Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II. Отсутствует

Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II - Отсутствует


Скачать книгу
Głębsza analiza jednak odsłania w tym punkcie historyczny związek sięgający roku 1943.

      Zbrodnia katyńska była radziecką stalinowską zbrodnią państwową. Dokonało jej NKWD na mocy pisemnej decyzji Komitetu Centralnego Biura Politycznego WKP(b) z 5 marca 1940 r. Egzekucje rozpoczęły się niespełna miesiąc po wydaniu dokumentu, 3 kwietnia, i były prowadzone w ciągu miesięcy wiosennych. Masowe groby ofiar znajdują się m.in. w Katyniu niedaleko Smoleńska, w Miednoje niedaleko Moskwy, w Bykowni pod Kijowem i Piatichatkach pod Charkowem oraz prawdopodobnie w Kuropatach niedaleko Mińska, a więc odpowiednio na terenie dzisiejszych Rosji, Ukrainy i Białorusi. Zamordowani to 21 857 polskich jeńców wojennych kilku narodowości. Byli wśród nich oficerowie Wojska Polskiego, policjanci, lekarze, funkcjonariusze Korpusu Ochrony Pogranicza i urzędnicy państwowi Drugiej RP. Ofiary zbrodni katyńskiej – poddane procedurze polonizacji – to jedyna kategoria jeńców wojennych włączona w obręb polskiej pamięci zbiorowej718.

      Istnienie masowych grobów w Katyniu doszło do wiadomości Niemców po ataku Trzeciej Rzeszy na ZSRR, w październiku 1941 r., niemniej przez blisko półtora roku nie miało dla nich znaczenia. Przypomnieli sobie o nim w okresie planowania likwidacji getta warszawskiego w ramach ostatniej fazy przemysłowej eksterminacji Żydów polskich. Hitlerowcy postanowili wkroczyć do getta 19 kwietnia 1943 r. Wówczas to wybuchło w Warszawie żydowskie powstanie. Tydzień wcześniej Niemcy uruchomili kampanię propagandową koordynowaną przez ministra informacji i propagandy Josepha Goebbelsa w porozumieniu z Hitlerem. 13 kwietnia 1943 r. na łamach prasy i na falach radiowych ogłoszono wiadomość o zbrodni w Katyniu jako „mordzie rytualnym judeobolszewizmu”. Gdy w getcie Warszawy Żydzi ginęli w płomieniach i samotności, prasa i audycje radiowe podawały listy świadków, którzy mieli mówić o „żydowskim” wyglądzie czy zachowaniu katów. Żydem uczyniono także Polaka Feliksa Dzierżyńskiego, architekta aparatu terroru CzeKa-NKWD.

      Antysemicka propaganda hitlerowska połączyła najbardziej zamierzchłe wierzenia chrześcijańskie z nowoczesnymi formami antysemityzmu. Na Wielkanoc roku 1943 wybrzmiały jednocześnie: mit Żyda bogobójcy, mit Żyda sprawcy mordu rytualnego, mit judeobolszewii. Na ulicach miast i miasteczek Generalnego Gubernatorstwa pojawił się plakat zatytułowany Katyń, przedstawiający wyobrażoną scenę egzekucji katyńskiej: do oficerów wojska i służb mundurowych Drugiej RP strzelają postaci w mundurach NKWD, z wyraźną satysfakcją na twarzach, z rękami po łokcie unurzanymi we krwi. Oprawcy mają rysy znane z popularnych antysemickich karykatur, zamieszczanych np. na łamach hitlerowskiego pisma „Der Stürmer”. Słowem, do polskich jeńców wojennych strzelają fantazmatyczni judeobolszewicy – mityczna żydokomuna. Autorem plakatu był pracujący dla nazistów grafik Theo Matejko. Plakat został rozkolportowany w krajach Europy okupowanych przez Trzecią Rzeszę. Jego francuską edycję zdobił napis „Le paradis sous terre” – raj pod ziemią – czytelna odwrotność komunistycznej obietnicy raju na ziemi (le paradis sur terre).

      Na Wielkanoc roku 2010 polska wersja hitlerowskiego plakatu była eksponowana w dolnej części warszawskiej Świątyni Świętej Opatrzności Bożej, zwanej Panteonem Wielkich Polaków, przy grobie kapelana Rodzin Katyńskich ks. Zdzisława Peszkowskiego. W 2012 r. plakat można było oglądać również na okładce magazynu „Ale Historia”, dodatku historycznego do „Gazety Wyborczej”, gdzie znalazł się – z enigmatyczną adnotacją „Niemiecki plakat propagandowy” – w charakterze przedstawienia realiów zbrodni w Katyniu719. W roku 2013 – niezależnie od promocji w pismach prawicowych i witrynach tzw. księgarń patriotycznych w całej Polsce – dzieło Theo Matejki zostało dwukrotnie zreprodukowane w kwietniowej edycji magazynu historycznego głównego nurtu „Mówią Wieki”. Raz w wersji francuskiej z adnotacją „Plakat kolportowany przez Niemców w okupowanej Europie – tu w wersji francuskiej”. Następnie w wersji polskiej, już bez komentarza, w dodatku edukacyjnym dla nauczycieli gimnazjalnych i licealnych „Mówią Wieki w Szkole”720. Kwietniowy numer miesięcznika poświęcony został tematowi Katyń – zbrodnia i kłamstwo. Siedemdziesiątą rocznicę powstania w warszawskim getcie odnotowano w kolumnie „Telegraf historyczny” w kontekście bierności Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych wobec losu Żydów Warszawy.

      Dzień 13 kwietnia był uroczyście obchodzony już w latach osiemdziesiątych przez część kręgów opozycyjnych wobec władz PRL721. Osiemnaście lat po zmianie ustroju natomiast, w roku 2007, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uchwalił przez aklamację wprowadzenie do kalendarza rocznic Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej, wybierając dla tej okazji datę 13 kwietnia. Media systematycznie odnotowują w tym kontekście rocznicę ujawnienia zbrodni, czyli 13 kwietnia 1943 r.722 Odniesienie do roku 1940 pozostaje na drugim planie, jak gdyby zbrodnia katyńska sama w sobie pozbawiona była wagi i znaczenia, a liczyła się dopiero jako fakt medialny. Tym sposobem dokonało się wszczepienie residuów hitlerowskiego paradygmatu ideologicznego pod powierzchnię sfery publicznej niepodległej Polski, eo ipso ich potencjalne uprawomocnienie – zamiast krytyki i przezwyciężenia723. Potraktowane w ten sposób, zachowują one status symbolicznego dynamitu, który – przy niewielkim przesunięciu akcentów – można łatwo zdetonować. Powstaje pytanie, jakie jest znaczenie i stawka opisanej operacji symbolicznej, bez względu na to, czy została ona przeprowadzona z rozmysłem, czy też wydarzyła „się” na mocy kulturowej inercji.

      Holokaustyzacja diachroniczna uprzednia

      13 kwietnia 1943 r. był początkiem hitlerowskiej kampanii antysemickiej, która nie tylko nawoływała do nienawiści, lecz także dostarczała racjonalizacji i stwarzała moralne alibi dla zbrodni na Żydach. Filarem tej strategii był mit żydokomuny. Sytuując się na przedłużeniu przedwojennej antysemickiej propagandy Kościoła katolickiego i Narodowej Demokracji, eksponujących mit żydokomuny, antysemicka propaganda hitlerowska znalazła wdzięcznych odbiorców w tych Polakach, którzy na różne sposoby – myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem – uszczelnili hitlerowski mechanizm Zagłady. W efekcie do roku 1944 na ziemiach okupowanej Polski, po aryjskiej stronie, Polacy zabili lub doprowadzili do śmierci więcej Żydów niż Niemców724. Po 2000 r. – w konsekwencji ogólnokrajowej debaty wywołanej książką Jana Tomasza Grossa Sąsiedzi i w rezultacie dalszych badań nad Zagładą – do obiegu publicznego weszła pula wiedzy o antysemityzmie przedwojennym, wojennym i powojennym, o skali rabunku i denuncjacji, o rzeczywistym położeniu Sprawiedliwych, o „przemyśle pomocy”725, o całopaleniach w Jedwabnem i gdzie indziej, o postawie Polskiego Państwa Podziemnego w czasie wojny i zbrojnego podziemia niepodległościowego po wojnie. W miarę publikowania wyników kolejnych badań wiedza na ten temat staje się coraz pełniejsza i coraz szerzej dostępna. Nikt jej też praktycznie nie neguje.

      Zdawałoby się, że dotychczasowa – polonocentryczna i martyrologiczno-heroiczna – opowieść tożsamościowa nie jest możliwa do utrzymania w zaistniałych warunkach. Na to przynajmniej wskazywałby teoretyczny model tego typu sytuacji, skonstruowany przez Slavoja Żiżka:

      Musimy rozdzielić dwie sprawy […] historię symboliczną (symbolic history) – zestaw narracji mitologicznych, opowieści ideologiczno-etycznych, które konstytuują tradycję społeczności, coś, co Hegel nazwałby substancją etyczną – od jej obscenicznego Innego, od nieuznanej „widmowej” historii fantazmatycznej („spectral” fantasmatic history), która skutecznie podtrzymuje jawną tradycję symboliczną. By ta pierwsza była skuteczna, druga musi pozostać w ukryciu726.

      Joanna Tokarska-Bakir zaś dopowiada:

      „Dzienna” historia Polaków, wypełniona trującymi martyrologicznymi kliszami, nie osłabnie dopóty, dopóki nie zostanie ujawniona „nocna” historia Polaków”Скачать книгу


<p>718</p>

„[P]amięć o wziętych do niewoli żołnierzach i oficerach Września […] nie jest częścią polskiej pamięci zbiorowej. Polska pamięć o obrońcach Westerplatte (tych, co to «czwórkami do nieba szli») obejmuje okres raptem siedmiu dni – ale wojna w Europie trwała jeszcze dni 2035 i co się z westerplatczykami przez tych 2035 działo, powiedzieć nie umiemy […]. [L]osy żołnierzy właśnie – tych z Helu i z walk nad Bzurą, i z bitwy pod Kockiem – urywają się w naszej pamięci zbiorowej w momencie, gdy czwórkami szli nie tyle do nieba, ile do niewoli, konwojowani przez niemiecką eskortę. Na mapie naszej geografii mentalnej heroiczna czerwona poziomica wiąże Westerplatte i Hel, Warszawę i Modlin, Mławę i Kock, Wiznę – ale jeśli nazwy Gross Born i Woldenberg, Murnau i Prenzlau, Kreuzburg i Osterode i z górą trzydzieści innych w ogóle jakaś poziomica łączy, przebiega ona po mapie zbiorowej naszej niepamięci. Chyba jedynymi jeńcami wojennymi, których polska pamięć zbiorowa ocaliła od zapomnienia, a nawet wyniosła na serdeczny piedestał, jest tych dwadzieścia z górą tysięcy mieszkańców zbiorowych mogił w Katyniu, Charkowie i Miednoje (i w miejscach jeszcze niepoznanych), którzy – narodowej sprawy męczennicy, kwiat polskiego martyrologium – zapłacili za to wyniesienie potokami krwi” (Wojciech Chlebda, Wyspa z Archipelagu Oflag, „Strony” 2009, nr 3, s. 67).

<p>719</p>

Poproszony o zamieszczenie wyjaśnienia dotyczącego charakteru plakatu, redaktor naczelny dodatku „Ale Historia” Piotr Nehring pouczył mnie na piśmie o roli ujawnienia zbrodni katyńskiej w zerwaniu przez ZSRR stosunków dyplomatycznych z rządem londyńskim i osłabieniu pozycji Polski w koalicji antyhitlerowskiej (por. korespondencja z Piotrem Nehringiem w archiwum autorki). Odpowiedź redaktora pozostawała bez związku zarówno z moim listem, jak i artykułem, który „zilustrowano” hitlerowskim plakatem. Tekst ów dotyczył bezskutecznych radzieckich usiłowań mających na celu przedstawienie Katynia jako zbrodni nazistowskiej podczas procesu norymberskiego (por. Wacław Radziwinowicz, Żelazna Maska – tajny więzień Stalina, „Ale Historia”, 27 II 2012, s. 6-8).

<p>720</p>

Myszka, Katyń na lekcji historii, s. 11. (Dodatek dla nauczycieli zatytułowano okolicznościowo Kwiecień plecień). Wersja francuska plakatu zdobi artykuł: Tadeusz Wolsza, Wiosna 1943 roku, „Mówią Wieki”, kwiecień 2013, s. 34.

<p>721</p>

Por. Przemysław Gasztołd-Seń, Siła przeciw prawdzie. Represje aparatu bezpieczeństwa PRL wobec osób kwestionujących oficjalną wersję Zbrodni Katyńskiej [w:] Zbrodnia Katyńska w kręgu prawdy i kłamstwa, red. Sławomir Kalbarczyk, Warszawa: IPN, 2010, s. 145-146.

<p>722</p>

Por. PAP, 65 lat temu ujawniono Katyń, „Gazeta Wyborcza”, 14 IV 2008, s. 4; Hanna Sowińska, Dziś mija 67 lat od odkrycia przez Niemców w Katyniu grobów polskich jeńców, www.pomorska.pl – materiał z 13 IV 2010, dostęp w październiku 2013 r. Podobnie rzecz ma się w kalendarium otwierającym brytyjską monografię dyskursu katyńskiego w siedmiu krajach Europy Wschodniej: „14 November 2007: Polish Sejm declares 13 April the «Worldwide Day of Memory of Victims of the Katyn Crime». The date marks the anniversary of the 1943 German announcement” (por. Remembering Katyn, s. XXVII – Timeline).

<p>723</p>

W niektórych środowiskach i mediach, także głównego nurtu, kwiecień stał się wręcz miesiącem pamięci Katynia, co – jeśli popatrzeć na kalendarz rocznic – w planie strukturalnym stanowi replikę Osi Muranowskiej. Por. cytowany już kwietniowy numer opiniotwórczego magazynu historycznego „Mówią Wieki” z 2013 r., roku 70. rocznicy powstania w warszawskim getcie. Por. także miesięcznik „Historia do Rzeczy” z kwietnia 2013 poświęcony tematowi Katyń 1940. Kim byli mordercy Polaków.

<p>724</p>

„Wiemy, że około 200-250 tysiącom Żydów udało się zbiec z gett i wagonów jadących do obozów zagłady. Przeżyło około 40-60 tysięcy. Co zatem stało się z resztą? Czy wszyscy zginęli z rąk Polaków? […] Nawet gdyby aż połowa (co jest nieprawdopodobne) ukrywających się Żydów zmarła na skutek wycieńczenia, chorób, braku leków, nie zmieni to wymowy zbrodni. Przyjmijmy jednak, że Grossowie mają rację i rzeczywiście kilkadziesiąt tysięcy Żydów Polacy uśmiercili widłami, siekierami bądź wydali Niemcom. Liczba ta przewyższa niemieckie straty osobowe w kampanii wrześniowej (17 tys. zabitych) i znacznie liczbę poległych żołnierzy Wehrmachtu w Powstaniu Warszawskim (ponad 2 tys.). Nie znam szacunków mówiących o stratach poniesionych przez Niemców na terenie okupowanej Polski od października 1939 r. do lata 1944 r., czyli do rozpoczęcia akcji «Burza». Niemożliwe jednak, by przekroczyły one 3 tys. Jakie są zatem implikacje liczb przytoczonych przez Grossów? Ni mniej, ni więcej takie, że byliśmy, a przynajmniej chłopska część naszego społeczeństwa, nie po tej stronie, po której nam się wydawało, że byliśmy, skoro zabiliśmy więcej Żydów niż Niemców” (Marcin Zaremba, Biedni Polacy na żniwach, „Gazeta Wyborcza”, 15-16 I 2011, s. 22). Pisząc o wsi, autor wydaje się nie doceniać miasta, gdzie do zjawisk powszechnych należało szmalcownictwo i donosicielstwo (por. Andrzej Żbikowski, Posłowie [w:] Samuel Willenberg, Bunt w Treblince, posłowiem i przypisami opatrzył Andrzej Żbikowski, Warszawa: Biblioteka „Więzi”, 2004, s. 185).

<p>725</p>

Sformułowanie Jana Grabowskiego (por. idem, Ratowanie Żydów za pieniądze – przemysł pomocy, „Zagłada Żydów” 2008, nr 4, s. 81-110).

<p>726</p>

Slavoj Žižek, The Fragile Absolute Or Why Is the Christian Legacy Worth Fighting for?, London-New York: Verso, 2000, s. 64-65 (fragment w tłumaczeniu Joanny Tokarskiej-Bakir), cyt. za: Joanna Tokarska-Bakir, „Mobilis in mobili”, czyli jak są zrobione legendy o krwi [w:] Honor, Bóg, Ojczyzna, red. Monika Rudaś-Grodzka, kier. nauk. Maria Janion, Warszawa: Fundacja Odnawiania Znaczeń, Dom Spotkań z Historią, 2009, s. 174.