Historie afektywne i polityki pamięci. Отсутствует

Historie afektywne i polityki pamięci - Отсутствует


Скачать книгу
Długi czas można skutecznie powstrzymywać się przed rozpamiętywaniem bolesnych wspomnień, ale w pewnym momencie wspomnienia powracają, niekiedy ze wzmożoną intensywnością. Proces Eichmanna w Jerozolimie sprawił, że wiele ofiar nazistowskich zbrodni przeżyło ponownie upokorzenia, jakich zaznały w piekle obozów koncentracyjnych. Moja główna teza brzmi, że trudno przypomnieć sobie dawne upokorzenie, nie przeżywając go od nowa.

      Pisząc, że jest to trudne, ale nie niemożliwe, pokazuję wyraźnie, że nie jest to twierdzenie czysto teoretyczne, lecz psychologiczne. Tak czy inaczej, pamięć upokorzenia jest krwawiącą raną, której istotą jest jego ponowne przeżywanie. Dlaczego pamięć upokorzenia jest równoznaczna z powtórnym jego przeżywaniem? Upokorzenie nie jest po prostu jednym więcej życiowym doświadczeniem, takim jak, dajmy na to, zawstydzenie. Jest doświadczeniem formacyjnym. Sprawia, że postrzegamy samych siebie jako osoby upokorzone, tak jak klęska w realizacji zadania, które ma dla nas duże znaczenie, sprawia, że postrzegamy siebie jako nieudaczników. Upokorzenie w mocnym znaczeniu tego słowa, upokorzenie jako atak na nasze człowieczeństwo, wpływa w decydujący sposób na naszą samoocenę. Możemy próbować zbagatelizować to doświadczenie, aby uniknąć przeżywania go na co dzień. Jeżeli jednak pamiętamy o doznanym upokorzeniu i w dalszym ciągu uznajemy je za upokorzenie, to prędzej czy później prawdopodobnie przeżyjemy je ponownie.

      Przeżyć swoje życie raz jeszcze

      Hume proponuje nam ciekawy eksperyment myślowy. „Zapytaj samego siebie, zapytaj kogokolwiek ze znajomych, czy zechciałby przeżyć na nowo ostatnie dziesięć lub dwadzieścia lat życia”81. Hume jest przekonany, że odpowiedzią na tak sformułowane pytanie będzie gromkie „nie”. Pomija jednak w swojej propozycji zbyt wiele istotnych szczegółów. Na część z nich postaram się zwrócić uwagę.

      Przypuśćmy, że proponuje się nam powtórne przeżycie ostatnich dziesięciu lat w identycznym kształcie, ale bez świadomości, że przeżywamy je po raz drugi. Załóżmy, że ten czas to dodatkowe dziesięć lat dopisane do naszego życia, a nie przeżyte zamiast czekających na nas w przyszłości dziesięciu lat. Po powtórnym przeżyciu tej dodatkowej dekady nasze życie potoczy się dalej, a my przeżyjemy je z takim samym stanem świadomości i bagażem wspomnień, jaki posiadamy obecnie. Załóżmy też, że ostatnia dekada naszego życia nie była szczególnie zła, a może nawet była stosunkowo udana. Pozostaje oczywiście pytanie, co z osobami, z którymi byliśmy w tamtym czasie blisko związani, jak one zapatrywałyby się na udział w eksperymencie. Jeżeli eksperyment ma się powieść, to także one powinny w jakiś sposób wyrazić zgodę na ponowne przeżycie tych dziesięciu lat – o ile chcemy faktycznie przeżyć ten czas z tym samymi ludźmi, a nie z ich atrapami czy kopiami.

      Załóżmy zatem, dla dobra naszego eksperymentu, że wszyscy owi ludzie (także ci, którzy zmarli w ostatnich dziesięciu latach) przystają na naszą propozycję i postanawiają raz jeszcze przeżyć z nami minioną dekadę. Nie jestem pewien, czy wszystkie dodane przeze mnie założenia są zgodne z pierwotną intencją Hume’a. Hume cytuje słowa Drydena: „I wierzą, że ostatnie resztki życia / Przyniosą więcej, niż dał im pierwszy haust”82. Domyślam się, że czyni tak, ponieważ w jego zamyśle możliwość powtórnego przeżycia minionych dziesięciu lat otrzymuje się zamiast kolejnego, czekającego w przyszłości dziesiątka. Jego zdaniem postanawiamy żyć dalej, kierując się złudną nadzieją, że to, co nadejdzie, będzie lepsze od tego, co spotkało nas do tej pory. Na tym polega, zdaniem Hume’a, triumf nadziei nad doświadczeniem.

      Jeśli tak właśnie przedstawiał się eksperyment Hume’a, to ja proponuję coś zgoła innego. Moja oferta jest znacznie korzystniejsza, praktycznie nie do odrzucenia: proponuję bowiem dodatkowe dziesięć lat życia. A jednak osoby, którym przedstawiłem tę propozycję, podzieliły się na te, które były gotowe przeżyć owe dziesięć lat raz jeszcze, oraz na te, które odrzuciły taką możliwość. Powstaje zatem pytanie: komu przyznać rację, czy tym, którzy przyjęli dodatkowe dziesięć lat życia, czy tym, którzy je odrzucili?

      Chciałbym wykorzystać eksperyment myślowy Hume’a – z poczynionymi przeze mnie zmianami – jako okazję do przyjrzenia się dwóm sposobom przeżywania życia. Uważam, że każdy z nich jest częściowo prawdziwy, a częściowo fałszywy. Każdy z nich zasługuje w mojej opinii na korektę uwzględniającą pewne elementy obecne w modelu przeciwnym. Przyjrzyjmy się jednak najpierw samym tym modelom, które prowizorycznie nazywam naukowym i literackim. W modelu naukowym życie jawi się jako sekwencja zdarzeń uporządkowanych liniowo na jednolitej osi czasu, podzielonej na obiektywne odcinki: sekundy, godziny, dni i lata. Na owej osi mogę zaznaczyć przyjemne zdarzenia z mojego życia i na tej podstawie ocenić poziom satysfakcji. W odniesieniu do każdej przeżytej chwili mogę odpowiedzieć sobie na pytanie o moje ówczesne samopoczucie. Dodając do siebie informacje pochodzące z wybranego okresu, mogę zaś spełnić klasyczne utylitarystyczne marzenie i odpowiedzieć na pytanie: Jak bardzo szczęśliwy byłem, dajmy na to, w marcu83?

      Zachęceni tą wizją możemy postawić sobie jeszcze ambitniejsze zadanie i zapytać o samopoczucie całej wspólnoty, w więc o to, jak szczęśliwi w kwietniu byli Amerykanie. Na podstawie reprezentatywnej próbki statystycznej powinniśmy móc stwierdzić, jakie było wówczas ich samopoczucie.

      Rozważmy teraz następującą kwestię: pisząc ten fragment rozdziału, popijałem co pewien czas kawę, co sprawiało mi dużą przyjemność. To banalne doznanie, nic, nad czym warto by się rozwodzić, a jednak wpłynęło ono pozytywnie na moje samopoczucie. Każdego dnia przydarza się nam wiele takich drobnych przyjemności. Dlaczego więc nie powtórzyć tego miłego doznania związanego z piciem kawy, korzystając z oferowanej mi przez Hume’a możliwości ponownego przeżycia ostatnich dziesięciu lat? Większości doznań z przeszłości nie potrafię sobie przypomnieć. Nie składają się one na spójną historię mojego życia, sprawiają jednak, że postrzegam ostatnie dziesięć lat życia jako stosunkowo udane. Średni poziom satysfakcji z życia, jaką odczuwałem w ostatnich dziesięciu latach, przekonuje mnie, że warto przeżyć ten czas ponownie. Krzywa obrazująca moje samopoczucie została opracowana na podstawie reprezentatywnej próbki doznań, których przyjemnego charakteru nie byłem w pełni świadomy. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie ten „naukowy” zapis ostatnich dziesięciu lat przekonuje mnie do ich ponownego przeżycia. Chociaż z reguły zapominamy banalne doznania i zdarzenia wypełniające minione dziesięć lat naszego życia (jak choćby przyjemne uczucie towarzyszące piciu kawy), to właśnie z nich tak naprawdę składa się nasze życie.

      W przypadku literackiej koncepcji życia sami piszemy własną historię, w związku z tym byłoby dla nas lepiej, aby przybrała ona sensowną i spójną formę. Jeśli – parafrazując T.S. Eliota – masz zamiar odmierzać bieg swojego życia łyżeczką do kawy, skazujesz się na egzystencję pozbawioną sensu. Sensowne życie to życie obdarzone pamięcią refleksyjną, a nie złożone z przemijających bez śladu doznań i doświadczeń. To życie, które przybiera formę opowieści godną dobrego Bildungsroman. W takim ujęciu ponowne przeżywanie ostatnich dziesięciu lat bez żadnych towarzyszących temu dodatkowych refleksji to jak konieczność ponownego czytania tego samego rozdziału spowodowana omyłką drukarską: żadnego rozwoju, żadnego głębszego samorozumienia, żadnych korzyści. Nic, tylko kolejne, bliźniaczo do siebie podobne łyki kawy. Co to wszystko ma jednak wspólnego z pamięcią naszych emocji? Całkiem sporo.

      Nastroje i emocje

      Sądzę, że emocje pasują dobrze do literackiej koncepcji życia, nastroje zaś do koncepcji naukowej. Pamiętamy nasze emocje, tak jak pamiętamy gwałtowne burze, ale z trudem przypominamy sobie nasze nastroje, tak jak z trudem przypominamy sobie przeciętne warunki pogodowe z ubiegłych dni i tygodni. Emocje dobrze


Скачать книгу

<p>81</p>

D. Hume, Dialogi o religii naturalnej. Naturalna historia religii wraz z dodatkami, z oryginału angielskiego przełożyła, opracowała i wstępem poprzedziła A. Hochfeldowa, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1962, s. 94.

<p>82</p>

J. Dryden, Aurengzebe, akt IV, cyt. za: D. Hume, s. 94.

<p>83</p>

D. Kahneman, Objective Happiness, w: Well-Being, s. 3–26.