Historie afektywne i polityki pamięci. Отсутствует

Historie afektywne i polityki pamięci - Отсутствует


Скачать книгу
pamięci epizodycznej, a więc na przykład pamięć urazy doznanej na przejściu granicznym Checkpoint Charlie z powodu sposobu, w jaki zostałem tam potraktowany.

      Istnieje bogata literatura na temat emocji i nie mniej bogata literatura na temat pamięci. Niewiele napisano jednak na temat pamięci dawnych emocji i stosunkowo niewiele na temat psychologii hedonistycznej (hedonic psychology), w której pamięć doświadczeń z przeszłości odgrywa istotną rolę70. Spróbuję zatem przedstawić problematykę związaną z pamięcią minionych emocji, odwołując się także do niektórych ustaleń psychologii hedonistycznej.

      Część moich rozważań jest poświęcona kwestii zapamiętywania minionych emocji i ich ponownego przeżywania w teraźniejszości. Inna część wskazuje na związek emocji i pamięci o nich z życiem w „zaczarowanym świecie”. Jestem przekonany, że etyka pamięci w niepokojący sposób zbliża się do postrzegania świata jako zaczarowanego. Pamięć jako sposób na zapewnienie sobie jakiejś formy nieśmiertelności we wspólnocie pamięci (zob. rozdział 1) może przypominać coś na kształt powrotu do życia (revivification). Tłumaczy to, dlaczego religia przywiązuje tak wielką wagę do pamięci i dlaczego należy do jej najważniejszych strażniczek. To „niepokojące zbliżanie się” do zaczarowanego świata należy jednak uznać nie tyle za nieuniknione, fatalne przeznaczenie, ile za sygnał ostrzegawczy. Nie wynika z tego bowiem, że na wszystkie formy pamięci istotne dla jej etyki został rzucony czar.

      Chciałbym się zająć ogólnie pamięcią emocji, szczególną uwagę poświęcając jednak negatywnym emocjom moralnym, których paradygmatycznym przypadkiem jest upokorzenie. W rozdziale 2 pisałem o swoim zainteresowaniu emocjami z punktu widzenia wiedzy o tym, w jaki sposób odczuwaliśmy kiedyś to wszystko, co dzisiaj nosimy w naszej pamięci. Interesowało mnie uchwycenie racjonalnego i wrażeniowego aspektu przeszłych zdarzeń niezbędne dla zrozumienia i oceny tego wszystkiego, co obecnie otaczamy troską, szczególnie zaś bliskich nam ludzi. Używam tu pojęcia emocje jako terminu ogólnego na określenie uczuć, wrażeń i afektów, ale także jako przeciwieństwa nastroju. Przez emocje moralne rozumiem emocje, które motywują nasze etyczne i moralne postępowanie. Twierdzę, że emocje moralne motywują nasze zachowania moralne nie tylko, a nawet nie przede wszystkim poprzez to, w jaki sposób ich doświadczamy, ale poprzez to, w jaki sposób je zapamiętujemy. Odnosi się to także do sposobu, w jaki na nasze zachowanie wpływają przyjemność i ból. Powoduje nami nie tyle samo doświadczenie przyjemności czy bólu, ile pamięć o nich.

      Jeśli ten rodzaj spojrzenia na psychologię moralną jest właściwy, powinien oddziaływać w istotny sposób na nasze rozumienie etyki i polityki. Powstaje bowiem pytanie natury etycznej i politycznej: Czy z racji lojalności powinniśmy pamiętać o nienawiści naszych przodków do ich prześladowców? Cena takiej pamięci może być wysoka. Może ona zatruć nasze relacje z niewinnymi potomkami dawnych prześladowców.

      Czy, ujmując rzecz z etycznego punktu widzenia, powinniśmy pamiętać wszystkie nasze dawne emocje? Wydaje się, że mężczyzna zasługuje na słuszną pochwałę, jeśli (jak Bóg w Księdze Jeremiasza) pamięta i przypomina swojej niewiernej żonie miłość, którą darzyła go w młodości, kiedy chodziła z nim po pustyni, „ziemi, której nikt nie obsiewa” (Jr 2,2). Zapomnienie miłości, której się zaznało, może być z kolei uznane za przejaw braku wdzięczności za otrzymane dobro. Zanim jednak zastanowimy się nad tym, które emocje powinniśmy pamiętać, spróbujemy odpowiedzieć na bardziej podstawowe i natarczywe pytanie: Na czym polega ich zapamiętywanie oraz (co jeszcze bardziej nurtujące) na czym polega ich zapominanie? Czy zapamiętując emocje, zapamiętuję swoje emocje względem innych osób, ich emocje względem mnie czy może emocje, jakimi inni ludzie obdarzają się nawzajem? Skupię się tutaj głównie na pierwszej z wymienionych opcji, a więc na mojej pamięci emocji, które odczuwałem względem innych.

      Załóżmy, że pamiętam, iż kogoś kochałem. Pamiętam nawet gdzie i kiedy: powiedzmy, że było to w Paryżu na wiosnę. Nie pamiętam jednak, kim była osoba, którą kochałem. Czy znaczy to, że pamiętam swoją miłość, czy też przeciwnie, że ją zapomniałem? Powrócę jeszcze do tego pytania. Chcę także zwrócić uwagę na dodatkowy, kłopotliwy problem związany ze zmianą naszego stosunku do dawnych miłości. Siedemnastowieczny francuski moralista hrabia de la Rochefoucauld zauważył przenikliwie, że ludzie rzadko potrafią nie wstydzić się tego, że kiedyś kochali, kiedy kochać już przestają. Wiele osób poddaje swoją przeszłość korekcie. Słyszymy więc, jak mówią: „Wcale nie byłem zakochany, to było raczej zadurzenie, przelotne zauroczenie, nic więcej”. I tym podobne…

      Historia emocji bywa zatem często historią rewizjonistyczną, redeskrypcją emocji odczuwanych w przeszłości. Historia rewizjonistyczna nie musi być oczywiście historią fałszywą. Niewykluczone przecież, że daliśmy się zwieść w przeszłości. Pojawia się jednak pytanie dotyczące zapamiętywania emocji: Co właściwie mamy zapamiętywać – same emocje, sposób, w jaki doświadczaliśmy ich w przeszłości, czy też, o ile to możliwe, jedno i drugie? Każda z tych możliwości rodzi istotne konsekwencje, w tym także moralne, wpływające na to, jak oceniamy nasze życie, naszą przeszłości i teraźniejszość.

      Obiecałem, że zajmę się negatywnymi emocjami moralnymi, a zamiast tego rozpisuję się na temat miłości! Czy miłość nie jest jednak przyjemniejsza od upokorzenia? Po co zajmować się emocjami negatywnymi? Istnieją dwa zasadnicze powody przemawiające za tym, by skupić swoją uwagę właśnie na nich. Pierwszy ma związek z tym, co nazywam uprzywilejowaniem polityki negatywnej, drugi zaś wiąże się z kluczową rolą, jaka w motywowaniu naszych działań politycznych przypada tym wszystkim emocjom, które ranią, pozostawiając po sobie blizny w postaci bolesnych wspomnień.

      Polityka negatywna

      Postanawiam położyć nacisk na emocje negatywne – raczej na upokorzenie niż dumę, odrzucenie niż uznanie i akceptację, poczucie wyobcowania niż zadomowienia – nie dla uatrakcyjnienia wywodu, ale ze względów strategicznych. Zajmowanie się upokorzeniem zamiast uznaniem nie jest tym samym co postrzeganie szklanki jako do połowy pustej lub do połowy pełnej. Jestem przekonany, że różnica jest bardziej zasadnicza. Czy polityczne zaangażowanie nie bywa częściej reakcją na niesprawiedliwość niż na rządy prawa? Na tyranię, a nie na wolność, ubóstwo, a nie równość, przykłady upokorzenia, a nie poszanowania ludzkiej godności?

      Sytuacja ta przypomina pod wieloma względami status medycyny jako sztuki leczenia lub łagodzenia skutków choroby. To choroba, nie zdrowie, sprawia, że uciekamy się do pomocy medycyny. Może się to wydać jedynie sporem o słowa, a nie faktyczną zmianą perspektywy. Ktoś mógłby powiedzieć, że leczenie choroby i dbanie o zdrowie to awers i rewers tej samej monety. Zdrowie i choroba, podobnie jak sprawiedliwość i niesprawiedliwość, to pojęcia komplementarne, stanowiące nierozłączną parę, których sens rozjaśnia się lub zaciemnia łącznie. Kto zajmuje się jednym, zajmuje się też i drugim. Nie dowiemy się, czym jest choroba, nie wiedząc, na czym polega zdrowie; nie dowiemy się, czym jest zdrowie, nie wiedząc, na czym polega choroba. To samo musi dotyczyć także sprawiedliwości i niesprawiedliwości.

      Pozwolę sobie mieć w tej kwestii odmienne zdanie. Najpierw odwołam się do teologii. Przejście od teologii pozytywnej do teologii negatywnej miało, jak sądzę, charakter strategiczny, a nie wyłącznie stylistyczny. Sens tego zabiegu polegał na zmianie języka teologii i przejściu od przypisywania Bogu cech pozytywnych do określania Boga za pomocą atrybutów, których nie posiada. Kryło się za tym przekonanie, że niczego pozytywnego o Bogu dowiedzieć się nie sposób, ponieważ nie ma On nic wspólnego z innymi istotami. Żadne z pojęć, które do Niego odnosimy, nie zachowuje swojego zwykłego znaczenia, dlatego też Jego atrybuty należy określać w trybie negatywnym. Teologiczne stwierdzenia odnoszące się do Boga, jeżeli są prawdziwe, wskazują (bardziej niż orzekają), czym Bóg nie


Скачать книгу

<p>70</p>

Well-Being: The Foundation of Hedonic Psychology, ed. D. Kahneman, E. Diener, N. Schwarz, Russell Sage Foundation, New York 1999.