolnych zawodów. Nie był typem marszanda promującego wschodzących artystów czy nurty sztuki nowoczesnej, gwarantował natomiast poziom oferty, dbając o jej pochodzenie i jakość. Jego zachowawczy profil działalności, ale i popularność posłużyły Antoniemu Słonimskiemu do stworzenia neologizmu „abegutnajeryzm” na określenie konserwatywnych upodobań.

      Marszandzi sami są często kolekcjonerami, a ich zbiory bywają znakomite. O prywatnych zbiorach Abego wiadomo dotychczas bardzo niewiele, choć z pewnością jego obszerne mieszkanie nad Salonem było pełne cennych mebli, tkanin, porcelany i innych wyrobów rzemiosła, nie mówiąc o obrazach550. Wydaje się wszakże, że na polu kolekcjonerstwa ustępował swemu starszemu bratu. Bernard nie tylko uchodził za zamożniejszego, ale natura zbieracza brała w nim zdecydowanie górę nad kupcem. Antoni Uniechowski, rysownik i kolekcjoner, opowiadał, że w Salonie Sztuki i Antykwarni Bernarda Gutnajera przy ul. Wierzbowej 6 znajdowały się „zawsze wspaniałe przedmioty, które odwiedzający znali na pamięć, ponieważ ku zdumieniu niewtajemniczonych – nie zmieniały się latami”551. Zapytany, na czym polegają interesy antykwariatu, jego właściciel odpowiedział: „W Polsce jest 24 ludzi, o których wiem na pewno, że dzienny ich dochód stanowi sumę paru tysięcy złotych. Wystarczy, jeśli każdemu z nich raz na dwa lata sprzedam jeden przedmiot lokacyjny, cenny mebel lub klejnot”552.

      Do klientów Bernarda zaliczali się: znany dyplomata i biznesmen amerykański Averell Harriman, ambasador Rzeszy w Warszawie Hans-Adolf von Moltke, z polskich wielkich kolekcjonerów wystarczy zaś wymienić Mieczysława Zagajskiego553. Uniechowski nie mylił się, sądząc, że za tą handlową strategią Bernarda stała przede wszystkim jego fascynacja światem przedmiotów. Niechęć do rozstania się z nimi prowadziła do wygórowanych, zaporowych cen sprzedażnych w Salonie na Wierzbowej. Potwierdza to list z 27 listopada 1936 r. pracującego w antykwariacie wraz z ojcem najstarszego z jego czterech synów, Ludwika, do brata Henryka, w którym czytamy: „W sklepie interesy mogłyby być lepsze, gdyby nie upór Tatusia […]”554. Można skądinąd ten upór zrozumieć, wiedząc, że i w Salonie, i w pobliskim prywatnym mieszkaniu Bernarda przy ul. Króla Alberta I (dawniej i obecnie Niecała) pod nr. 8 znajdowały się przedmioty klasy najwyższej, zakupione między innymi podczas wspomnianej berlińskiej aukcji carskich precjozów i znacjonalizowanych przez Sowietów dzieł sztuki. Warto przytoczyć orientacyjną listę przedmiotów, które były w posiadaniu najstarszego z Gutnajerów w 1939 r., gdyż dowodzi ona, że krążące o jego kolekcji legendy nie były przesadzone. Miał kilkaset sreber Petera Carla Faberge (w tym rzadki neseser toaletowy z pełnym wyposażeniem), około dwustu unikatowych srebrnych judaików datowanych od XV do XVIII w., co najmniej 140 sreber ze znanych warsztatów europejskich, w tym puchary szesnasto- i siedemnastowieczne z Augsburga i Norymbergi, a także „bezwzględnie jedną z najwspanialszych w centralnej Europie” kolekcję starożytnej biżuterii, w której znajdywało się m.in. 75 osiemnastowiecznych zdobionych złotych tabakierek, nie mówiąc o pierścieniach i naszyjnikach kunsztownej roboty555. Wśród jego obrazów znajdowały się m.in. cztery obrazy Marcellego Bacciarelliego, trzy weduty Antonia Canaletta i cztery Bernarda Bellotta, trzy sceny rodzajowe Aleksandra Orłowskiego, jakieś płótna holenderskie


Скачать книгу

<p>543</p>

Sławomir Bołdok, Antykwariaty artystyczne, salony i domy aukcyjne. Historia warszawskiego rynku sztuki w latach 1800-1950, Warszawa: Neriton, 2004; tam także bibliografia. Większość szczegółowych ustaleń dotyczących konkretnych antykwariatów przyjmuję za Bołdokiem; gdy pochodzą z innego źródła, sygnalizuję to w przypisie. Nawiasy kwadratowe w tekście zawierają moje wyjaśnienia.

<p>544</p>

Bołdok, Antykwariaty artystyczne, salony i domy aukcyjne.., s. 238. Imię Fajwel podawane przez Bołdoka to imię męskie, matka Gutnajerów najprawdopodobniej miała na imię Fajga. Dziękuję Aleksandrowi Lauterbachowi za tę uwagę.

<p>545</p>

Jan Michalski, 55 lat wśród książek, Wrocław: Ossolineum, 1976, s. 25.

<p>546</p>

„Świat” 1916, nr 37, s. 7; cyt. za: Polskie życie artystyczne w latach 1915-1939, red. Aleksander Wojciechowski, Wrocław i in.: Ossolineum, 1974, s. 22.

<p>547</p>

„Świat” 1917, nr 17, s. 7, za: ibidem, s. 28.

<p>548</p>

Michalski, 55 lat wśród książek, s. 26.

<p>549</p>

Zob. Bołdok, Antykwariaty artystyczne, salony i domy aukcyjne., s. 220-233, tam szczegółowa bibliografia.

<p>550</p>

W sporządzonym w MKiDN wykazie strat wojennych nazwisko Abego Gutnajera jako właściciela pojawia się dwukrotnie jedynie w tomie opracowanym przez Marię Romanowską-Zadrożną Straty wojenne. Malarstwo obce (Poznań: Bogucki Wydawnictwo Naukowe, 2000): przy Martwej naturze Jeana Baptiste’a de Fontenay (nr 11, s. 96) i Portrecie czytającego mężczyzny Pietera de Grebbera (nr 85, s. 175). Ten ostatni obraz wypłynął na aukcji w Londynie w 2006 r. i został restytuowany rodzinie syna Abego Ludwika. Na ten temat Włodzimierz Kalicki, Świadek tylko czyta, „Gazeta Wyborcza”, 22 IV 2008.

<p>551</p>

Krystyna Uniechowska, Uniechowski opowiada czyli tajemnice mafii antykwarskiej, Warszawa: Czytelnik, 1975, s. 348.

<p>552</p>

Ibidem.

<p>553</p>

Te informacje podaję na podstawie udostępnionych mi dokumentów archiwalnych ze spuścizny Josefa Mariona Gutnayera, syna Bernarda, która zachowała się w USA.

<p>554</p>

Faksymile listu w posiadaniu autorki.

<p>555</p>

Faksymilia kilku szczegółowych spisów zbiorów Bernarda sporządzonych po wojnie przez jego syna Józefa, w posiadaniu autorki.