Historie afektywne i polityki pamięci. Отсутствует

Historie afektywne i polityki pamięci - Отсутствует


Скачать книгу
była postrzegana jako pisarka zabierająca głos – i to w sposób niesłychanie dosadny! – na tematy społeczne, jako autorka Kochanie, zabiłam nasze koty została potraktowana jako ktoś, kto bawi się w nowojorską chic lit. Chyba niesłusznie, bo jak powiedziała nieco później w wywiadzie dla polskiego „Newsweeka” w kontekście swojej książki, zdawałoby się całkowicie odklejonej od spraw polskich, również i w tym wypadku pytanie o patriotyzm (a takie pytanie pada w wywiadzie w odniesieniu do książek wcześniejszych) okazuje się „ważnym pytaniem”:

      w świecie, który tak bardzo zaciera granice geograficzne i tożsamościowe, w którym miasta przestają się czymkolwiek różnić, w którym młodzi ludzie mówią kilkoma językami i mają cudzoziemskich partnerów, Polska przestaje być ważna – tu się wraca na pierogi i ogórki, ale to wszystko. Myślę, że to właściwy moment do zadania sobie pytania: „co to znaczy być Polakiem?”. I nawet nie – na ile to nas determinuje, ale na ile mamy tego świadomość. Bo że determinuje w ogromnym stopniu, to pewne.124

      Masłowska dopowiada: „widzę, że po epizodzie tak intensywnego pozorowania niebycia Polką mam inne spojrzenie na polską rzeczywistość. Widzę ją jako obcą, więc intryguje mnie jak kraj niemal egzotyczny”125.

      Okazuje się, że wszystkie pytania, jakie sobie stawiamy, są w gruncie rzeczy pytaniami o naszą tożsamość. Nie może być inaczej, skoro w żadnej chwili nie przestajemy być sobą. Jeszcze raz wraca do tej kwestii Masłowska w rozmowie dla „Tygodnika Powszechnego”:

      Kochanie, zabiłam nasze koty jest w gruncie rzeczy wielką metaforą tego rozpadu tożsamości, zerwania więzi z przeszłością, obcinania sobie korzeni, mówienia językiem pośrednim pomiędzy wszystkimi językami. Człowiek czuje się od tego przyjemnie wolny i świeży, „ile można o tych obozach”.126

      Ale brak uwagi dla obecnych i w tej powieści kwestii przygód z polską tożsamością zawiniony był częściowo przez samą autorkę. Wedle jej podpowiedzi Kochanie, zabiłam nasze koty trzeba czytać jako powieść „Masłowskiej” zmęczonej swoim wizerunkiem medialnym i przestraszonej, że „popada w publicystykę” i że grozi jej, że stanie się recydywistką w narzekaniu na polskie tu i teraz i w cynicznym dyskontowaniu tematu jako metody robienia z niego swojej marki pisarskiej. Postanowiła więc napisać powieść, która swoim tytułem do chwały czyni błahość, a nawet banalność. Pokazała świat, w którym wszystko – ludzie i rzeczy – jest podróbką czegoś, co było podrobione już w chwili powstania, ale jest lansowane jako najbardziej trendy. Zarazem ośrodkiem powieści uczyniła kłopoty z pisaniem nowej powieści, przykre uczucie braku satysfakcji, nieukontentowania – temat od czasów Fałszerzy Gide’a przecież już nie pierwszej świeżości – oraz historię zawiści i frustracji jednej z przyjaciółek – od czasów Otella motyw już ucukrowany. Realia powieściowe przypominają do złudzenia Nowy Jork, choć ta nazwa nigdy nie pada.

      Zwykłe, czyli nieodwołalne

      Warto zwrócić uwagę, jak wygląda tu świat przedstawiony. Mamy w nim bowiem do czynienia z hierarchią wartości, w której transpozycje tego, co banalne i co doniosłe, likwidują statyczne czy trwałe poczucie ważności tego, co zazwyczaj hierarchie tradycyjne zdają się wyznaczać. Aby ową zmianę perspektywy zilustrować, trzeba tu poczynić historycznoliteracką dygresję. Jak powiada Fredrick Jameson, autor Antinomies of Realism, powieść do czasów Flauberta, zamiast otwierać przestrzeń wolności, wprowadzała społecznie opresyjny porządek: absolutyzowała pewne zdarzenia jako szczególne i nieodwołalne, czyniąc z nich figury losu w przedkapitalistycznym świecie127. Za sprawą Flauberta powieść wprowadza nowe pojęcie nieodwołalnego. Jest nim demokratyczna codzienność i jej bohaterowie. Podmiotem opowiadania staje się stawanie się świata powieściowego; nowa czasowość to wieczne „dzianie się”, temporalne flux. Ukoronowaniem tego są powieści europejskie, a na końcu tego historycznego szeregu znajdujemy powieści współczesne – jak choćby powieść Masłowskiej – w których mechanizmem napędzającym owo dzianie się jest język. Tu język przejmuje rolę bohatera: jego figury są w tym względzie bardziej czynne aniżeli powieściowe postaci. Jeśli kiedyś, wedle znanego Emersonowskiego powiedzenia, to „bohater był akcją”, dziś jest nią język. I realizm literacki lokuje się, powiada Jameson, co najmniej na skrzyżowaniu obu perspektyw, w miejscu, gdzie bardziej niż same zdarzenia liczy się język oraz to, jak sięga on do rejestrów codziennego, demokratycznego doświadczenia. Właściwa owemu doświadczeniu afirmacja zwykłości, życie przy „otwartej kurtynie”, a nawet „demokratyczny ekshibicjonizm” i „demokratyczna teatralność”128 korespondują z nowym podejściem do fundamentalnych kwestii filozoficznych, co konstatuje w swoich książkach Stanley Cavell, dla którego refleksja nad zwykłością oznacza refleksję nad warunkami naszego bycia w świecie, „odwrócenie pewnej zakorzenionej tendencji do negowania naszego potocznego języka i zwykłego życia w imię filozoficznych pretensji do ich przekraczania, skorygowania i po prostu poznania”129. Poznania, które w tym wypadku jest procesem deformacji i kolonizacji rzeczywistości przez kategorie filozofii, od czasów Platona przypisującej rzeczywistości status bytu gorszego, właściwy dla rzeczy postrzegalnych zmysłowo.

      Cavell w swoim projekcie odnowienia refleksji nad zwykłością, która w tradycyjnej filozofii była synonimem błahości, zapożycza się u Austina i Wittgensteina, ale także w filozofii amerykańskich transcendentalistów, Emersona i Thoreau, i wydaje się znajdować sojusznika w dzisiejszej filozofii afektów. W niej kategoria potocznego doświadczenia również jest kategorią prymarną.

      Jedno z pierwszych stwierdzeń Cavella w Must We Mean What We Say? głosi, że nie wiemy tego, o czym myślimy, ani tego, co chcemy powiedzieć, i że zadaniem filozofii jest przywrócić nas nam samym – sprowadzić słowa z ich użycia metafizycznego ku użyciu codziennemu lub też zastąpić pojęciowe poznanie świata poznaniem zmysłowym lub zbliżeniem się do siebie – co nie jest wcale oczywiste i co z poszukiwania zwykłości czyni najtrudniejsze zadanie, jakie spoczywa w ludzkim zasięgu, nawet jeśli (właśnie dlatego) nadal w nim pozostaje: „Żaden człowiek nie jest w lepszej pozycji do posiadania wiedzy niż inny – chyba że sama wola wiedzy jest pozycją szczególną. Odkrycie to jest tożsame z odkryciem filozofii, jako że trudzi się znalezieniem odpowiedzi i stawianiem pytań, do których nikt lepiej nie zna dojścia niż ty sam”.130

      W filozofii afektów ten wymiar indywidualnego doświadczenia potoczności jest sprawą zasadniczą. Jak pisze Cathleen Stewart, to właśnie afekty są siłami prymarnymi w organizowaniu naszego doświadczenia131. Sprawiają, że nasze życie dzieje się, zawiadują naszymi reakcjami, przesądzają o tym, że działamy w zgodzie z przyzwyczajeniami, albo wprawiają nas w stan szoku. Są doświadczane jako przyjemności i przykrości, jako chwile zastoju albo przyboju wrażeń. Pozostają nieuchwytne, ale zarazem sprawiają, że mamy poczucie rzeczywistości. Organizują naszą codzienność (ordinary) jako repertuar praktyk życiowych i przestrzeń wiedzy na ich temat, przestrzeń zadomowienia, ale i dezorientacji, ucieczki od tego, co rzeczywiste. Nie chodzi o to, co znaczą, ale ku czemu prowadzą i jaką wiedzę o świecie w nas prowokują, jakie otwierają przed nami pole możliwości, jak zawiadują naszymi relacjami z innymi i tym, jak wydatkujemy siły i środki, budujemy stosunki władzy. Być poddanym codziennym afektom to śledzić, jak wyposażają one ludzi i rzeczy w moc działania.

      W powieści Masłowskiej takim afektem jest


Скачать книгу

<p>124</p>

Polska do mnie nie mówi. Z Dorotą Masłowską rozmawiają Piotr Bratkowski i Olga Byrska, cyt. za: http://kultura.newsweek.pl/dorota-maslowska–polska-do-mnie-nie-mowi,96606,1,1.html [data dostępu: 21.06.2014].

<p>125</p>

Tamże.

<p>126</p>

Duchowy szwedzki stół…

<p>127</p>

Por. F. Jameson, The Antinomies of Realism, Verso, London–New York, s. 15.

<p>128</p>

Por. G. Kateb, Poznawani i obserwowani, tłum. M. Szuster, „Res Publica Nowa” 2002, nr 2, s. 45.

<p>129</p>

S. Laugier, Koncepcja zwykłości i demokracja intelektualna, tłum. M. Apelt, „Res Publica Nowa” 2000, nr 12, s. 99.

<p>130</p>

Tamże.

<p>131</p>

K. Stewart, Ordinary Affects, Duke University Press, Durham and London 2007, s. 141.