Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II. Отсутствует
potwierdzających, że Niemcy przybyli z gotowymi planami eksterminacji, z drugiej zaś zapewniał, że w rzeczywistości to minister spraw wewnętrznych Andor Jaross rozpoczął deportacje po tym, jak László Endre przygotował wszystko w najdrobniejszych szczegółach1039. Podkreślał też, że główni sprawcy László Baky i László Endre oficjalnie odpowiadali przed całą Radą Ministrów, toteż cały rząd był uwikłany w politykę ludobójstwa. Odnośnie do nieżydowskiej części społeczeństwa węgierskiego Lévai omawiał zaangażowanie aparatu państwowego i wielu Węgrów w kolaborację, wielokrotnie wspominając o pełnych chciwości kategorycznych roszczeniach oraz o potężnej fali denuncjacji1040.
Ogólnie rzecz ujmując, wyraźnie przypisywał dużą część winy Węgrom. „Dokumenty Trybunału Ludowego dowodzą tego, jak wiele zależało od Horthyego i rządu Sztójaya. […] Rozwiązanie kwestii żydowskiej było jedynie żądaniem Niemców, tak jak w przypadku poprzednich rządów”– twierdził Lévai1041. Argumentował, że niezależnie od tego, czy mieli gotowe plany, ze względu na małą liczbę deportacji – łącznie trzysta1042 – Niemcy ledwie mogli kontrolować je na bieżąco i nie byliby w stanie przeprowadzić ich samodzielnie1043. Pełnili zaledwie funkcję doradczą, a faktycznymi lokalnymi wykonawcami polityki ludobójstwa były policja i żandarmeria. O linii jego rozumowania świadczy to, że wprawdzie chwalił regenta Miklósa Horthyego za przerwanie wywózek, niemniej przedstawił też jego decyzję jako rozstrzygający dowód na to, że miał on wpływ na bieg wydarzeń i dlatego można mu przypisać odpowiedzialność za to, co się stało1044.
Zarazem Lévai twierdził, że Judenrat nie był „w ogóle poinformowany” i że dawano wiarę błędnym przekazom, nawet gdy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych debatowało nad dekretem o „oczyszczeniu kraju z Żydów”1045. Dowodził, że z tego właśnie powodu Żydzi zachowali uległą postawę, lecz dodał też, że to „okazało się zabójcze”1046. Chociaż wspomniał o widocznym powszechnym niezadowoleniu z działalności Judenratu, to podkreślał, że jego członkowie nie mieli żadnego wyboru, a podejmowanie jakichkolwiek decyzji mogło tylko przynieść straty: „Oczekiwano, że Żydzi zasadnie postawią zarzut: Judenrat wydaje ich i pomaga w internowaniu. Czy można było odmówić wykonania poleceń? Członkowie Rady Żydowskiej byliby wówczas szykanowani i usunięci ze stanowisk. Ich następców spotkałby ten sam los i sytuacja wcale by się nie poprawiła”1047. W kwestii deportacji Lévai nie mógł już w pełni zaakceptować linii obrony radców: „Na zarzut wobec członków Judenratu, że służyli Niemcom, że byli kolaborantami, przyjmują oni stanowisko, że – ich zdaniem – po części dzięki temu udało im się odroczyć deportacje (?!). Twierdzili, że starali się grać na czas…”1048.
Omawiając zagadnienie Zagłady, Lévai silnie akcentował jej materialny wymiar. „Po wkroczeniu Niemców najważniejsza rozgrywka toczyła się za kulisami – Niemcy zamierzali przejąć majątek Żydów i dlatego do tego wszystkiego doszło. Stanowisko Niemców było całkiem proste: «rozwiążemy kwestię żydowską i dlatego cały ich majątek należy do nas»” – argumentował Lévai1049. Dokonał on szczegółowej analizy tego, co określał mianem „niemieckiego imperializmu ekonomicznego”, poza tym zwrócił uwagę na rywalizację między tym imperializmem a twórcami antysemickiej polityki węgierskiej, którzy również zamierzali przejąć majątek Żydów1050. Podkreślając materialny aspekt Zagłady, Lévai powtarzał też wyjaśnienie udzielone przez Pétera Jankó, przewodniczącego Trybunału Ludowego, który był sędzią nie tylko na procesach Szalasiego i Endrego, lecz także później, na procesie László Rajka1051, jakoby dziesięciolecia zarażania Węgrów antysemicką propagandą i nienawiścią, jak również złodziejski instynkt szumowin społecznych przyczyniły się do całkowitej bezbronności Żydów w 1944 r.1052 Lévai dodał w charakterystyczny dla siebie sposób, że kolejnym istotnym czynnikiem był brak oporu ze strony Żydów. Równie typowe u Lévaia było to, że pod koniec swojej pracy, już po tym, jak pokrótce wspomniał o oporze stawianym przez młodzieżowy ruch syjonistyczny, napisał o tym, jak „Żydzi” tuż przed puczem strzałokrzyżowców w połowie października 1944 r. przyłączali się do „ruchu oporu” – twierdził, że Żydzi wcieleni do służby pracy w końcu zdobyli broń i zaangażowali się w walkę wraz z komunistycznymi i socjaldemokratycznymi robotnikami1053.
Podsumowując straty ludności żydowskiej, Lévai napisał, że „ponad pięć i pół miliona naszych współwyznawców padło ofiarą rzezi dokonanej przez Hitlera i jego nazistowskie hordy”1054. Według jego obliczeń liczba zabitych Żydów węgierskich wynosi około 570 000, czyli 70% z 825 000 osób, które zgodnie z węgierskimi i niemieckimi teoriami rasowymi należały do rasy żydowskiej1055. Twierdził, że 220 000 ocalałych z Zagłady mieszkało na Węgrzech na początku 1946 r., z czego 145 000 stanowili wyznawcy judaizmu1056.
Na początku 1946 r. powojenne wydarzenia stanowiły odrębny przedmiot zainteresowań Lévaia. W publicystyce podejmował temat trudności, jakich doświadczały osoby deportowane z powrotem na Węgry, i narzekał na brak adekwatnego zadośćuczynienia osobom prześladowanym ze względu na wyznanie1057. Chwalił też Trybunał Ludowy za surowe wyroki1058. Choć wyrażał nadzieję, że ofiary zostaną wkrótce upamiętnione w odpowiedni sposób, na pierwszym planie jego wywodów znalazł się temat wielkiej przysługi, jaką wyświadczył Związek Radziecki; tłumaczył też, jak bardzo uzasadniona była wdzięczność Żydów za nią1059. Od tego momentu Lévai utożsamiał de facto „marsz Armii Czerwonej” wyłącznie z „ocaleniem Żydów, którzy musieli drżeć o własne życie w dwóch gettach stolicy”1060. Na koniec odniósł się do kwestii, które powinny stać się przedmiotem przyszłych badań. Twierdził, że „miną lata, zanim tragedia trzydziestu transportów Żydów węgierskich zostanie całkowicie ujawniona”1061, i deklarował wprost, że należy utworzyć Węgierski Departament Dokumentacji.
Trzecią książkę Lévaia, która zostanie omówiona w tym artykule, a mianowicie A pesti gettó csodálatos megmenekülésének hiteles története (Prawdziwa historia cudownej ucieczki z getta peszteńskiego), wydano w 1947 r. Przede wszystkim skupia się ona na okresie blisko siedmiu zimowych tygodni na przełomie 1944 i 1945 r. w getcie w Peszcie1062. Obficie czerpiąc z oficjalnych dokumentów administracji getta1063, Lévai skłaniał się ku perspektywie Judenratu i rysował nieco wyidealizowany obraz działalności jego głównych członków. Problematyczne było już to, że opierał się przede wszystkim na świadectwach Lajosa Stöcklera i Miksy Domonkosa, przedstawiając ich jako bohaterskich przywódców. Jego opis relacji panujących w getcie miejscami może być wręcz odbierany jako przedstawiający punkt widzenia gettowej elity. Twierdził na przykład, że „mieszkańcy getta byli całkowicie wyczerpani i jakiekolwiek poczucie wspólnoty wygasło. Tylko dzięki Stöcklerwi i Domonkosowi nie doszło do otwartego buntu na tym najbardziej krytycznym
1039
1040
Na temat roszczeń zob.
1041
1042
1043
1044
1045
Lévai,
1046
1047
Lévai,
1048
1049
1050
1051
Na temat procesu Rajka w szerszym kontekście zob. George Hodos,
1052
Lévai,
1053
1054
1055
1056
1057
Zwrócił uwagę, że nadal byli dyskryminowani w odróżnieniu do osób prześladowanych z przyczyn politycznych.
1058
Podkreślił, że Żydzi nie mścili się na zbrodniarzach, a mimo to widoczne już były oznaki odradzania się węgierskiego antysemityzmu.
1059
Zauważył, że „drobny ułamek Żydów węgierskich, którzy przeżyli, nie był w stanie od razu okazać w odpowiedni sposób swojej wdzięczności wyzwolicielskiej armii radzieckiej i jej genialnemu głównodowodzącemu Stalinowi. Obecnie toczą się dyskusje na temat tego, jak można by to zrobić” (
1060
1061
1062
Na temat getta w Peszcie zob. rozdział 12 w
1063
Szczegółowy dziennik Judenratu, obejmujący okres od 1 do 26 XII 1944 r. w wielkim getcie w Peszcie, był dostępny i służył jako jedno z najważniejszych źródeł pierwotnych Lévaia. Przytacza go na blisko czterdziestu stronach, co stanowi niemal jedną trzecią jego publikacji, która różniła się też pod względem typograficznym od pozostałych źródeł. Pod koniec tej części Lévai oznajmia: „Niestety, intrygujące dzienniki Judenratu w getcie nagle urywają się w tym miejscu [26 grudnia], choć najbardziej gorące dni miały dopiero nadejść. Prawdziwa historia tamtych dni będzie oparta na setkach sprawozdań, relacji i dostępnych zapisków” (