Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II. Отсутствует

Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II - Отсутствует


Скачать книгу
pomagają i dążą do tego samego celu […], wspólnotą braterską, zakonem braci, którzy na swych sztandarach wypisali gotowość poniesienia najwyższej ofiary i dochowania wierności w służbie społeczeństwa”526.

      W inny sposób przywiązanie i filia wyrażała się w rodzinach i małżeństwach. Janina David pisze we wspomnieniach, że jej matka Celia, która była już przed wojną dosyć nieszczęśliwa w niezbyt udanym małżeństwie, miała w getcie adoratora – bardzo majętnego pana Steina. Przekonywana, żeby porzucić męża i związać się ze Steinem, odpowiedziała: „nie rozwiodę się. Nie zostawiłam go wtedy, kiedy był zdrowy i silny i mógł zacząć nowe życie. Tym bardziej nie zrobię tego teraz, kiedy jego życie dobiega końca”527. Dorosłe małżeństwa – jak pisze Marek Edelman – „siedzą cały dzień razem przy stole. Razem chudną, razem milczą i przeważnie razem umierają”528.

       Eros to miłość zmysłowa, fascynacja drugą osobą, pożądanie seksualne.

      O niej może mniej wiadomo, jest najbardziej intymnym rodzajem miłości, ale oczywiście także w getcie była, a może raczej przydarzała się: jak zawsze niespodziewanie i najczęściej nie w porę. O kilku historiach romantycznej miłości w warszawskim getcie opowiedział Marek Edelman529, ja dodam do tego jeszcze dwa przykłady. Pierwszy to uczucie Liljany Lipes i Ludwika Schönfelda, wyrażone w listach. Matka Liljany Berta napisała w zakończeniu swojej relacji złożonej w 1970 r.: „noszę się z zamiarem przekazać to, co jest dla mnie najdroższe – to te listy, które przez całą wojnę przechowałam. […] Często mówiłam do siostry, że te wszystkie fotografie i listy pozostaną po mnie, one są przecież dla mnie święte i proszę je spalić, bo ja nie chcę, żeby one się poniewierały po kątach. W tym roku zdecydowałam, ponieważ czas się zbliża… przekazać to do Yad Vashem, jeżeli może się to przydać dla historii. […] Ja proszę, by zrobić z tym wszystko, co można, aby uczcić mej córki pamięć”530. Aby uczynić zadość jej prośbie, przytoczę fragmenty listów, dotychczas nigdzie niepublikowanych, także po to, by zachować pamięć o miłości Lilki i Lolka. Ona wyszła na aryjską stronę na początku 1943 r., on miał do niej dołączyć, ale został jeszcze w getcie, by zarobić trochę pieniędzy na pokrycie przyszłych kosztów utrzymania, pisywali więc do siebie listy.

      Liljana (ur. 1925, podpisywała się „Krysia”, miała papiery aryjskie na nazwisko Krystyna Bojska) pisała do Ludwika: „Bardzo jestem zdenerwowana. Matka już przeprawiona, ale jeszcze nie mam od niej wiadomości, bo dopiero jutro ma być telefon. […] Jest mi bardzo smutno. Jak się ta przeklęta wojna nie skończy szybko, to nie wiem, co będzie z nami, bo jeżeli chodzi o mnie, to mój stan nerwowy nadaje się doprawdy tylko do sanatorium. Mam nadzieję, Kochanie, że wszystko się jednak dobrze skończy i że się niedługo będziemy mogli częściej widywać […]”.

      „Kochanie, śnisz mi się prawie codziennie, budząc się, szukam Cię koło mnie, myśl o Tobie nie daje mi zupełnie spokoju (ten niepokój jest jednak bardzo przyjemny). Dla Ciebie chcę być, dla Ciebie chcę być ładna. Wszystko robię z myślą o Tobie. Mój instynkt, który mnie właściwie nigdy nie zawodzi, mówi mi, żeś powinien już być razem z nami, że dosyć już jest siedzenia tam i wyzywania Bogów. […] Modlę się, żeby Ci się nic nie stało, z tą myślą zasypiam i z tą myślą się budzę. Kocham Cię naprawdę do szaleństwa”.

      Ludwik pisał: „O ja szalony, mam takie rozedrgane serce. Twoją niezwykłością jestem zachwycony i o nieba – jestem naprawdę w Tobie zakochany. […] Ty cudowna dziewczyno, kocham Cię. To jestem zwariowanie wesoły i radosny – to niezmiernie smutny. To jestem pewny siebie, to znowu pełny najdziwaczniejszych zwątpień. Dlaczego zakochanym potrzebne są ciągle zapewnienia miłości i dlaczego są wiecznie zaniepokojeni – rozumiem teraz. […] Chłodna głowa, gorące serca i jeszcze gorętsze ciało. […] Co za męka, co za nieskończone pasmo udręczeń”.

      Lilka: „Kochanie, […] od kilku dni żyję w ogromnym strachu, że Cię utracę, że przestaniesz mnie kochać. Myśli te pod wpływem gorączki wyolbrzymiają się i stają się najzupełniej koszmarne. Jutro Cię też nie zobaczę, naprawdę nie wiem, co ze mną będzie. Oszaleję. […] O Boże mój, żeby się ta przeklęta wojna skończyła i żebym mogła zawsze być z Tobą. Wyobrażasz sobie, jakby nam było dobrze. Czekałabym na Ciebie, aż przyjdziesz na obiad, dbałabym o Twoją bieliznę, urządzalibyśmy sobie mieszkanie, takie to wszystko banalne i spokojne. Śnisz mi się ciągle. Rozumiem teraz dobrze, co to znaczy być «rozbudzoną». Za jedną noc spędzoną z Tobą oddałabym bardzo dużo […]”.

      „Twój list sprawił mi bardzo dużo radości. Jestem szczęśliwa, że Cię tak głęboko obchodzę, jak Ty mnie. […] O Boże, żeby można było naprawdę jakoś tę wojnę przeżyć, żeby można było zasnąć i obudzić się wolną”.

      „[…] Mimo wszystko w naszej znajomości wkład uczuciowy z mojej strony jest większy. Może tak jest dlatego, żeś Ty już dosyć dużo przeżył, że jesteś bardziej dojrzały, a u mnie jest większa świeżość uczuć. […] Bardzo chciałabym żyć i być szczęśliwą”.

      Lolek: „[…] Kochanie – dla siebie chcemy przecież, żeby było jak najlepiej, jak najpiękniej. Nie myślę, że nazwanie mnie w szkole przez długi czas «żelaznym prawiczkiem» – nic nie określa. […] Dobrze mi jest znana męka wyrzekania się. To zachowanie się jest warte, tym bardziej że mogę teraz śmiało, z podniesioną głową stąpać przed Tobą w obronie naszej sprawy. Tak. Poznałem Ciebie i pokochałem”.

      Lilka: „Ty sobie nawet nie zdajesz sprawy z ogromu moich cierpień. Niepokój o Ciebie jest właściwie jedynym uczuciem, które zajmuje myśl. O Boże, nawet nie wiesz, jak Cię kocham. Nikt mnie naprawdę nie rozumie, czuję się tak opuszczona i samotna. […] Strasznie chcę się z Tobą zobaczyć. Marzę o tym, żeby Cię pocałować”.

      Lolek: „[…] W niedzielny poranek dałaś mi wiele chwil szczęścia. Jaka Ty śliczna. Jesteś dla mnie dziewczyną w tęsknych snach wyśnioną. Twój obraz – w rozchylonej koszulce – nie schodzi mi z oczu. Ach, wyciągam teraz ramiona i chcę Cię pochwycić. Dotknięcie twoich nagich ramion, ujęcie prześlicznych […] to dla mnie pełnia rozkoszy. Mógłbym teraz umrzeć szybko. […] Ujrzałem Cię – poznałem – ukochałem. Jestem pokonany. Staję się niewolnikiem najczarowniejszej ułudy życia, staję się niewolnikiem miłości, niewolnikiem Twoim. […] Kochanie, jeśli będziesz chciała, będę Twoim panem, jeśli będziesz chciała, będę równy Tobie, będę wolny i wolny kochać Cię będę, a może chcesz, a będę Twoim sługą, twoim niewolnikiem, i będę Cię kochać miłością niewolniczą. Wybieraj jedną z tych trzech miłości. […] Pomyśl, Tobie jedynej oddaję się cały. Czy Ty mnie rozumiesz, Kochanie? Z wolnego człowieka, najbardziej wolnego przeistoczyłem się w rozkochanego w Tobie. […] Nie mogę pozwolić, aby to nasze uczucie zostało poderwane i skażone najmniejszym podmuchem wojennym. Muszę, musimy uczucie, które się między nami wywiązało, jako szczere i naturalne zachować. Dlatego nie wiem, czy należy w tych ciężkich czasach rozwinąć to, co jest dla nas najdroższe. Nie chcę, aby było skażone jadem tej potwornej wojny. […] Chcę, żebyś i Ty pomyślała, czy dać się unieść niosącemu nas prądowi, czy też opatulić zazdrośnie nasze rozwijające się uczucia w jedyny najdroższy pąk i przez tę wojnę, jak przez srogą zimę przechować. Duszyczko. Pomóż mi”.

      Lilka: „Odnośnie [do] układu stosunków między nami, to mogę być panią i niewolnicą Twoją, ale prawdopodobnie będę wolną towarzyszką Twoją, tak przynajmniej mi się zdaje. Zresztą jestem przekonana, że będziemy bardzo szczęśliwi, jak tylko zachowamy się dla siebie. «Rozbudzonej» uśpić nie można. […] Chcę bardzo, aby nasz stosunek był pełen przyjaźni


Скачать книгу

<p>526</p>

Ringelblum, Kronika getta warszawskiego., s. 494.

<p>527</p>

Janina David, Skrawek nieba, tłum. Elżbieta Olender-Dmowska, Katarzyna Malita, Warszawa: Magnum, 2012, s. 221.

<p>528</p>

Edelman, I była miłość w getcie, s. 65.

<p>529</p>

I była miłość w getcie (2009).

<p>530</p>

AYV, O3/3439, Relacja Berty Lewin-Lipes-Brun.