Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II. Отсутствует

Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II - Отсутствует


Скачать книгу
że cokolwiek się działo, wydarzyło się w duszy”511.

      Co działo się więc w duszach i sercach mieszkańców warszawskiego getta? Spróbuję spojrzeć – tytułem przykładu – na temat emblematyczny dla życia emocjonalnego, czyli na doświadczenie miłości. Na potrzeby tego artykułu (stanowiącego krótkie wprowadzenie czy zaproszenie do tematu) będzie to spojrzenie ogólne. Nie zajmuję się w tym miejscu strukturą, treścią czy mechanizmami, analizowaniem każdego rodzaju miłości i wdawaniem się w teoretyczne rozważania na temat różnic czy podobieństw między nimi. Nie interesują mnie także kwestie przyczyn czy efektów tych uczuć, analiza motywacji czy działań, jakie się z nimi wiążą. Nie przytaczam żadnych teorii psychologicznych ani badań czy analiz po to, by udowodnić, że więzi z innymi są podstawową ludzką potrzebą. Ważne jest dla mnie przede wszystkim to, że dla mieszkańców getta są one źródłem poczucia sensu. Nie chodzi jedynie o poczucie sensu w rozumieniu egzystencjalnym, głębokim, trwałym, o doświadczenie duchowe, lecz także o krótkotrwałe i wyjątkowo rzadkie momenty eudajmonii.

      Kierując się wskazówką dotyczącą szacunku pozwalam sobie przytoczyć obszerne fragmenty relacji warszawskich Żydów, dłuższe niż to się zazwyczaj praktykuje. Chodzi jednak o to, by dać im możliwość opowiedzenia swoich przeżyć, nie przykrawać ich relacji dla znudzonego czytelnika, by mogli – chociaż przez chwilę – mówić własnym głosem. Chcę oddać głos Żydom z warszawskiego getta, chcę w ich wypowiedziach poszukiwać nie tyle odpowiedzi na pytania, ile nowych pytań i materiału do dalszej refleksji; chcę usłyszeć to, co mówią oraz jak mówią, w jaki sposób opowiadają o swoich doświadczeniach i uczuciach związanych z miłością.

      Zdaję sobie przy tym sprawę, że każda postać miłości – jak większość pozytywnych uczuć – była w getcie swego rodzaju luksusem, dostępnym dla tych, którzy nie byli głodni albo przynajmniej nie bardzo głodni. Ci najbardziej doświadczeni gettem, ci, którzy zmarli z głodu – podobnie jak obozowi muzułmanie – nie mieli siły czuć ani mówić czy pisać, opowieść o ich przeżyciach nigdy nie powstała512. O takich pisał Primo Levi w kontekście doświadczeń w obozie koncentracyjnym, że „kto zszedł na dno, kto nie uniknął wzroku Meduzy, ten nie powrócił, by dać świadectwo, albo powrócił niemy”513. Ich przeżycia pozostają dla nas niedostępne, ale w tym, co jest dostępne, nadal pozostaje wiele spraw nierozpoznanych, a wartych uwagi.

      Chociaż getto jest obszarem, w którym „śmierć dobiera się do nas od zewnątrz i wewnątrz”514, chociaż najbardziej wyraziste emocje jego mieszkańców to strach, udręka, upokorzenie i zmęczenie, to przecież jest tu także miejsce na inne uczucia. Bez trudu dostrzeżemy w postawach warszawskich Żydów solidarność, poświęcenie, braterstwo, współczucie, zakochanie, a nawet pożądanie seksualne – wszystkie objawy różnych typów miłości. W doświadczeniach mieszkańców getta odnajdujemy trzy jej podstawowe gatunki: caritas (agape), filia (dilectio) i eros (amor). Ponadto pojawia się tam jeszcze inny rodzaj miłości – nazwę go asylum (refugium) – właściwy doświadczeniom krańcowym, miastom ogarniętym zarazą. Podziału pomiędzy rozmaitymi rodzajami miłości dokonuję chwilami arbitralnie, to nieproste uczucie nie zawsze daje się łatwo zakwalifikować i – na szczęście – bywa bardziej skomplikowane i złożone niż najbardziej nawet precyzyjna kategoryzacja. Nie ograniczam przy tym omawianego zagadnienia do terytorialnego rozumienia terminu „getto”, niektóre opowieści pochodzą od Żydów, którzy wyszli z getta i ukrywają się po stronie aryjskiej. Niemniej nie przestali oni – także w sensie poczucia przynależności i własnej tożsamości – być Żydami z warszawskiego getta.

       Caritas, czyli „miłość niebiańska”, braterska, bezinteresowne poświęcenie się, altruistyczne oddanie – jest reprezentowana na wiele rozmaitych sposobów. Poprzez codzienną troskę o bliskich wyraża ją na przykład Ita Dimant. Prowadziła ona w getcie przedszkole dla dzieci, opiekowała się wujkiem i ciotką, którzy ją wychowali, bliższą oraz dalszą rodziną w potrzebie oraz prowadziła dom. „Nie mogłam narzekać na brak pracy – wspomina. – Przeciwnie. Ale byłam tak pełna zapału, myśl, że pracą swoją pomagam utrzymać ukochanego nad życie wujka i ciotkę, […] dawała mi tyle radości i duchowego zadowolenia, że siły moje fizyczne stawały się wprost nadludzkie. Rano sprzątanie na «glans» pokoju dla dzieci i przedpokoju. […] Sprzątanie, kurzenie, czyszczenie okien i froterowanie podłogi pokoju i przedpokoju zabierało rano wiele czasu. O ósmej schodziłam po niektóre dzieci […]. Resztę sprzątałam gruntownie w piątki po obiedzie […]. Co cztery tygodnie przez kilka nocy z rzędu prałam naszą bieliznę. […] Chodziłam jeszcze często po zakupy lub trzeba było jeszcze pójść gdzieś zrobić zastrzyk, lub do ojca mego pobiec […]. Czasami wujek albo ciotka mówili: «Bój się boga, przecież ta pościel jest zupełnie jeszcze czysta. Spójrz, ten obrus może jeszcze poleżeć trochę. Czyż musisz się wciąż zamęczać praniem?». Prosiłam ich «zostawcie mi tę przyjemność, że gdy na stole niewiele się przy posiłkach znajduje – niech jako dodatkowe danie będzie lśniący obrus i błyszczące nakrycie. To mi pomaga się prędzej nasycić»”515.

      Podobnie troską i oddaniem wyrażał swoją miłość do rodziny Tanchem Grinberg, który po przesiedleniu z Błonia do warszawskiego getta i po śmierci ojca stał się jedynym żywicielem rodziny, złożonej z matki, trzech sióstr i brata. „Chciałem dowieść, że jestem w stanie to zrobić bez niczyjej pomocy. Moje siostry ani razu nie musiały przechodzić na aryjską stronę. Żyliśmy bardzo skromnie, a ja ciężko pracowałem. Z dumą muszę powiedzieć, że potrafiłem zarobić nawet na to, byśmy w getcie od czasu do czasu jedli mięso”516.

      Troska o bliskich nie kończy się w obliczu strachu ani w czasie akcji wysiedleńczej. Roza Majerfeld (wówczas Fajnzylber) opisuje, jak jednego z pierwszych dni akcji Niemcy zastrzelili na ulicy getta Malę, żonę jej brata Icie, gdy ta zasłaniała własnym ciałem dwie małe córeczki. Jej śmierć wstrząsnęła wszystkimi. „Icie siedział i nie odzywał się ani słowem. W pewnej chwili on wstaje i każe sobie dać dwa prześcieradła i mówi, że idzie szukać Mali, aby ją pochować. My, zdumieni, patrzymy na niego i nie rozumiemy go. Jak to zrobisz? – pyta mama. A on nie odpowiadając, kieruje się do szafy, wyciąga dwa prześcieradła i wychodzi. Następnego dnia wraca i oznajmia nam, że był na cmentarzu i pochował żonę osobno”. Miłość do żony znalazła tu wyraz w dbałości o pogrzebanie jej ciała, lecz Icie dbał także o spokój jej duszy, odbywając żałobę zgodnie z wymogami religijnymi. Przestał chodzić do pracy, choć to w pewien sposób gwarantowało wówczas bezpieczeństwo, został w domu, by odsiedzieć sziwę. Choć rodzina go prosiła, by poszedł do szopu, „nie dał się w żadnym przypadku przekonać, twierdząc, że nie zazna spokoju, jeżeli będzie żył, że tego nie zrobił. […] Od tego czasu nie widzieliśmy już ani brata ani jego dzieci. […] Wpadł w akcję”517. Po kilku dniach złapano także rodziców Rozy. Przyszła od nich kartka z Umschlagplatzu, w której ojciec pisał: „Drogie dzieci, ratujcie nas od śmierci głodowej, przyślijcie nam jeść!”. Siostra Rozy Zosia [Zlata] poszła z koszykiem jedzenia i udało jej się przekupić Niemca stojącego przy wejściu, który dał dziewczynie 15 minut – jeśli w tym czasie nie wróci, nie będzie już mogła wyjść na teren getta. Roza pisze:

      „Jej oczom przedstawił się straszny widok. Tysiące ludzi, paczki, pierze, garnki i różne rupiecie. Zaczyna wołać – Fajnzylber! – przez całe gardło, i nikt nie słyszy w tym piekle. A tu zostało jeszcze 5 minut czasu, co robić? – Zosia wrzeszczy ile sił i w ostatniej chwili, jakby różdżką czarodziejską machnął, nasz ojciec wychyla się z kądyś, a ona biegnie w Jego kierunku i pcha mu tę paczkę i pyta – gdzie mama? – także mama się jej pokazuje.


Скачать книгу

<p>511</p>

Elie Wiesel (przy współpracy Irvinga Abrahamsona), Against Silence: The Voice and Vision of Elie Wiesel, New York: Holocaust Library, 1988, s. 239, cyt. za: David Patterson, Along the Edge of Annihilation: The collapse and recovery of life in the Holocaust diary, Seattle: University of Washington Press, 1999, s. 9.

<p>512</p>

W pewnym stopniu wyraża te doświadczenia Lejb Goldin, pisarz i tłumacz, który był najprawdopodobniej klientem kuchni prowadzonej przez Rachelę Auerbach, w swoim eseju Kronika jednej doby [w:] Ruta Sakowska, Dwa etapy. Hitlerowska polityka eksterminacji Żydów w oczach ofiar. Szkic historyczny i dokumenty, Wrocław: Ossolineum, 1986.

<p>513</p>

Primo Levi, Pogrążeni i ocaleni, tłum. Stanisław Kasprzysiak, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2007, s. 100.

<p>514</p>

Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego (dalej AŻIH), ARG I 1188 (Ring. I/406), Rachela Auerbach, Dziennik, zapis z 6 III 1942 r. Tekst opublikowany w: Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum getta Warszawy, t. 7: Spuścizny, oprac. Katarzyna Person, Warszawa: ŻIH i WUW, 2011, s. 193.

<p>515</p>

Dimant, Moja cząstka życia, s. 17 i 32.

<p>516</p>

AŻIH, 302/153, Tanchem Grinberg, [Treblinka], tłum. z jidysz anonimowe.

<p>517</p>

AYV, O3/4195, Relacja Rozy Majerfeld.